Wpis z mikrobloga

Spotkałem ostatnio mojego dobrego znajomego z czasów licbazy, któremu przytrafiło się #coolstory . Jako student zaoczny pracował w barze z jedzeniem (tanie obiady itp.) w pobliżu uczelni, z racji cen jak i lokalizacji - mieli nawet niezły ruch. Jego szef Pan Janusz, miał dwa takie bary, w tym, że w A był właścicielem, a w B był współwłaścicielem. Kolega pracował w barze A. Szef zaglądał do nich 2 razy dziennie, wieczorem brał utarg, listę zakupów i rano pojawiał się z towarem. Większość czasu spędzał w barze B, a więc on miał luzik. Pracował z koleżanką ze swojej uczelni, ona podawała obiadki, sprzątała itp. on zajmował się barem, wydawaniem itp. Dziennie utarg mieli naprawdę dobry, m.in. dlatego, że mieli stałych bywalców. Luźna, fajna atmosfera, wielu znajomych klientów - wytworzył się tam fajny klimat. Za kasę z napiwków stworzyli sobie nawet koszulki z nazwą lokalu. Ów kolega często dawał gratisy stałym klientom, a to sosy, których za dużo zostało, a co jakiś czas robili nowe, a to kompot pod koniec dnia, jak już wiedział, że zostanie, a następnego dnia robili nowy. Ogólnie mięso mieli wyliczone co do grama (porcja), ale surówki, ziemniaki czy frytki - już nie. Więc obiady były tam naprawdę "bogate", można było się najeść za niską kwotę. Sytuacja się zmieniła, kiedy szef nie mógł się dogadać ze swoim wspólnikiem z lokalu B i zrezygnował z tego interesu. Od tego momentu bywał praktycznie cały czas w lokalu A. Najpierw zwracał uwagę, że za dużo nakładane jest surówek, ziemniaków, frytek. Potem była awantura o kilka darmowych gratisowych kompotów. Ostatecznie rok temu jak był tłusty czwartek, to postanowili z koleżanką zrobić faworki dla klientów, afera jaką zrobił boss - przerosła go i postanowił się zwolnić, a wraz z nim koleżanka. I tutaj finał sprawy, lokal prosperował jeszcze przez 3 miesiące i potem został zamknięty! Ponad 1 miesiąc nie było chętnych, mimo niskiego czynszu i fajnej lokalizacji. Ostatecznie koleś przy pomocy rodziców i małego kredytu przejął interes. 2 miesiące bawił się w papierologię, sanepidy itp. ale dopiął swego i na dzień dzisiejszy spłacił kredyt, zostało mu trochę u rodziców, ale stopniowo może spłacać i prawdopodobnie w czerwcu wyjdzie "na czysto". Jaki z tego morał? Czasami warto "stracić" i dać gratisy, nie żałować rzeczy, który de facto są tanie, bo zwraca się to dobrą opinią klientów i powrotem :) Aha, ta koleżanka też do niego dołączyła po 2 miesiącach, bo wcześniej była na innej umowie, której nie mogła zerwać. I znowu jest fajny klimat, ostatnio dostali nawet zlecenie cateringu - od rektora uczelni!

tl;dr koleś pracował w barze jako kucharz i dawał duże porcje obiadów, szefowi to się nie podobało i zaczął wyliczać. Ostatecznie koleś się zwolnił, a po 4 miesiącach przejął bar jako właściciel, bo wcześniejszemu Januszowi nie szedł interes.

#coolstory #takaprawda
  • 12
@oliwin: racja, liczy się też dobry klimat w lokalu, a nie jakieś patrzenie na ręce itp. jestem tylko ciekaw miny Janusza, jak zobaczy swojego byłego pracownika w nowej roli
@kaziu12: żadnego klienta nie można kopnąć w dupę. Różnie to wychodzi, ale jak dobrze traktujesz to jakiś procent tam przy tobie zostanie. Takiee coolstory podobne dzisiaj miałem. Znajomy opowiadał, że miał klienta który brał często jakieś pierdoły, marudził, ogólnie małe kwoty zostawiał w firmie przy dużym zamieszaniu. Dzisiaj robi 90% obrotu tej firmy. Różnie się dzieje.
@kaziu12: Miałem podobnie, razem z moim różowym paskiem robiliśmy w obsłudze małego baru, szefowa na początku się nie pojawiała i było ok. Potem siedziała tam nonstop i #!$%@?ła inby (próbowała mnie zmusić bym się zwolnił sam bo miała na moje miejsce jakiegoś synka znajomej, ale o tym dowiedziałem się po fakcie, a jeśli bym zerwał umowę to nie musiała płacić za "trening" czyli sporą część dotychczasowej pracy). Szczytem było gdy klient