Wpis z mikrobloga

W kontekście jednego z ostatnich X-ów (bo już nie tweetów chyba, nie?), który puścił Napierała nt. historyków tam, a tu.

1) Lindqvist to przede wszystkim dziennikarz i popularyzator, szwedzki odpowiednik takiego naszego Wołoszańskiego, któremu udało się wstrzelić w dobrą pozycję, bo jest 'skuteczny' i głośny. Gawędziarz, który pisze o wszystkim. Kilka jego książek jest przełożonych na PL, można samemu zajść do księgarni i ogarnąć (jego Wazowie już chyba wyprzedani jakiś czas temu, ale "Przez Bałtyk" powinno wciąż wisieć w jakichś Empikach). Nie są to pozycje naukowe. Lindquist nie odkrywa niczego nowego, a jedynie w przystępny sposób przedkłada odbiorcy to, co już jakiś czas temu ustalono.

2) Nie do końca wiem, o jakiego Fergussona miałoby mu chodzić. Nie ma takiego historyka szwedzkiego z wyższej półki, który miałby o czymkolwiek świadczyć. Możliwe, że chodziło mu o Nialla Fergusona (jedno s), który coś tam kiedyś napisał o XVIII wieku. Problem tkwi w tym, że nie jest on Szwedem, a Szkotem. Różnice marginalne, wiem.

3) Sam w swojej książce powołuje się wielokrotnie na Englunda, który jest trochę bardziej rozgarniętym, szwedzkim Zychowiczem, mocno militarystycznym. Momentami sensacjonistyczny, #!$%@?ący pewne rzeczy, tworzący pewną narrację i opisujący rzeczy, na których średnio się zna. Zamiast tego mógłby się powołać na np. Larsa Ericsona Wolke, który trochę naukowych rzeczy w swojej karierze naskrobał (opartych o własne badania, kwerendy, etc., a następnie uzupełniających dyskurs wnioskami z nich wyciągniętych. Bo, uwaga, "uzupełnianie luki badawczej" polega właśnie na tym - pracy badawczej i oznajmianiu później światu, co nowego albo potencjalnie ciekawego się ustaliło. Nie na przepisywaniu z dwóch syntez na krzyż przez pierwsze 30 stron, ok?). Albo takiego Fabiana Perssona, który prowadzi świetne, nowatorskie i bardzo ciekawe badania nt. instytucji dworu monarszego w Szwecji w czasach kryzysów, odbudowy oraz nowego układu społecznego w Europie. Oni trochę są kojarzeni w skali globalnej. Ale może faktycznie nie przez Doktore. Bo gdyby byli, to wątpię, że wygadywałby pół z tych rzeczy, które wygadywał do tej pory. Kiedyś rzuciłem mu 'eleganckim, szwedzkim PhD z dobrej półki', którego dotychczasowe, najważniejsze dzieło jest od dobrych kilku lat przetłumaczone na PL, to Doktore nawet nie udawał, że go jakkolwiek kojarzy.

Chociaż co ja gadam. On potrafił całkowicie zmanipulować monografię Krawczuka, sprowadzając ją do absurdu i absolutnie rozmijając się z rzeczywistością. Nieważne, co jest napisane w danej pozycji. Ważne, czy to, co jest napisane, stoi w zgodzie z wewnętrznymi poglądami Doktore.

#napierala
IsidorY - W kontekście jednego z ostatnich X-ów (bo już nie tweetów chyba, nie?), któ...

źródło: 7f12e4e85e69e20e3242cd813ec6fe84d6e6b11a6de1d47786c1ece50a4cafe0

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • 1
@grypa-grypowska: Był/jest krytykowany przez akademików w związku z wieloma uproszczeniami i dziwnymi narracjami, ale nie sprowadziłbym go aż do poziomu podróżniczo-awanturniczego. Po prostu nie ma w jego publikacjach niczego odkrywczego (chyba że palnie czymś zdezaktualizowanym albo głupotą). Lindqvist nie jest historykiem-naukowcem, tylko "historykiem popularnym", co należy rozumieć jako "dziennikarz popularyzujący ustalenia naukowe innych". W kontekście sedna swojej pracy, nie jest kimś bardziej 'wybitnym' od Zychowicza. Lepiej zarabiający, nazwisko bardziej popularne, itd.,
  • Odpowiedz