Wpis z mikrobloga

Jakieś kilka tysięcy lat temu przelatywałem sobie moim Space Cruiserem obok jednej dużej gwiazdy w Drodze Mlecznej.
Zauważyłem, że na jednej planecie blisko niej udało się w procesach chemicznych na niej zachodzących wyhodować jakieś bakterie. Ekosystem planety chyba potrzebował czegoś co będzie przenosiło trudno dostępne pierwiastki z miejsca na miejsce w celu lepszego użyźniania powierzchni. Śmiesznie to wyglądało, taka zbita kupa aminokwasów z wystającymi po bokach niby rzęskami służącymi do poruszania. Jak podleciałem bliżej, to zauważyłem że ten plankton wyewoluował miejscami do całkiem sporych rozmiarów. Co prawda rzadko gdzie występował i zamiast dużej ilości rzęsek miał tylko 4 takie wystające kikuty ale mechanizm był ten sam. Byty brały pierwiastki z jednego miejsca i przenosiły je na inne.
Dla jaj i trochę w ramach eksperymentu pomyślałem, że się trochę z nimi pobawię. Jako że wszystkie ich ruchy były bardzo chaotyczne i polegały na zbieraniu kupy gałęzi i uganianiu się za innymi czterokończynowymi bytami pomyślałem że pokażę im nieco sztuki nowoczesnej. Zebrałem grupę kikuciaków i kazałem im poukładać wielkie piaskowe kloce w taki sposób, że tworzyły razem zgrabne, symetryczne i idealne ostrosłupy czworokątne o różnych rozmiarach. Kikuciaki tak się podjadały widokiem tych brył, że zaczęły mi znosić jakieś kamienie, patyki, jedzenie i miski oraz bić pokłony. Niektórzy nawet proponowali bym przeleciał ich córki ale stanowczo odmawiałem. Część kikuciaków zaczęła robić jakieś dziwne kontemplacje dotyczące czasu i przestrzeni gdy tylko zobaczyła tak doskonałe budowle. Zaczęli je mierzyć, porównywać, zastanawiać się nad ich istnieniem. Ogólnie wniosek z tego mam taki, że wprowadzenie odrobiny porządku do chaotycznie zorganizowanej społeczności działa nieco jak wirus i powoduje, że społeczność powoli ale konsekwentnie zaczyna sama się porządkować.
Na moje nieszczęście wśród tej grupy którą sobie zerbrałem do wykonywania moich pomysłów była też taka grupa jakby leniwców manipulatorów. Cały czas im się wydawało, że oni są pępkiem świata i narzucali innym jak mają działać. Psuło to atmosferę w moim zespole oraz powodowało masę nieporozumień między współpracownikami. Na tyle, że pewnego dnia użyłem super mocy antygrawitacyjnej ze swojego Space Cruisera i odsłoniłem im drogę w #!$%@? przez wielkie morze, tak żeby sobie poszli i już do mnie nie wracali. Ogólnie miło wspominam ten czas. Moje kikuciaki zbudowały później dużo innych fajnych dzieł sztuki i całkiem zmyślnie się zorganizowały ujarzmiając siły dopływu ogromnej rzeki, co zapewniało im bezpieczne i wymagające małego wysiłku przetrwanie. Miałem później parę spraw do załatwienia, więc zebrałem manatki i poleciałem dalej w swoją stronę. Po jakimś czasie jak wracałem, pomyślałem, że zajrzę na tą planetę i zobaczę co tam słychać i nie uwierzycie. Byłem w SZOKU!
Te darmozjady co ich wygoniłem rozeszły się po całej planecie i zaczęły swoje manipulacje wciskać w każdym zakątku lądów. Nieźle się tam ustawiły bo ogólnie ogarnęły że najlepiej wychodzi się na dawaniu innym lichwy i sami zaczęli sobie z tego wygodnie żyć udając że dbają o bezpieczne przechowywanie bogactw innych kikuciaków. No ale mniejsza o to. Byli tak sprytni i przebiegli, że wielu z nich zaczęło szukać nie tych pierwiastków co trzeba i przenosić je w miejsca do których i tak nikt nie miał dostępu, więc była to strata energii. Mało tego, później takich kilku z ich bandy zaczęło kombinować jak można połączyć pewne rzadkie pierwiastki i praktycznie mieć energię za darmo. Już pal licho że taka rozpusta doprowadziłaby ich samych do śmierci z przejedzenia (zresztą jak przyleciałem ponownie to byłem w szoku ilu się namnożyło grubasów). Ci mniej ogarnięci mogliby tą energię przekształcać w celach destrukcyjnych i w łatwy i szybki sposób rozwalić cały ekostystem na planecie. Byłem nieco przerażony, bo gdyby Unia Międzygalaktyczna odkryła że kikuciaki się wyniszczyły bo pokazałem im jak budować idealne ostrosłupy to by mi się nieźle oberwało za dewastowanie galaktycznych ekosystemów. Pomyślałem więc że trzeba działać i wyszukałem takiego jednego, małego wychudzonego typka do chciał zostać artystą. Nie był za bardzo ogarnięty ale za to jako marzyciel mogłem mu łatwo zaszczepić pewien pomysł we śnie. Niestety eksperyment wymknął się spod kontroli a kikuciak okazał się mniej ogarnięty niż myślałem i w zimę na wojnę wysłał swoich kikuciacków bez kurtek. Mój plan spalił na panewce bo przepis na darmową energię oraz wysoce destrukcyjne bomby zdobyła przez to armia dzikusów, którzy z moimi ludźmi od budowania ostrosłupów mieli tyle wspólnego co nowy Space Cruiser z używanym Ferrari.
Kikuciaki teraz prześcigają się wzajemnie w pomysłach kto komu pierwszy połączy te rzadkie pierwiastki na ich terytorium. Zastanawiam się czy powoli nie kończyć tego eksperymentu. Zostawiłbym kilku, może kilkunastu kikuciacków żeby tam sobie biegały na golasa i przerabiały sałatę i orzechy na amoniak jak za dawnych czasów a resztę skrupulatnie posprzątać. Tylko jak to zrobić. Przez te wszystkie lata kikuciaki skopiowały moje ostrosłupy na różne sposoby i poumieszczały w całej masie miejsc. Wiele z nich jest z metalu, lub zbrojonego betonu więc tez nie łatwo tak je zniszczyć. Puściłem im tam dwa lata temu takiego małego wirusa na ogarnięcie ale to nic nie dało. Wręcz tylko pogorszyło sytuację. Już sam nbei wiem co mam robić. Jak wrócę do siebie to Ekozjeby z Unii Międzygalaktycznej mnie dojadą. A Wy co doradzacie? Zostawić toi jak jest i patrzeć na rozwój wydarzeń czy robić wielki reset?
#nwo #kosmiczneopowiesci #spacex #elonmusk #rosja #wojna #koronawirus #pasta

Czy kończyć eksperyment?

  • Tak 46.7% (14)
  • Nie 53.3% (16)

Oddanych głosów: 30

  • 1
  • Odpowiedz