Wpis z mikrobloga

#zwiazki #rozkminy #rozowepaski

Cześć. Prośba o radę. Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy z typem, z którym jestem.

Zaczęliśmy być razem po zakończeniu przez niego 10-letniego związku. Pare razy narzekał na ex w kontekście jej podejścia do jego rodziny - że nie chciała się z nimi spotykać, że #!$%@? się, jak jego chrześniak paskudził żarciem w jej samochodzie etc. Generalnie żadna czerwona lampka mi się nie zapaliła i nie przykładałam do tego uwagi. Do momentu jak nie zabrał mnie do domu rodzinnego na święta i potem w sumie zaczęłam myśleć nad innymi sytuacjami.

Pierwsza rzecz - totalna głupota, ale trochę nie wierzyłam w to co się dzieje xd zatrzymaliśmy się w niewielkim sklepie i chciałam sobie kupić butelkę wody (wiecie żeby sobie postawić koło łóżka jak najdzie pragnienie w nocy itp.). Mój chłopak wybuchnął na mnie w sklepie, że jak to będzie wyglądało, że kupiłam sobie butelkę wody, a nie dla wszystkich. Nie rozumiem tego. Wiecie, jakbym zamówiła sobie pizzę i ostentacyjne jadła ją sama? Ale butelka wody?

Po drugie - jestem dosyć otwartą i ekstrawertyczną osoba. Ale wiadomo - inaczej należy zachowywać się przy znajomych czy partnerze. Inaczej - podczas poznawania rodziny partnera (była tam jego matka, siostra z chłopakiem, dziecko siostry, siostra i mąż siostry matki i ich dwoje dzieci - będzie to kluczowe później xd zachowywałam się naturalnie normalnie. Po prostu nie rzucałam co 5 minut żartami czy się nie wygłupiałbym, ale nie byłam tez drętwa. Chłopak powiedział mi, że jego siostra po spotkaniu powiedziała, że jestem jakaś dzika i jest ze mną coś nie tak. Nie powiem, zrobiło mi się przykro - moja rodzina jest bardzo pozytywnie nastawiona do mojego chłopaka i nie szukała w nim dziury w całym. Zapytałam tez co mój chłopak na to odpowiedział i wiecie - czy jakoś mnie „obronił”. Powiedział ze nic w sumie nie powiedział.

Po trzecie - dziecko siostry mojego chłopaka jest jedyne w rodzinie i jest dosyć żywo. Dostało wariacje na temat kalambur w prezencie i chciało w to zagrać. Generalnie nikomu nie chciało się w to grać. Ja gdzies powiedziałam w kuluarach mojemu chłopakowi, że nie czuje się komfortowo przy 10 nieznanych osobach z jego rodziny żeby się wygłupiać itd. Gdyby to byli któreś spotkanie - to jasne spoko. Ale to była rodzina mojego chłopaka i byłam zestresowana samym spotkaniem. Na początku ki przytaknął. Ale potem przy stole jego siostra na niego „groźnie” spojrzała i powiedziała „to zagrasz z młodym #!$%@? czy nie”. No i musieliśmy zagrać. Wiem, że to głupie, ale strasznie się denerwowałam i czułam się źle stojąc przed nieznanymi osobami, na których chciałam wywrzeć dobre wrażenie i próbując nieudolnie coś pokazywać. Wiecie stres :/ Potem delikatnie mu powiedziałam, że złe się s tym czułam. Naskoczyl na mnie i powiedział, że wydawało mu się ze jestem inna.

Generalnie po całym tym spotkaniu oddalił się ode mnie. Naprawdę starałam się być dla wszystkich miła i pomagać jego mamie tez np. Mam wrażenie, jakby to, żeby pokochała mnie jego rodzina było warunkiem do kochania mnie przez niego. Wcześniej mówił mi rzeczy, że po raz pierwszy w życiu ma pragnienia założenia z kimś rodziny i że czuje, że to już czas. Mówił mi, że zależy mu na relacjach moich z jego rodzina. Ale nie wiedziałam że aż tak. Nie zawsze wszyscy mogą nas bardzo polubić, prawda? Powiedzcie mi, czy zrobiłam coś źle czy to po prostu beznadziejna sytuacja. Z góry dzięki.
  • 6
@Retsat: Uważaj na gościa. Nie każdy musi kochać rodziny partnera ale powinno przynajmniej się w miarę dobrą relację. Jeśli się starałaś a partner stawia rodzinkę na piedestale i wchodzi i w dupsko to ja bym się głęboko zastanowił. Zdrowa relacja to najpierw partner potem rodzina. Ja bym uciekał bo prędzej czy później zostaniesz na lodzie bo rodzinka będzie ważniejsza a ty się nie spisujesz.
@Retsat z rodziną najlepiej wychodzi się jedynie na zdjęciach. Jeśli koleś choć trochę stawia wyżej relacje jegorodzinne od Waszychosobistych, spierpapier gdzie pieprz rośnie. Mówi to człowiek który ani nie ochrzcił swoich dzieci, ani nigdy do teściów nie zwrócił się per mamo/tato i w dupie ma wszelkie "rodzinne" konwenanse :) Tak jest zdrowiej, a przez to i lepiej, bo każdy zna (tudzież szybko wyczuwa) swoje granice. Wszyscy zadowoleni (bo nie mają wyjścia) i
@kristoflampart: dzięki. Cała ta sytuacja mnie rozwaliła totalnie. Bo naprawdę byli między zajebiscie aż do tego wyjazdu i analizowałam kilka razy krok po kroki swoje zachowanie. Doprowadza mnie to mam wrażenie do obłędu. A wydaje mi sie, że po drugiej stronie jest ściana i wyjdę na kogoś, kto ko chce zniechęcać do jego rodziny czy coś :/