Wpis z mikrobloga

https://youtu.be/Jjn8pCC9-xg
#skoki #sport #skokinarciarskie
Wiele osób (no może nie wiele, ale parę na pewno) osób z tagu zarzuca mi bycie trollem. Otóż usilnie walczę z tym wizerunkiem i mam nadzieję, że chociaż kilku przejrzy na oczy. Zapytacie może (przynajmniej niektórzy, bo zdaję sobie sprawę, że większość to najzwyczajniej w świecie #!$%@? obchodzi) czemu ja w ogóle prowadzę te krucjatę przeciwko skokom narciarskim i dlaczego tak usilnie próbuję je jako "dyscyplinę" zdeprecjonować. Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. Raz, że jestem na tyle dziwny/#!$%@?, że najbardziej się interesuję rzeczami, których najbardziej na świecie nie lubię, a są one poważane w społeczeństwie i równocześnie biją zarówno mnie jak i całe społeczeństwo po kieszeni (bo tak #!$%@? jest, na taką fanaberie i zwyczajną egocentryczną głupotę jak chociażby himalaizm też wywalają nasze pieniądze).
Co ma na celu ta krucjata i jakie mam ku temu kompetencje. Cel jest jeden. Aby chociaż kilku z Was przestało bezrefleksyjnie walić konia do skoków narciarskich, zrozumiało że za nasze pieniądze zgraja nudnych paralityków uprawia sobie rok w rok turystykę, żeby dotarło że co było nie wróci, a ciągłe oglądanie tej farsy to zwyczajna nerwica natręctw hodowana przez lata. Małysz skrzywdził nas wszystkich. Dał Polakom coś czego nigdy nie mieli, nie rozumieli. Pielęgnował w nas to przyzwyczajenie do zasiadania przed telewizorem i śledzenia tej nudnej głupoty. Jeśli chodzi o kompetencje to wspominałem już - miałem przyjemność pracować (i nie byłem jakimś kucharzem) z "kadrą" skoczków narciarskich. I widziałem wszystko. Od A do Z. Każdy aspekt. A właściwie to żaden.
Bo to wszystko jest udawane. Każdy trening (każdy #!$%@?, każdy) wygląda jak to co widzieliście na filmie (po to go zresztą wrzuciłem). I nie jest to jakieś "roztrenowanie" czy "poranny rozruch" czy #!$%@? "adaptacja" czy jakkolwiek by jeszcze nie wymyślili jak to sprzedać mediom. Przed sezonem oni oddają po jakieś 10 skoków i #!$%@?, co będzie to będzie. I nie dotyczy to tylko polskiej kadry, a każdej. We wspólnych interesie tej pseudo dyscypliny jest to, żeby kibice nigdy się nie dowiedzieli jak to wygląda od kuchni. Bo gdyby się dowiedzieli, że tego nie trzeba trenować, że ta groteska nigdy nie wyrobiła sobie metodologii, że tego w zasadzie nie trzeba trenować. No i tak od lat się spotykają chłopcy, piwko wypiją, w siatkówkę na żenującym poziomie pograją. Potem trener im zrobi pół lekcji wfu i się spocą mniej niż klasa sportowa w piątek o 8 rano. A pieniądze popłyną strumieniem. Potem wyjdzie taka wiecznie obrażona i zadufana w sobie ciota do wywiadu i z muchami w nosie będzie prawić te same co zawsze frazesy i komunały. Ludzie, na boga. Co po latach jest w tym ekscytującego. Kiedyś jak chociaż hannawalda obrzucali śnieżkami, jak schmitta gonili po zakopcu z ciupagą, to miało jakiś wyraz, jakiś smak. Owszem, sportu nie było w tym dalej żadnego, ale nie było to takie family friendly, takie mdłe. Teraz jak jakiś Granerud powie coś minimalnie uszczypliwego, to chcą mu zamykać ryj i stygmatyzują. Po to żeby znowu mógł wyjść obrażony stoch i powiedzieć, że tak tak dalej trzeba pracować, pracujemy nad #!$%@? elementami, gdzieś sie posypała technika ale sezon trwa i dalej będziemy pracować, trening trening i jeszcze raz trening. A #!$%@? każdy trening wygląda tak jak na filmie, wieczorem play station, browar (po każdym konkursie piją przynajmniej piwo, a najczęściej wódkę) i co niektórzy rzyganie do kibla zaraz po jedzeniu (tego też nie wymyśliłem żeby podkoloryzować historię).
Skoki narciarskie w Polsce to kawał historii. No właśnie. W Polsce. I trochę w skandynawii, minimalnie w niemczech. Cała reszta świata albo nie wie o istnieniu tego cyrku, albo ma to w dupie. I nie przywołujcie egzotycznych przykładów typu słowenia bo tam też to mają w dupie, a w planicy kibiców jest kupa bo po prostu jak się już coś tam dzieje to wszyscy idą), albo japonia (mają to tam wybitnie w dupie). Ja nie mam problemu z istnieniem tego. Istnieje wrestling, curling, bierki przez telefon i wiele innych. I w tym samym szeregu powinny stać skoki i być traktowane jako show, widowisko, zabawa. Ale nie dyscyplina i nie sport. Bo nie jest to w żaden sposób sprawiedliwie i miarodajne (mam na myśli rekompensaty za wiatr xD, belkę xD i sposób obliczania odległości - pewnie myślicie, że coś jest w zeskoku - #!$%@?, na kamerze w dziupli to sprawdzają i zatrzymują klatka po klatce i #!$%@? mają na błąd pomiaru z tolerancją do UWAGA 1,5m, bo przy tej prędkości lądowania tyle to wynosi, a jak nie wierzycie to sprawdźcie). Dosyć żeby przed kamerami robili z nich herosów, bohaterów i lodołamaczy jak z tych himalajskich ćpunów. Koniec słuchania o wyczerpanych od trenowania organizmów. I koniec fundowania kabaretu z pieniędzy podatników. Bo oni nawet na wyniki mają #!$%@? - dwa dobre skoki, a co będzie na tabeli czas pokaże. Od lat jest to dla nich bardzo wygodne. Bawią się w objazdowy cyrk w 200 osób na świecie, nie muszą siedzieć z babami i z dziećmi, w weekend trzeba zmarznąć przez 4 godziny, a tak to zwiedzanie, picie i bardzo dobry poziom życia po sezonie i zbijanie bąków.
Dziękuje za uwagę, przepraszam jeśli zanudziłem. Naprawdę polecam obejrzeć film. Ja nie dałem rady oglądać całego, ale stawiam #!$%@? na pień, że prawdopodobnie trener jeździ po sali gimnastycznej na deskorolce, a gdzieś w tle w głębi sali gimnastycznej będzie się dało wychwycić któregoś palanta śpiącego na materacu.
  • 1