Wpis z mikrobloga

Z tą całą #aferaanalna najbardziej rozczula mnie to, jak te kobiety ubzdurały sobie, że mają jakąś ochronę prawną, bo "grupa jest zamknięta", więc to jakby ochrona korespondencji.

Żadna nie wpadła na to, żeby przeczytać regulamin facebooka zanim kliknęły "akceptuję", w którym jasno czarno na białym (albo biało na czarnym, jeśli ktoś ma tryb nocny) jest napisane, że wszelkie treści zamieszczane przez użytkowników są w zasadzie własnością serwisu, w momencie ich napisania zrzekają się wszelkich roszczeń.

Jedynie treści łamiące prawo podlegają tu pod ustawy, czyli np nie można powielać CP, nawet jeśli najpierw zostało opublikowane przez kogoś innego na FB, nie można też pomawiać swojego fagasa z tindera czy innego badoo. Osoby kopiujące publiczne informacje (czyli wszystko, co zostało opublikowane na fb, czy na otwartej grupie, czy na zamkniętej, czy na prywatnym profilu), które to informacje nie łamią prawa, mogą spać spokojnie, ale jest tu jeden haczyk.

Mianowicie ofiara tej całej afery, czyli Discman, jest poszkodowany zarówno przez oryginalny post, jak i przez wszelkie jego udostępnienia. Czyli czysto teoretycznie, on (i tylko on) mógłby dochodzić swoich praw, nie tylko u kwiecistej pani, ale i u wykopków, którzy kopiują screeny z pomówieniami. Przy założeniu, że na tych screenach faktycznie jest treść łamiąca prawo.
  • 25
  • 53
@zaufanaalpaka: czysto teoretycznie, w praktyce musiałby cud się stać, żeby ktokolwiek oprócz kwietnej damy poniósł jakiekolwiek konsekwencje, a i w jej przypadku ryzyko konsekwencji prawnych jest znikome. Raz, że należałoby udowodnić, iż jej post faktycznie podpadał pod pozew prywatny (bo na pewno nie pod prokuratora), dwa, musiałaby ten pozew przegrać, dopiero potem trzy, osoby udostępniające musiałyby zostać pozwane przez Discmana i też przegrać, przy czym w przypadku osób udostępniających na 99,9%
@zaufanaalpaka koleżanko, same się #!$%@?łyscie w bagno. stworzyliście grupę do masowego zniesławiania mężczyzn.

a jak się okaże że pani adminka jest radca prawnym/adwokatem to osobiście złożę na koleżankę donos do najbliższej okręgowej rady za naruszenie godności wykonywania zawodu w życiu prywatnym (co również jest objęte odpowiedzialnością dyscyplinarna).
Żadna nie wpadła na to, żeby przeczytać regulamin facebooka zanim kliknęły "akceptuję", w którym jasno czarno na białym (albo biało na czarnym, jeśli ktoś ma tryb nocny) jest napisane, że wszelkie treści zamieszczane przez użytkowników są w zasadzie własnością serwisu, w momencie ich napisania zrzekają się wszelkich roszczeń.


@tomtom666: Nie są własnością serwisu, użytkownik udziela jedynie licencji facebookowi na to, by dane udostępniać.
  • 0
Ktoś wrzuca Twoje foto dane i pisze np że jesteś sierotą


@Stalionnn: a jestem? Jeśli tak, to ma prawo tak pisać. Podałem wyjątek, przy którym gość może wnieść sprawę z powództwa prywatnego, jeśli umieszczono nieprawdziwe informacje na jego temat, na dodatek mocno mu szkodzące, np że zdradza żonę, jeśli tego nie robił.

Sprawa nieco gmatwa się, jeśli dojdą przepisy o ochronie danych osobowych i ta cała reszta, ale tu co sąd
@tomtom666: Ok, a co z adminką grupy? Jako moderator treści odpowiada za zaniechania w ochronie dóbr osobistych i w sumie wszyscy goście których profile zostały tam dodane nie wyrazili na to zgody, więc treści powinny być na bieżąco usuwane.
Czy tutaj nie ma możliwości pozwu zbiorowego? Tzn - oni pewnie odszkodowania nie dostaną, ale jakaś grzywna czy prace społeczne są jak najbardziej na miejscu.
  • 0
@MalySkoczek: nie ma za bardzo takiej opcji, moderatorka to tylko moderatorka, ani nie jest autorem treści, ani też nie jest medium, które te treści przekazuje, nie są to też treści jednoznacznie łamiące prawo, tak żeby można było mówić o udziale w jakimś procederze, jakby ktoś tam cheese pizza tostował, to już owszem, mamy jednoznaczne łamanie prawa i można próbować myśleć o pozwaniu admina, a tak można zgłaszać do fb, jak fb
  • 2
@MalySkoczek: no trochę to jest pokręcone, bo te wizerunki zostały już przez te wszystkie osoby upublicznione, wraz z podpisaniem regulaminu, zrzekającego się praw do dochodzenia. Taki regulamin ma zarówno tinder, jak i facebook.

Co innego, jakby to było zdjęcie z przyczajki.

Można tu teraz dzielić włos na czworo, bo przecież zgadzali się na wykorzystanie przez fb, a nie przez mirka, ale już siłą rzeczy takie zdjęcie zostanie zapisane (a więc utrwalone)