Wpis z mikrobloga

Niewiele jest rzeczy, która tak mnie #!$%@? i siedzi we mnie jak gnębienie mnie w czasach szkolnych. Bo nagorsze jest to, że niby to dla mnie już minęło... ale mam świadomość, że dla mnie może i minęło, ale dla tysięcy młodych chłopaczków wciąż to trwa. Trwa, trwało i będzie trwać zawsze dla jakichś dzieciaków. Zawsze słysząc o tej tematyce mocno się odpalam. I jest we mnie takie ogromne poczucie bezradności, bo wiem, że problem jest praktycznie nie do rozwiązania i zawsze będzie kogoś dotykać. Ehhh... trzymajcie się tam wszyscy młodzi chłopcy gnębieni w szkole
#przegryw
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Kozikiewicz: oczywiście problem przemocy rówieśniczej da się rozwiązać, są miejsca gdzie tego praktycznie nie ma, ale do tego trzeba dawać minimum #!$%@? o daną grupę dzieci. Natomiast system edukacji ma być po prostu tani i masowy.
  • Odpowiedz
@Kozikiewicz: A ja po raz kolejny mogę napisać, że w dorosłości nic się nie zmienia. Nikt ze wsi z moich rówieśników nie zaprosił mnie na wesele (a całą resztę, łącznie z moim bratem, tak), koleżanka z gimnazjum, która teraz jest psychologiem (sic!) również mnie olała (nie dotyczyło to spraw seksu). Nadal jestem żywym gównem. Odpadem genetycznym. Boli to, siedzi i rozpamiętuję nawet wiele razy dziennie. Nie mogę zrzucić tego na
  • Odpowiedz
@Kozikiewicz: Niewiele jest rzeczy, które mnie tak #!$%@? i siedzi we mnie jak płacz ofiar gnębienia. Jeśli masz więcej niż 16 lat i nadal jestes płaczkiem, to nie masz już szansy się zmienić. Zawsze pozostaniesz już płaczkiem i ofiarą losu.

Jestem dozgonnie wdzięczny wszystkim moim oprawcom za bullying, którego doświadczyłem. Dał mi on wiele prób charakteru, które pozwoliły mi wypracować pewność siebie, stanowczość, asertywność i poczucie własnej wartości. Moi oprawcy również pozwolili mi wyzbyć się wszystkich cech kobiecych, które niefortunnie odziedziczyłem od kobiet, które mnie wychowywały. Sztuki walki, na które zacząłem chodzić w wieku 13-14 lat pomogły mi postawić się i skatować moich oprawców. Przez całe wakacje stałem na skrzyżowaniu wsi w oczekiwaniu na stopa, który zabierał mnie w ok. godzinę do miasta gminnego, z którego brałem busa i jechałem nim do miasta, na trening. Potem wracałem w ten sam sposób - czasem musiałem iść te 10km z buta o godzinie 11 w nocy, zwlaszcza gdy nie było osoby która by wziela mnie na stopa, ale bylo to warte, ponieważ pomogło wykształcić we mnie charakter. Już po pierwszych dwóch miesiącach skatowałem pierwszego z nich. Po raz kolejny próbował mnie zgnębić i uderzyć - jakże się zdziwił, gdy #!$%@?łem mu na ryj kilka prostych. Ostrzegłem go, że będzie gorzej - niestety biedaczek był w takim transie, że znów mnie zaatakował. To już zakończyły kolana i kopnięcia na jego tłusty, parszywy pysk. Nigdy nie widziałem kogoś bardziej spuchniętego - wyglądał jak zgniła dynia.

Treningi kontynuowałem po roku czasu - tym razem już w innym miejscu. Chodziłem również na siłownie, ale przez chorobę autoimmulogiczna byłem dość suchy i słaby, więc dla niewprawionego oka nadal byłem łatwym
  • Odpowiedz
@Ravenek:

oczywiście problem przemocy rówieśniczej da się rozwiązać, są miejsca gdzie tego praktycznie nie ma


No nie ukrywam, że mocno sceptyczny jestem. Jak sam wspomniałeś, są miejsca, gdzie teog nie ma... ale czy da się to rozwiązać nie w skali pojedynczych miejsc, ale masowo w każdym miejscu. Mówiąc szczerze wątpię
  • Odpowiedz
@Kozikiewicz:
Osoba, która ma taki syndrom:
odmawia składania zeznań przeciwko swemu oprawcy,
odczuwa pozytywne emocje wobec oprawcy,
niekiedy uważa, że zasługuje na to, co ją spotkało,
jest niezdolna
  • Odpowiedz
@Maskulin:

Przecież ja tego pojęcia "syndrom sztokholmski" pół żartem pół serio użyłem ,czy już tak masz przeorany mózg, że wszystko bierzesz na 100% serio i uważasz, że ludzie na portalu ze śmiesznymi obrazkami Ci stawiają profesjonalne diagnozy?

Bo sory, ale ty mas zprzeorany mózg z tego co czytam. Nic tylko przemoc, agresja, walka, walczyć walczyć #!$%@?ć mocniej niż inni, podstawą życia w szkole walka o hierarchię ustalaną przez to, kto od kogo silniejszy i kto kogo pobije. To nie jest dobry
  • Odpowiedz