Wpis z mikrobloga

@kozaqwawa: samochodem jechała para emerytów, kierowca zresztą ponoć nie miał ręki. Nawet nie wyszli z samochodu, a jak uwolniłem psa, to od razu pojechali, zdążyłem tylko ich przeprosić (choć nawet nie wiem czy usłyszeli).

@Angel_of_death: nie, choć nawet w lecie wysłałem formularz kontaktowy do PZU, że jestem zainteresowany OC dla psa, nikt nie oddzwonił
@grumm: Ostatnio w mojej okolicy kierowca busa (na szczęście pustego) wylądował w rowie, a potem w szpitalu, bo hamował przed psem. Jego właściciel dostał 500zł mandatu, a to dopiero początek kłopotów...
@Cyril: wiem, sam z miesiąc temu miałem podobną sytuację, jadąc gdzieś przez wioskę (teren niezabudowany) przed maską śmignął mi pies, przynajmniej było pusto na drodze i pobocze było szerokie, skończyło się na ostrym hamowaniu.

OC ogarnę na tygodniu, zresztą polisa rowerowa mi się niedługo kończy, więc i tak będzie okazja
@grumm: to ja mam taką #coolstory sprzed paru lat: wracałem sobie z pracy i widziałem prawie wszystko poza samym zdarzeniem na własne oczy. Wzdłuż mojego bloku biegnie droga osiedlowa połączona z ulicą przy której są miejsca parkingowe (pod skosem do kierunku jazdy). Oczywiście ludzie łażą tam jak krowy po pastwisku mimo ze obok mają 2m chodnika. Właściciele psów puszczają je samopas. Jako iż jest to praga południe mieszka tu wielu przedstawicieli
@kozaqwawa: to i moje #coolstory z parku szymańskiego też z yorkiem w roli głównej. Jechałem sobie ścieżką rowerową, a rezolutna pani spacerowała z psem, przy czym ona na chodniku, a pies w zaroślach po drugiej stronie ścieżki. Smycz automatyczna - cienka linka - praktycznie niewidoczna wieczorem. Jak łatwo się domyślić, zahaczyłem i przez kilka metrów przeciągnąłem psiaka. Pisk, wyzwiska, grożenie policją (choć nic mu nie bylo). I dobrze że jechałem dość