Wpis z mikrobloga

Frank Herbert (1920-1986) jest pisarzem najbardziej znanym z epickiej sagi o planecie Arrakis, czyli oczywiście „Diuny” (1965), której to uniwersum do tej pory rozrasta się (z lepszym lub gorszym efektem) za sprawą jego syna Briana. Niemniej powyższy cykl książkowy to jedynie część jego dorobku literackiego, na który składającą się dziesiątki powieści, nowel i opowiadań.

Wydany u nas niedawno (w 2021 r.) przez wydawnictwo Rebis„Rój Hellstroma” to jedna ciekawszych pozycji w dorobku Herberta, która udowadnia, że pisarz całkiem sprawnie odnajdywał się w różnych gatunkach literackich.

Opublikowany w formie książkowej w 1973 r. „Rój Hellstroma”, pierwotnie wychodził jako powieść w odcinkach w numerach amerykańskiego magazynu science fiction „Galaxy” w l. 1972-1973 pod tytułem „Project 40”. W 1978 r. książka otrzymała Prix Tour-Apollo Award, dla najlepszej powieści science fiction wydanej we Francji w 1977 r.

W swej historii Herbert zabiera nas w niedaleką (w momencie wydania powieści) przyszłość. Jedna z rozlicznych agencji rządu Stanów Zjednoczonych, która w książce występuje pod enigmatyczną nazwą „Agencji” zaczyna interesować się tajemniczą działalności doktora Nilsa Hellstroma, znanego entomologa i producenta filmów przyrodniczych. Pewne przechwycone dokumenty zdają się sugerować, że na położonej na oregońskim odludziu farmie doktora może być konstruowana wysoce niebezpieczna broń. Gdy w trakcie zbierania informacji ginie wysłany tam agent, Agencja wysyła tam zespół, który przepada bez wieści. Sprawa nabiera najwyższej wagi a Hellstrom musi walczyć o przetrwanie projektu zainicjowanego blisko trzysta lat wcześniej…

Zasadniczo akcja powieści dzieli się na dwie części – pierwsza dotyczy Hellstroma i jego projektu, druga pracy Agencji. Nie będzie tajemnicą – bowiem sama okładka, jak również opis książki to zdradzają – że projekt Hellstroma to stworzenie nowego rodzaju człowieka – bardziej odpornego, inteligentnego a przy tym posłusznego i zorganizowanego, którego społeczeństwo jest wzorowane na owadzich rojach. Cel ten jest już bliski osiągnięcia, jednak potrzebuje stosownego zabezpieczenia w postaci nowej broni. Gdy jej plany przez głupie niedopatrzenie wpadają w ręce Agencji, los roju zawisa na włosku. Ta wydawałoby się prosta dychotomia dobra przeciwko złu została w świadomy sposób zaburzona przez Herberta, który nadaje Agencji oraz jej agentom wybitnie nieprzyjemną charakterystykę, same zaś Stany Zjednoczone mają być w istocie państwem policyjnym. W ostateczności śledzimy więc losy naszych protagonistów z nieco mieszanymi uczuciami. Niemniej warto zwrócić uwagę na jedno – ustroje się zmieniają, a to co ma do zaproponowania Hellstrom oznacza de facto zagładę ludzkości jaką znamy.

Książkę czyta się jak pierwszorzędny thriller z nieoczekiwanym zwrotami akcji, a po kilku poprawkach mogłaby ona przejść jako pierwszorzędna powieść szpiegowska. Według mnie zawdzięcza to nie tylko talentowi pisarskiemu Herberta, ale również specyficznym czasom i klimatowi Stanów Zjednoczonych pierwszej połowy l. siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Z jednej strony rozczarowanie polityką i generujące konflikt napięcia społeczne, a z drugiej obawa przed zatraceniem własnego indywidualizmu. Herbert gra na tych obawach, nie bojąc się przy tym włączyć do nich swojego prywatnego komentarza społecznego, przy czym czytelnik sam może sobie wyrobić zdanie na temat zawartych w książce koncepcji. Co ciekawe w powieści znajdują się nawet elementy body horroru, które całkiem sprawnie wpisują się w narrację książki, a zwłaszcza uczynienia z ludzi istot bardziej efektywnych na owadzią modłę.

Powieść jest zdecydowanie warta do zapoznania, nie tylko dla miłośników Franka Herberta, ale po prostu dobrej książki.

#sheckleyrecenzuje #ksiazki #frankherbert #sciencefiction
Sheckley2 - Frank Herbert (1920-1986) jest pisarzem najbardziej znanym z epickiej sag...

źródło: comment_1673196659i7bhj0cqnQkKhn754tuTpn.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz