Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#zwiazki
#rozowepaski to jednak istoty, którymi kierują skomplikowane algorytmy. Zacząłem kręcić z laską z uczelni (nazwijmy ją X). Fajnie się zaczęło, ale ewidentnie leciała bardziej na mojego kumpla, który jest tak bardzo innym typem faceta, że nie było opcji bym dalej wierzył, że będzie mną zainteresowana. Nie czując równego zaangażowania z obu stron zacząłem odpuszczać. Kiedy zaczęli ze sobą sypiać (kumpel nawet "formalnie" zapytał czy nie będę miał mu za złe xD), trochę zabolało ale już byłem raczej na wylocie, więc jakoś przez to przebrnąłem.

Niedługo później na imprezie spotkałem jej przyjaciółkę (niech będzie Y). Ogólnie poznałem obydwie prawie jednocześnie, jednak przyjaciółka to obiektywnie solidna 9-tka, wokół której przy każdej okazji kręciła się masa facetów, więc jako przeciętniak nawet nie przyszło mi nigdy do głowy do niej podbijać. Tym bardziej, że jak kiedyś rozmawialiśmy w bardzo małym gronie o planach na przyszłość itp, to mówiła że raczej nie planuje obecnie związku, że za bardzo się przejechała kilka ostatnie razy. Uznałem to za bufor bezpieczeństwa, żeby nic mi przypadkiem nie przyszło do głowy (byłem wtedy oprócz niej jedynym singlem w pomieszczeniu, reszta osób to same pary), tym bardziej, że ja nie mówiłem wtedy nic bo byłem już mocno potraktowany imprezą.

Kiedy jednak po czasie spotkaliśmy się, była tak samo miłą, uśmiechniętą osobą jak zawsze, ale dodatkowo poczułem ten dodatkowy przebłysk zainteresowania. Resztę wieczoru spędziliśmy razem. Myślałem, że chciała mnie pocieszyć po nieudanej relacji z X (raczej musiała podejrzewać, że się w niej bujałem), bo kiedy przez przypadek poruszyła ten temat, natychmiast zaczęła mnie bardzo przepraszać. Jednak kiedy pod koniec wieczoru, pochwaliła moje perfumy, nie zerwała subtelnego dotyku, którego spróbowałem, a na koniec poprosiła, żebyśmy wyszli razem (mimo, że wcale nie mieliśmy jakoś bardzo podobnej trasy powrotnej) to chyba był moment, w którym się zauroczyłem. Mieliśmy wziąć Ubera, ale zdecydowaliśmy się na spacer (a to prawie godzina drogi do niej i potem jeszcze z pół godziny do mnie). Gdy szliśmy, ciągle rozmawialiśmy. Odprowadziłem ją, pożegnaliśmy się raczej zwyczajnie i wróciłem do siebie.

Przez dwa następne dni, biłem się z myślami czy powinienem napisać. Gdzieś jednak doszedłem do wniosku, że chyba trochę za bardzo się nakręciłem, obydwoje sporo wypiliśmy i to przez to, że po takiej wiadomości znikąd co najwyżej uzna mnie za desperata. Jednak tydzień później ona napisała (dziewczyny to serio nie jest trudne) z zapytaniem czy nie chciałbym pójść z nią na wesele. Odpisałem, że bardzo chętnie, tym bardziej że z różnych względów w mojej rodzinie praktycznie nie bywałem na takich imprezach. Potem już samo poszło. Piszę to ponad pół roku później, szczęśliwie zakochany chyba coraz bardziej z każdym dniem.

I teraz meritum całej historii, po jakimś czasie X oczywiście dowiedziała się, że się spotykamy. Biorąc pod uwagę, że ja raczej praktycznie nie utrzymywałem z nią kontaktu (jeśli już to go unikałem) to mimo wszystko były z Y blisko i siłą rzeczy musiała w jakiejś formie wrócić do mojego życia. Z początku ona też trzymała dystans, ale finalnie nawet często gdzieś tam normalnie rozmawialiśmy we trójkę jak na nią trafiliśmy. Do czasu, jak się okazało. Niedawno ona i kumpel zerwali ze sobą. Z tego co on mi powiedział to chyba zwyczajnie się wypaliło, ale znając go to raczej przesiadł się na inną pannę. Od tamtej pory X przyjęła totalnie agresywną postawę wobec mnie. Wmawia mojej, że nią manipuluję i kipi pretensjami, gdy tylko słyszy, że nie mogą się spotkać bo my mamy już plany. Szczególnie nasiliło się to w ostatnich dniach gdyż w przyszłym tygodniu lecimy na tydzień odetchnąć w bardzo ciepłe miejsce, obydwoje nienawidzimy zimy. Tak się składa, że nie będzie nas w kraju w dniu urodzin X. Terminu, nie dało się zmienić bo bilety kupowałem bardzo okazjonalnie, ale gdy moja pamiętając o urodzinach upewniała się czy X nie planuje przyjęcia w tym czasie, to usłyszała że na pewno nie, zrobi po nowym roku, a ten dzień i tak planowała spędzić z chłopakiem (widocznie wtedy jeszcze nic nie zapowiadało, że się rozstaną).

W ten sposób w nieco ponad miesiąc z nastawienia "Cieszę się, że wam wyszło :)" zrobiło się "Nienawidzę Cię, chcesz zabrać mi przyjaciółkę". To normalne, czy trafiłem w jakiś skrajny przypadek #logikarozowychpaskow?

#niebieskiepaski

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #639d9db438a27b1baa414558
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

WykopowyRozbójnik: Mirku przykro mi to mówić, ale niestety w obecnej sytuacji niedużo zależy od Ciebie. Mam nadzieję, że twoja różowa postawi waszą relację bezwarunkowo na pierwszym miejscu. Każda próba pogodzenia tych dwóch relacji, sprawi że toksyczna przyjaciółka nie przestanie kopać pod tobą dołków.
---

Zaakceptował: LeVentLeCri
  • Odpowiedz
którymi kierują skomplikowane algorytmy.


@AnonimoweMirkoWyznania: algorytm jest jeden, albo chce robic to czego chcesz albo nie.

W zaleznosci jak bardzo sie stara tyle dajesz od siebie, ale nigdy wiecej niz 66%.

Nie dlatego ze jestes gnojem. Dlarego ze te 34% to wartosc fsceta jako takiego.
  • Odpowiedz