Wpis z mikrobloga

Jakie mieliście najbardziej psychodeliczne tripy bez używania psychodelików? Ja w ubiegłym roku byłem w dość długim ciągu amfetaminowym, ktory składał z cyklów średnio 3-4 nieprzespanych dni i nocy, po których następowały 2 dni odsypiania. I tak przez chyba pół roku. Chociaż zdarzyło mi się raz nawet nie spać 7 dób.

Ale przechodząc do sedna, to w pewnym momencie, już po dłuższym locie, wkręciło mi się, że moi tymczasowi współlokatorzy, którzy lecą ze mną, są z jakiejś sekty demonicznej I przez ten cały czas odprawiają na mnie tajemne rytuały, rzucają zaklęcia, itp. Bo chcą pożreć/zniewolić moją duszę, albo zawładnąć ciałem.

To było super ciekawe I ciągło się około miesiąca, bo musieli niestety wracać już do Polski.

Była to psychodela różna od tej z psychodelików. Była bardziej paranoiczna, w formie ciągłej historii rozłożonej na przestrzeni tego miesiąca, a nie w formie różnych niezwiązanych ze sobie tripów. Było bardzo dużo wizuali, ale także zaburzeń odbioru mimiki czy nadinterpretowania ruchów, zachowań, czy właśnie wyrazu twarzy osób mi towarzyszących na takie, które potwierdzały ich "złe zamiary".

Największą jak dla mnie różnicą było to, że ja, jak ten kot Schroedingera, byłem zarówno pewien w 100%, że to jest prawda, jak i byłem świadom, że ostro lecę, więc byłem przekonany, również na 100%, że to schizy wywołane przemęczeniem organizmu i zażyciem bardzo dużych ilości mąki.

Z psychodelikami jest trochę inaczej… w takiej fazie zanurzam się w opowiadanej historii I nie myślę o tym, czy to prawda czy fałsz. Przez te 5 godzin ten trip staje się niepodważalną prawdą widzianą I rozumiana "trzecim okiem". Tutaj było inaczej

Jak to możliwe, że jednocześnie wierzyłem I nie wierzyłem w to co się dzieje? Że z jednej strony umierałam ze strachu, a z drugiej gadaliśmy I śmialiśmy się jak normalni znajomi. Patrzyłem jak grają w tekkena I posypywałem im kolejne kreski, zaglądając jednym okiem na paranoiczne rysunki koleżanki (akurat te rysunki serio łagodnie mówiąc były zadziwiające), rozgryzajac jakie tajemne symbole zamieszcza na swoim dziele, by uzyskać wskazówki co do tego, na czym polega cały "demoniczny spisek".

No jest to pewien paradoks, ale tak było. Z racji tego, że już od 5 lat bardzo często zażywam psychodeliki, to jestem świadom możliwości umysłu. Do tego dość opanowany ze mnie człowiek. Z drugiej strony wierzę w metafizykę I uwielbiam fantastykę, dlatego takie scenariusze są w sumie fantazją, w której podświadomie może chciałbym się znaleźć (na pewno było to dla mnie niesamowicie intrygujące przeżycie - prawie jakbym był bohaterem jakiejś gry).

Do tego mój umysł wbrew pozorom działał na niesamowicie wysokich obrotach. Bez przerwy, non-stop, gdy tylko nie byłem czymś zajęty (najgorzej było jak siedziałem sam w pokoju), tworzył myśli I obrazy, które krok po kroczku przedstawiały mi sytuację, w której się znalazłem I podawał mi na potwierdzenie tego mnóstwo logicznych argumentów. No dla mnie ta historyjka była w 100% legitna.

Ciekawostką jest to, że w tym stanie NIE DA się kontrolować swojego umysłu. Jest to po prostu niemożliwe. Myśli napływają. Emocje napływają. Strach się pojawia I znika. Totalny chaos. Niczego co jest w twojej głowie, ty nie jesteś w stanie kontrolować.

Ale uwaga - wolna wola jako jedyna nie podlega kontroli mózgu. Jasne. Jak wpadniesz w panikę i poddasz mu się, to zaczynasz podejmować decyzje pod wpływem tego, co umysł Ci projektuje. Nie jest lekko. Zdarzyły mi się parę razy małe wpadki I przy mocniejszej fazie, gdy byłem pewien, że właśnie rzucają na mnie czar I przejmują kontrolę nad moim ciałem (dosłownie odczuwałem, że coś kontroluje moje ciało), zszedłem do nich na dół I powiedziałem, że wiem co robią I mają się wyprowadzić xD oczywiście po chwili mi przeszło I odwołałem to…

Ale, wracając do wolnej woli… to jest zawsze twoja decyzja, gdy ulegasz projekcji. Lwią część czasu siedziałem w tej schizie I chociaż głowa mówiła mi jedno, to cały czas z tyłu głowy miałem tę świadomość, że jestem mega nać*any I wszystko to może być iluzją. Że reagowanie na to jest irracjonalne.

Oczywiście to nie jest tak, że jak po pół roku ograniczyłem proszki, to od razu wszystko wróciło do normy. Dobre parę miesięcy miałem jeszcze tego typu natłok myśli i tworzyłem najróżniejsze scenariusze. Ale nigdy nie traktowałem tego jako coś negatywnego, a po prostu jako kolejny sposób na zabijanie nudy. Chyba mógłbym napisać kilka opowiadań fantastycznych na podstawie moich różnych bajeczek, które w głowie sobie opracowałem, a których byłem głównym bohaterem.

Oczywiście samo doświadczenie było mega wartościowe, bo dostarczyło mi niesamowitych pokładów wiedzy na temat tego, jak działa mój mózg. Że świadomość niekoniecznie jest zależna od mózgu. A wręcz, że są to dwa osobne ośrodki, gdyż mój mózg był w stu procentach pewien, że to się dzieje naprawdę i atakował mnie non stop ostrzegawczymi sygnałami. A wręcz czasami kazał mi uciekać (dosłownie… wyświetlał mi wizual tworzący napis "UCIEKAJ!", a wraz z nim nasyłał na mnie potężna dawkę przerażenia).

Kilka razy byłem atakowany myślami, że właśnie ktoś po mnie idzie, bo usłyszałem, że drzwi na dole się otwarły w środku nocy (kolega szedł zapalić). Ale moja świadomość w większości czasu opierała się temu i po prostu to ignorowała.

Oczywiście to tylko część z tego, co działo się przez te pół roku. Było tego więcej, w tym historia, gdzie to ja byłem po tej drugiej stronie. Gdzie to osoba "współnaćpana" była przekonana, że to Ja chce jej zrobić krzywdę/lub pracuję dla kogoś, kto chce jej zrobić krzywdę i to ona jest zagrożona. Prawie, że lustrzana sytuacja.

#psychodeliki #narkotykizawszespoko #amfetamina
  • 25
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
@drobne_na_taryfe: Chyba niema w Polsce definicji słowa psychodela. Dla mnie tym sie wlasnie różni psychodela od psychozy, że psychodele mam od zażywania czegoś, a psychoza to właściwość nabyta przez mój umysł.

Czyli gdybym nadal panicznie się bał, że ktoś chce mnie złożyć w ofierze, to bym powiedział, że przez narkotyki nabawiłem się psychozy, ale wraz z przerwą od ćpania stan ten wygasł, więc dla mnie to była psychodela.
  • Odpowiedz
  • 0
@Weronisia97: Chciałbym kiedyś pojechać do psychiatryka. Tam to musi być ciekawie. Szkoda, że narkotyków w nim brać nie można ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale chyba będę musiał udawać, żeby sie tam dostać, bo dotychczas żadna dawka tradycyjnych dragów czy psychodelików nie była w stanie mnie złamać. Kryształu niestety mój nos nienawidzi, a i organizm jakoś dziwnie neutralizuje jego działanie.
  • Odpowiedz
@Dorogon:

Oczywiście samo doświadczenie było mega wartościowe, bo dostarczyło mi niesamowitych pokładów wiedzy na temat tego, jak działa mój mózg


Przecpales se mozg - mega wartosciowe przezycie XD
  • Odpowiedz
  • 0
@Retoryk: No to najwyraźniej nie była to psychoza, tylko psychodela, bo mam za sobą grube dziesiątki tripów z grzybkami, kilkanaście lub też kilkadziesiąt tripów z kwasami, kilka tripów z 2cb i jeden trip z szałwią wieszczą i mogę jasno stwierdzić, że pomimo różnic, to było pomiędzy nimi (fetą i psychodelikami) bardzo dużo podobieństw. Oczywiście nie mówię o samym braniu fety bo to całkiem co innego. Natomiast kilka miesięcy codziennego brania
  • Odpowiedz
@Dorogon:

Co nazywasz przecpaniem? To, że zacząłem po tym ciągu ostro ćwiczyć? Dobrze jeść? Dbać o siebie bardziej pod względem estetycznym? Że czuje dużo bardziej chęć do kroczenia przez życie? Do zdobywania wiedzy?


Brzmi jak hipomania po psychozie. Może aktywowałeś w sobie chad? Ile czasu tej stan się
  • Odpowiedz
  • 2
@Weronisia97: Dziękuję za tak dokładną ekspercką opinię opartą na jakże głębokim poznaniu mojej osoby. Całe szczęście Pani udowodniła swoje zrównoważenie tymi dwoma powyższymi postami, przepełnionymi wartościową treścią, erudycją i zawartością merytoryczną.

Naprawdę dobrze, że Pani to zrobiła, bo jeszcze ktoś by mógł pomyśleć, że wystawiając komuś nieznajomemu w tak bezpardonowy sposób internetową diagnozę, nieświadomie próbuje Pani dać upust własnym podświadomym problemom, które nie uświadomione są manifestowane przez Pani umysł na
  • Odpowiedz
  • 0
@apjarvan: Powiem więcej. Po tych 7 dniach zjadłem dwa kwasy (250uq sztuka) I było mega mocno, że aż ściany ociekały kosmosem, a w lustrze zamiast odbicia spoglądałem w galaktyczną przestrzeń. Ale ze mnie kłamca mitoman jeden, c'nie?

A no i dziękuję bardzo; odczytać tak uroczy komplement, który wyszedł spod twych lekko spoconych paluszków z poobgryzanymi paznokciami to po prostu poezja dla mych oczu I umysłu oraz rozkosz dla ciała.
  • Odpowiedz
@Dorogon: Różnica między psychodelą a psychozą jest bardzo wyraźna - np. w tej pierwszej ma miejsce uczucie rozpuszczenia ego, zanik poczucia własnego ja, zanik poczucia czasu i przestrzeni, ogromne wzmocnienie życia wewnętrznego, zmiana sposobu odczuwania emocji i ogólne mocne zmiany percepcyjne połączone z uczuciem niesamowitości.
Ma to całkiem inny wydźwięk niż psychotyczne i paranoiczne urojenia.
Zgadzam się z @drobne_na_taryfe i @Jakis_Leszek - wygląda na to, że dostałeś psychozy
  • Odpowiedz