Wpis z mikrobloga

Przygotowywałam akurat ważny materiał audiowizualny na zlecenie, a moje słuchawki padły. Tak się złożyło, że akurat mój brat kupił nowiuteńkie, potwornie drogie słuchawki, z pozłacanym jackiem i super-hiper częstotliwościami i chętnie mi ich użyczył.

Niestety, jack od słuchawek stopił się w wejściu w moim laptopie - nie wiem do dziś, czy to było jakieś zwarcie czy coś innego, w każdym razie wydłubałam go pensetą, a słuchawki leżały smętnie okaleczone. Głupia sprawa, zwłaszcza że to nie moje, a młody bardzo dba o swój sprzęt. Ale od czegóż są usługi elektryczno-elektroniczne?

Udałam się do najpopularniejszego w mieście salonu, gdzie zajmowali się naprawami sprzętu. Podchodzę do pana, tłumaczę o co chodzi. Ten oczywiście że nie ma problemu, wymienią jacka, nie będzie nawet znać. Upewniam się, że też będzie pozłacany - oczywiście, solidna firma, zajmiemy się tym, proszę przyjść pojutrze.

Przychodzę, pan z uśmiechem informuje, że wszystko naprawione i wręcza mi słuchawki. Aż mi się nogi ugięły... Co się okazało? Geniusze-spece-majstry-fachmany obcięli po prostu kabel w miejscu jego rozdzielania się na słuchawki i mikrofon i całość przylutowali, dość z resztą nieumiejętnie, do jednego jacka, bynajmniej nie złotego.

Najpierw się zapowietrzyłam, potem przez zaciśnięte zęby zapytałam, co to ma znaczyć, gdzie jest kabel od mikrofonu?! Majster najpierw autentycznie zdębiał.

- A to tak nie może być? Niedobrze?

No niedobrze! Jakim prawem obcięli coś, co było sprawne?!

Tutaj już spec zmienił taktykę:

- A jak mi pani udowodni, że te słuchawki miały dwa kable?

No nie wiem - może tak, że mikrofon nadal jest do nich doczepiony?

#pasta Wołam #opowiesciserwisowe bo posucha
  • 3