Wpis z mikrobloga

oceniam siebie bardzo negatywnie już coraz dłuższy czas z rzędu, trochę mnie to boli bo jak samemu nie jesteś dla siebie przyjacielem to potem autowyzwiska i suicydalia w głowie lecą już lawinowo, coraz cwańsze i lepiej obchodząco podszeptami systemy zapobiegania im, czuje ze moja wlasna swiadomosc zaczęła grać przeciwko mnie zamiast być razem ze mną. #przegryw
zainstalowałbym sobie na potrzeby analizy dziennik typu #dailio na android i oceniała każdy dzień pod wzgledem produktywnosci, spedzania czasu z rodzina, ogolnych wrazen i tak dalej, ale szkoda mi pamieci, moja appka bankowa cos bardzo duzo danych zbiera, hmm pewno lokalizacje moja na biezaco sprawdza, musi byc wszak miejsce na #pokemongo bo przeciez uwielbiam kolekcjonowac rzeczy nawet jesli sa to nieistniejace modele 3d pokemonow rozsiane po swiecie zmuszajace moja tlusta dupe do wedrowki. jakimś tam bladym światełkiem w tunelu mojego życia są wpisy, wskazówki i strategie życiowe @imlmpe które przebudowywują trochę moje spojrzenie na rzeczywistość (chociaz nie przystaja w pelni, bo jednak zycie ktore wybral nie przystaje totalnie do mojego i poczatkowy setup jest totaltnie inny), na przykład jego ostatni wpis na temat work-life-balance by mierzyć go w miesiącu a nie w dniu - no normalnie cudo. Skaczę po tematach jak koziołek i w sumie chce sie tylko wyzalic z bóli egzystencjalnych i uderzającego bezsensu istnienia, zagubienia w świecie. Coraz gorzej sypiam, budzę się w nocy wyłącznie na retrospekcje pokazu swoich życiowych faili jakie urządza mi mój mózg od dłuższego czasu około 4 nad ranem. Do tego mój #hemoroid znowu się aktywuje, zęby bolą, źle być starym trzydziestoletnim ponad człowiekiem. Może to jednak kwestia finansowa? Może odpowiednią ilością gotówki wyleczyłabym swoje bolączki? Może strategia olewania moczem tych kwesti była błędem i było ruszyć w ten wyścig szczurów? Ego okazuje się o wiele bardziej kruche niż myślałam a stabilność byłą fikcją i ciężko mi zaimprowizować rozwiązanie stawiające mnie znowu na nogi #dekompilacja liczba negatywnych myśli przekracza masę krytyczną i szczerze mówiąc nawet nie chce wiedzieć co się stanie, mam wrażenie, że ilość problemów przychodzących przesrasta znacząco ilość tych rozwiązywanych, taka lawina zaraz mnie rozłoży, jest jak wylewanie wody za burtę z dziury wielkości pięści łyżeczką, nie mam już sił na to, coś tam mi świta we łbie o eksapizmie i o tym że jakoś to będzie, ale wtedy zapala się druga lampka która mówi że to przyśpieszy katastrofę, rzadko tak mam ale totalnie nie wiem jak sobą zarządzać i wziąć się w garść, moje życie potrzebuje chyba naprawdę mocnych zmian, które odkładam od bardzo dawna, próbując negocjować z losem i znaleźć mniej rewolucyjną alternatywę, ale tak dłużej chyba nie da rady #zalesie zawsze myslalam ze jest tagim typu zalesie jak nazwa jakiegoś miasta za lasem a to tylko zignorowanie polskiego znaku w wyrażeniu żalę się otagowane, usznujcie ten czysty strumien swiadomosci brakiem żółci
  • 3