Wpis z mikrobloga

Pamiętam, że jeszcze całkiem niedawno, gdy ktoś miał psa, to po prostu miał zwierzaka, lubił go, czasami nawet kochał i ten pies pełnił rolę pupila lub użytkową, bo np. pilnował posesji. I jakoś tak nie wiadomo kiedy pojawili się oni - #psiarze. Psy zamienili w obiekt kultu, albo substytut dziecka, kij go wie w co, ale w pracy słucham jak gadają o tych psach, jakby mieli do czynienia z nie wiadomo jaką świadomością, na spacerach natykam się na kultystów psa, przekonanych, że ich hałasujący i ziejący nienawiścią do otoczenia burek to jakiś cud stworzenia, wszyscy się nim zachwycają, w związku z czym smycz (już nie wspominając o kagańcu!) to profanacja. Bo przecież on nikogo nie pogryzł. Dotychczas. Bardzo mi przykro, że zerwał twarz pańskiemu dziecku. Dziwne zachowanie, jak nie on, normalnie. Ale teraz niech pan posłucha jego piskliwego ujadania, tych słodkich dla ucha spazmatycznych, gardłowych odgłosów, jakby się dławił, czyż to nie urocze? Nigdy się człowiekowi nie nudzi. O! Niech pan patrzy - właśnie się wyszczał na ten słupek i teraz będzie piękna plama na betonie! Wspaniały piesek! Do widzenia!

#psy
  • 3
  • Odpowiedz
Bo przecież on nikogo nie pogryzł. Dotychczas. Bardzo mi przykro, że zerwał twarz pańskiemu dziecku.


@the_good_guy: masz urojenia. Stałeś się antypsiarzem i nawet tego nie zauważyłeś. Smutne.
  • Odpowiedz