Wpis z mikrobloga

31 marca wysłałem polecony z Polski do Anglii. Jedna kartka papieru, niecałe 19 złotych mnie ta przyjemność kosztowała, PRIORYTET bo podobno za granicę nie można inaczej. Dwa tygodnie z hakiem czekałem aż dojdzie, aż w końcu po trzech tygodniach pogodziłem się z tym, że jednak nie dojdzie. Śledzenie przesyłki mówiło tylko, że dwa dni od nadania mój list opuścił Polskę i że w UK go nikt jeszcze nie widział. Chciałem reklamować, ale jakoś nie znalazłem czasu. Dzisiaj, po nie całym miesiącu, w końcu dostałem wiadomość, że jednak doszedł. Bardzo się ucieszyłem, ale stwierdziłem, że tak nie może być i jednak wyklikam tę reklamację. Wypełniam:
- Polecony
- Przesyłka w obrocie zagranicznym
- Opóźnienie w doręczeniu
i wyskakuje mi formułka:

Dla wskazanego rodzaju przesyłki brak jest możliwości dochodzenia roszczeń z tytułu opóźnienia w doręczeniu. Informujemy, że w myśl przepisów o odpowiedzialności operatorów pocztowych za niewykonanie lub nienależyte wykonanie usługi pocztowej w obrocie zagranicznym, zawartych w art. 23 Światowej Konwencji Pocztowej - Doha 2012, nadawcy przysługuje prawo dochodzenia roszczeń z tytułu zaginięcia, uszkodzenia, ograbienia przesyłek pocztowych oraz ich zwrotu bez podania przyczyny niedoręczenia.


Także tego. Ważne że doszedł. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#pocztapolska #krajzdykty
  • 2
@CamelCase:
Prawo międzynarodowe nie przewiduje reklamacji z tytułu opóźnienia w obrocie międzynarodowym. Nie ma tu znaczenia gdzie przesyłka została nadana i do jakiego kraju, bo we wszystkich państwach są takie same przepisy. W przypadku kurierów także, o ile nie był wykupiona usługa gwarancji terminu doręczenia (ale do terminu i tak nie wlicza się okresu zatrzymania przesyłki przez służby celne).

ps. Postanowienia Konwencji i Regulaminu poczty listowej są nadrzędne nad regulaminem usług