Wpis z mikrobloga

Ej, słuchajcie, bo tak Was czytam i mnie zastanawia jedna rzecz.
Ci z Was, których nic nie trzyma tak właściwie w Polsce, nie lubicie swojej pracy i najchętniej rzucilibyście wszystko w cholerę - dlaczego nie zrobicie sobie workaway tripa czy coś podobnego? Tak właściwie trzeba mieć piniądz na rejestrację i dojazd&powrót, czyli przy dobrym ogarnięciu nie jakieś ciężkie dolary. Potem można siedzieć w jakieś Anglii czy Norwegii na koszt hostów za 5h dziennie pracy dla nich (albo i nie). To są zazwyczaj ciepli i otwarci ludzie, a można się czegoś nauczyć, podszkolić język, pozwiedzać, nawet troszkę czasem zarobić jak się dostanie napiwek za dobrą robotę albo host wprost pisze, że płaci. Zawsze też miękki start do pracy za granicą.
Nie jest to hejt, taki pomysł po prostu.

#przegryw
  • 13
@mienskoduszone: workaway to strona, gdzie można szukać hostów, ale dałam ten przykład, bo z tego akurat korzystałam. Ale są też inne podobne projekty, np. Work&Travel do USA, czy WWOOF.
Kiedyś na workaway deal był taki, że pracujesz max. 5h przez 5 dni w tygodniu, a dostajesz za to wyżywienie i miejsce do spania. Teraz widzę, że się pozmieniało i nawet hajsik można dostać.
@cherrycherrylady: Nie wiem co to workaway. Ja bedąc przegrywem skorzystałem z szansy danej mi przez los i wyemigrowałem na wyspy. Jesli chodzi o pieniądze to jasne ze jest lepiej, mogę sobie pozwolić na rzeczy o których mogłem tylko pomarzyć w Polsce. Ceną za to jest tylko jeszcze większe wyobcowanie i poczucie osamotnienia niż zwykle. Nie wiem jakie masz wyobrażenia o pracy/życiu za granicą ale pod wieloma aspektami wcale nie jest lepiej.
@litowo-polimerowy: To tak, to się zgadzam, że emigracja jest wyzwaniem pod tym względem. Pisałam o tym bardziej w ramach jakby ktoś i tak planował wypad by się dorobić - zawsze to trochę łatwiej i jest czas by się rozejrzeć już na miejscu. No a workaway to w ogóle można i na parę dni się dogadać jak się komuś opłaca - taka mała przygoda bez ogromnych kosztów.