Wpis z mikrobloga

Raz na jakiś czas, bardzo rzadko właściwie, ale jednak, zdarza się taki dzień w tym moim parszywym życiu że czuje się nawet dobrze, mam trochę energii, jakiejś takiej motywacji, jestem w stanie coś zrobić i nie cierpieć przy tym. I wtedy uświadamiam sobie to, że ludzie zdrowi tak się czują każdego dnia, jak nie lepiej, a złe dni zdarzają im się może trochę częściej niż mi te dobre. Przecież to jest jakiś koszmar. Jak ja mam z nimi koegzystować, konkurować na rynku pracy, normalnie żyć? Jest we mnie z tego powodu tyle zazdrości i żalu, tyle smutku. Szans na poprawę żadnych nie widać. Marna wegetacja dzień za dniem i cierpienie, potworne cierpienie przy każdym ruchu, myśli, sytuacji. Co raz jak próbuję czegoś nowego, jakiegoś leku czy książki, terapii itp. kończy się to zawsze fiaskiem. Z roku na rok jest coraz gorzej, nie ma się co oszukiwać. Jeśli chciałabym sobie czegoś życzyć to tylko jednego - odwagi.
#depresja #psychiatryk #nienawidzezycia
  • 30
@tomtom666 Ale on był piłkarzem.

To nie jest takie zero jedynkowe jak tutaj panuje przekonanie wyjdź do ludzi i idź pobiegaj i będzie git. Gość miał pieniądze, leczył się i osiągał sukcesy sportowe a i tak walnął samobója.

Dla niej może nie internet być problemem a miejscem ucieczki przed problemami z którymi sobie nie radzi i uwierz mi, że samo wyjście na spacer nawet codziennie nie wyleczy tego.
@Lanza: przecież piłkarze chyba najwięcej się koksują ze wszystkich dyscyplin

A w ogóle jesteś pewien, że pisząc takie rzeczy nie utwierdzasz osoby uzależnionej w tym, że nie powinna nic zmieniać? Alkoholikowi też byś napisał, że to nie picie jest problemem, nie to, że przez kilkadziesiąt lat tresował swój mózg na czerpanie przyjemności ze stanu upojenia i teraz nie potrafi dnia bez tego przeżyć, tylko jakieś "problemy"?
@tomtom666 Nie sądzę, że on się koksowal,. ul bramkarzem i miał problemy z presją.

Nie twierdzę, że taka osoba nie powinna nic zmieniać tylko tyle, że możesz mylic skutek z przyczyną. Zmiana nawyków by zapewne poprawiła jakość życia, tj ograniczenie internetu i wyjście do ludzi tylko na ile by ta jakość wzrosła i na jak długo? Przy lekkiej depresji może i ma to sens ale są różne przypadki

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24865419,zmarla-17-letnia-holenderka-ktora-chciala-sie-poddac-eutanazji.amp
@Lanza: porównaj to z alkoholizmem, będzie Ci łatwiej zrozumieć. To, że w alkoholizm mogą wpędzić jakieś "problemy" to fakt, ale obecnie problemem alkoholika jest to, że taki gość jest pieprzonym chlorem, który niszczy życie swoje i wszystkich, którzy kiedyś byli mu bliscy. Dobrą radę odnośnie radzenia sobie z problemami, które do alkoholizmu doprowadziły, można było dać mu 30 lat wcześniej, teraz tamte problemy już kompletnie się nie liczą przy tych nowych.
@szzzzzz: Napisałaś Jest we mnie z tego powodu tyle zazdrości i żalu, tyle smutku.

Czyli buzujesz emocjami, jest w Tobie życie, chęci, nadzieje, marzenia. W pewnym względzie jesteś pełna życia.
Te emocje uczucia, nie wygasają, nie tracą na sile.. że tego nie czujesz albo tylko trochę i jest tzw NIC i Ci już wszystko jedno.
Chodzi o ten ogień "wewnętrznego ja" nie ma nic gorszego niż poczucie że gaśniesz, tracisz wiarę.
Albo wybacz za przykład. Trafiasz do obozu koncentracyjnego czy wtedy dalej byś się tym przejmowała, czy tym aby zachować, zdrowie, życie, godność, mieć wolność, móc poleżeć sobie na trawie pod gołym niebem patrząc się w gwiazdy albo spacer po lesie, czy napisane postu na wykopie, a nie czy dzisiaj będziesz mogła coś zjeść czy zrobią na Tobie jakiś chory eksperyment itp. marzyłabyś wtedy o takim życiu jakie masz teraz, którego obecnie nienawidzisz.