Wpis z mikrobloga

Jeden może lubić pomidorową, a drugi ogórkową, jeden woli Bacha, a drugi hip hop, inny cycki, jeszcze inny st00pki, a jeszcze inni to wolą nawet chłopów, ale dwie rzeczy są stałe u wszystkich osobników płci męskiej, zapalając ich wyobraźnię w określonych momentach życia – w dzieciństwie są to dinozaury, przy czym bardziej te drapieżne niż roślinożerne, a później latarnia morska na odizolowanej wyspie. Jeśli nigdy nie pomyślałeś, że latarnia morska na wyspie to coś specjalnego, to nie mamy o czym rozmawiać. Po prostu wyjdź, przemyśl życie. Latarnia morska na wyspie (koniecznie na wyspie kawałek od stałego lądu, inna się nie liczy) porusza najczulsze struny męskiego jestestwa. Stercząc tak samotnie pośród morza jak prą…, no dobra, mniejsza z tym, no więc stercząc tak samotnie pośród morza, nierzadko pośród rozszalałych fal, wymierzona w gwałtowne, ponure niebo, rzuca mu wyzwanie. Coś nam podpowiada, że latarnia morska to najwłaściwsze miejsce do konfrontacji z tym, co na dnie naszej duszy, albo do spotkania z nicością. To metafizyka. Odkąd zabrakło latarników, świat sparszywiał, mówię wam.

Ale dobra, do rzeczy, bo w sumie ten wstęp miał być o pięć zdań krótszy: jako że latarnia morska na samotnej wyspie zapala moją wyobraźnię, lubię oglądać filmy, których akcja dzieje się właśnie w takim miejscu. I tak obejrzałem wczoraj „Tower of Evil” (1972). Nie jest to co prawda kino metafizyczne jak „The Lighthouse”, tylko protoslasher, na dodatek filmu nie nakręcono na prawdziwej wyspie i w prawdziwej latarni, tylko w studio, więc brakuje trochę klimatycznych ujęć i „latarnianej” atmosfery, ale daje radę. Poważnie. W sumie możecie sobie wejść na portal na F i zobaczyć komentarze. Jeden to komentarz malkontenta, a dwa pozostałe są pozytywne. No więc malkontent mówi od rzeczy, tak jakby po kinie gatunkowym oczekiwał cudów na kiju, na dodatek przywołuje we wpisie tytuł „Wilkołak kontra kobieta wampir” (czyli „La Noche de Walpurgis”), stwierdzając, że skoro z tego się ludzie śmieją, to z „Tower of Evil” tym bardziej powinni. Ja sam mam słabość do „La Noche de Walpurgis”, o czym pisałem m.in. tutaj, no ale trzymajmy się faktów – produkcja brytyjska jest lepiej zrealizowana. Bohaterowie zachowują się, rzecz jasna, jak w slasherach, czyli głupio („rozdzielmy się, żeby psychol mógł wykończyć każdego z nas osobno”), ale historia nie rozłazi się we wszystkie strony, a do tego film trzyma w napięciu.

A w ogóle o czym to jest, zapytacie (jeśli ktokolwiek doczyta do tego momentu). Dwóch miejscowych rybaków, ojciec i syn, przybywa w mglisty, ponury dzień na wyspę z latarnią i zastaje tam trzy trupy młodych ludzi. Jedyna ocalała dziewczyna zabija w szoku starszego z rybaków. Następnie przenosimy się do szpitala, gdzie widzimy ją w katatonii. Lekarze za pomocą kolorowych, migających lamp stroboskopowych próbują wyrwać dziewczynę z letargu, a przy okazji zrekonstruować bieg wydarzeń (nawiasem mówiąc, przed filmem powinno być ostrzeżenie dla epileptyków, bo nawet ja, mimo że nie choruję, o mało nie doznałem ataku padaczkowego od tych świateł). W tym samym czasie wyprawę na wyspę organizuje grupa dupkowatych archeologów, okazuje się bowiem, że jedną z ofiar zabito starym, fenickim rytualnym mieczem, towarzyszą im także detektyw, rybak, który wcześniej już był na wyspie, i jego bratanek czy ktoś taki. Oczywiście znowu tajemniczy morderca da o sobie znać, a w międzyczasie dostaniemy retrospekcje kobiety w katatonii.

Kto zabija? Czy to jacyś tajemniczy okultyści, demon, a może latarnik, który tu kiedyś żył z rodziną, ale zaginął? No i co mają za uszami rybak i jego bratanek, bo od początku zdają się skrywać jakąś tajemnicę? Film poprowadzono tak, żebyśmy prawie do końca nie byli tego pewni. Solidne kino gatunkowe z makietowo-tekturową latarnią w tle, do tego odpowiednia oprawa muzyczno-dźwiękowa, niezły klimat i bardzo delikatna erotyka tu i ówdzie. Mnie się podobało.

---

Film można też znaleźć pod tytułem „Horror on Snape Island”.

#film #filmy #kinoklasyb #slasher #horror #thriller #filmoweimpresje #szatanskieobrazki
podsloncemszatana - Jeden może lubić pomidorową, a drugi ogórkową, jeden woli Bacha, ...

źródło: Wyspa2

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz