Wpis z mikrobloga

Moja analiza psychologiczna mordercy. Absolutnie go nie bronię ale jeżeli ten wpis pomoże chociaż jednemu mirkowi który tutaj siedzi, to będę zadowolony.

Morderca - gość 30 lat, jakiś czas temu rozstał się z dziewczyną. Nie wiadomo dokładnie kiedy. Załóżmy, że dwa lata temu.
Miał wtedy 28 lat. Ide o zakład, że już wyobrażał sobie jak będzie wyglądać ich ślub no bo jest to już wiek kiedy można się ustatkować. Niestety rzeczywistość okazała się inna.

18 letnia dziewczyna, która wtedy bardziej myślała, na którą uczelnie pójdzie studiować a nie o ślubie, zostawiła chłopa. Jako, że facetom długo przychodzi pogodzenie się z takim faktem (niektórym kilka lat) to miał w życiu ciężki okres. Dochodząc do wieku 30 lat zauważył, że rynek matrymonialny jest już w tym wieku nieco zepsuty i zostało dużo odpadów. Nie był jakimś chadem, więc zakładam, że potencjalny tinder za mocno nie pomógł.

Tymczasem dziewczyna znalazła sobie nowego gościa. Z pewnością śledził jej insta i stalkował gościa w necie. Widział ich wczasy, wspólne chwile, uśmiechy, piękne życie. Życie, którego on nie miał. Jeszcze bardziej go to rozjuszyło.

Bo przecież dlaczego? W czym on był gorszy?
Możliwe, że widział w tym gościu dużo podobieństw do siebie. Podobny wiek, obaj udzielali się publicznie, byli zwolennikami konfederacji, lubili broń. Tamten jakiś chyba mocno ładniejszy nie był (chociaż nie mi to oceniać).

Dodatkowo, para zaręczyła się po półtorej roku związku (wg plotek). Trzeba przyznać, że dosyć szybko jak na obecne czasy. To przelało czarę goryczy.

Kilka dni po zaręczynach, w ciepły piękny dzień, kiedy on siedział sam w pokoju, patrzy na ich relacje. Są w Poznaniu.
A w szufladzie leży naładowana spluwa...

Apel do mirków: z pewnością część z was doświadczyło w życiu podobnej sytuacji (mówie tu o zawodzie miłosnym).
Nie warto zaprzątać sobie głowy dziewczynami aż w takim stopniu. Wiem, że to co napisze będzie oklepane ale starajcie się nie oceniać siebie pod kątem innych. Nikt nie jest gorszy, nikt nie jest lepszy. Nie ma sensu niszczyć życia sobie, byłej dziewczynie, twojej rodzinie, jej rodzinie.
Tak naprawdę dobieranie się w pary to czysta loteria.

Wiem że łatwo to pisać ale...
Prawdziwej miłości nie ma. Dużo ludzi wchodziło do małżeństwa z kimś z tej samej wioski ew. z wioski obok. I co, ktoś mi powie, że akurat w wiosce obok, u państwa Jagodzińskich, facet znalazł miłość swojego życia?
Albo para która poznała się w liceum. Akurat miłość życia znalazła się w tej samej klasie, no patrz, co za przypadek.

Prawdziwej miłości nie ma. I nie warto, szczególnie dla kobiet

#poznan #niebieskiepaski

  • 9
@robert_blaszczykowski: Amen.

Mi też nie wychodziło w życiu miłosnym, zobaczyłem sytuację na rynku matrymonialnym, zobaczyłem, że już nic nie mogę zdziałać więc odpuściłem i zająłem się sobą, polecam wszystkim mirkom, trzeba się w końcu pogodzić z tym jak wygląda rynek matrymonialny, nie macie już na niego wpływu, odpuśćcie i zróbcie coś pożytecznego dla siebie, bo kobiety nie są was warte.
@robert_blaszczykowski: kurde akurat mikoś to ulana świnka. Nie wiem jak on taką laskę ogarnął i to jeszcze osiemnastkę xD Ale pewnie laska miała chwilę fetysz na wysokiego miśka. A konrad o kilka leveli przed nim z ryjka.
Tymczasem dziewczyna znalazła sobie nowego gościa.


@robert_blaszczykowski podobno obaj się znali i kolegowali wcześniej, ale nie wiem, ile w tym prawdy. jeśli faktycznie tak było, to tym bardziej miał prawo czuć się sfrustrowany

Dodatkowo, para zaręczyła się po półtorej roku związku


wtedy pewnie już do niego dotarło, że już za daleko to zaszło i nie ma już szansy na powrót, może wcześniej jeszcze się łudził
@robert_blaszczykowski: Zgadzam się praktycznie z każdym stwierdzeniem w Twoim wpisie.

Problem polega na tym że u niektórych ludzi, w szczególności tych bardziej neurotycznych i mocno doświadczonych przez życie, kumulacja negatywnych emocji i przeżyć połączona z brakiem perspektyw na przyszłość MUSI skończyć się jakimś uzewnętrznieniem i aktem agresji, czy to w kierunku własnym, czy cudzym. W tym wypadku poszło w obie strony.

Osoby którym brak asertywności, przejawiające się ogromną awersją do otwartego