Wpis z mikrobloga

Ostatnio wybrałem się na operę do teatru, bo znajomi zarzucali mi że jestem niekulturalnym prostakiem. A jak moje wrażenia? Cóż... Coś tam powyli, coś tam popiali, orkiestra zamiast na scenie, to grała w jakiejś #!$%@? norze tuż pod sceną i #!$%@? się tego słuchało, a ludzie na widowni poubierani #!$%@? na galowo jakby szli na pogrzeb i to do tego własny. Do tego cały ten #!$%@? zabrał mi czasu w #!$%@?.
Pytam jakiegoś kolesia:
-Ile jeszcze to gówno ma trwać?
-Proszę sprawdzić w libretcie.
-Gdzie???
Była przerwa, oblazłem #!$%@? cały budynek i #!$%@?, nigdzie nie było pomieszczenia o nazwie "libreto" czy coś w tym stylu, nawet szatniarek pytałem, a te wybałuszały tylko oczy i rozdziawiały japy ze zdziwienia jakby kto im konara po zażyciu dziesięciu Braveranów w dupe wsadził. W każdym razie wróciłem na miejsce, bo kończyła się przerwa a nigdzie tego żydowskiego pomieszczenia znaleźć nie mogłem. Wszedłem w trakcie jak wyjce na scenie właśnie kończyły piać. Lekko trzasłem drzwiami, a ludzie na widowni groźnie zmierzyli mnie wzrokiem, nawet te #!$%@? artysty ze sceny jakoś tak popatrzyli spode łba na mnie. Usiadłem na miejsce i akurat w dobrym momencie bo zaczęła się partia taneczna. No muszę przyznać że ta część była chyba najbardziej spoko, te młode dupy co tam tańcowały to widać szczuplutkie, żwawe, znają wszystkie motywy, motywiki, takie no, bardzo bardzo dają rady, cytując klasyka. Ale potem znów jakieś #!$%@? z tyłu zmieniły dekorację i ponownie te śpiewaki #!$%@? drą ryje, jakby stanęli na boso na klockach Lego albo #!$%@? na jakimś #!$%@? szkle. Ja #!$%@?. Łeb mi już pękał, ale na szczęście całe to "widowisko" pomału zmierzało do końca. Wyszły te artysty, te laski co tańczyły i ktoś tam #!$%@? jeszcze, ukłoniły się i nara. Jak ludzie zaczęli się stamtąd zbierać, pierwszy #!$%@?łem do wyjścia z sali. Szatniarka podając mi kurtkę zapytała:
-Pana nie kojarzę, chyba jest tu pan pierwszy raz.
-Tak.
-Jak się panu podobało?
-To był #!$%@? dramat...
-No tak, opery to z reguły syntezy gatunków, więc pan się nie pomylił... W ogóle opery Verdi'ego, Vivaldi'ego, Rossini'ego, Gounod'a a nawet Moniuszki mają w sobie tyle...
Nie sluchałem dalej tego jej #!$%@?. Nie chciałem kontynuować dyskusji, bo jeszcze wyjdzie że zwykła szatniarka, co dodatkowo #!$%@? na mopie i myje kible, bo teatr oszczędza na sprzątaczkach, jest bardziej elokwentna i oczytana ode mnie. Odebrałem tę swoją kurtkę od niej i #!$%@?łem stamtąd czym prędzej. To był najbardziej #!$%@? dzień w moim życiu.

#suchar #heheszki #gownowpis #pasjonaciubogiegozartu #czarnyhumor #pasta #coolstorybro #pasjonaciubogiegohumoru
  • 1
  • Odpowiedz
Nie warto. Kiedyś wysłali ekipę z naszej osp do samej Stolicy. Na spektakl teatralny w operze. Wygraliśmy wtedy konkurs na najbardziej zmobilizowany zespół w całym łódzkim, ale przyjechaliśmy w ostatniej chwili i #!$%@?.
Dwóch ziomków koniecznie musiało się wyszczać i wbili kiedy Show trwało już dobre 15 minut, i akurat w momencie kiedy na scenie król Artur #!$%@? jak alufelga mr.T zawołał gromko
"Skąd przybywacie mości panowie?!"
a te debile:
"OSP BEDNARY!"
  • Odpowiedz