Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam 31 lat i jedyne co mnie trzyma przy życiu to strach przed śmiercią. No i mamie będzie przykro.


Ja już nie mam siły. Tak bardzo chcę kochać i być kochanym. Dzielić szczęście, radość, uśmiech. Z relacji na relację trafiałem na coraz większe manipulantki i kobiety niezrównoważone psychicznie, które dopiero po kilku tygodniach/miesiącach pokazywały swoją prawdziwą twarz. Większość moich przyjaciół po prostu wypełniała sobie mną czas, gdy im się nudziło i byłem jedynie planem awaryjnym na sobotnie popołudnie. Nawet będąc proszonym na chrzestnego cieszyłem się, że zostałem przyjęty do rodziny, a koniec końców chodzi tylko o odbębnienie Mikołaja i urodzin z prezentami. Moje serce bije 80 razy na minutę na darmo. Przestałem wierzyć w miłość. Przestałem wierzyć w dobroć. Czuję dziurę wyrwaną w piersi, nie mam już serca. Widzę, jaki jest stosunek do mężczyzn w kwestii #obowiazkowecwiczeniawojskowe ze strony kobiet. Obrażanie, wyzywanie, karykaturalne porównania, wykpiewanie. To jest przemoc psychiczna. Z tym samym spotkałem się w moich relacjach i dlatego porzucałem te związki. Wszystko to zachowuję w sobie, nie wylewam tej przemocy w żaden inny sposób, ani na przemoc psychiczną wobec innych ludzi, ani fizyczną. Tak wiele we mnie jadu, goryczy, trucizny na wskutek tego, co chłonę z otoczenia. Widzę, że staję się potworem, ukształtowanym na podobieństwo wszystkiego dookoła. Byłem u psychologów, po każdym po pierwszej wizycie miałem myśli samobójcze, nie wiem czy wytrwam z kimkolwiek kolejne spotkanie, które musi trwać równo 60 minut. Nie mam już nadziei. Nie mam już ochoty. Nie mam już siły. Kolejną niedzielę przeleżałem w łóżku, słuchając radia. Kolejny dzień zmarnowany. Jestem śmieciem, o którym nikt nie będzie pamiętać.

Ostatnia relacja była dla mnie, jak dar od bogów. Miałem dla kogo się poświęcić. Miałem dla kogo pisać wiersze. Miałem do kogo jeździć na weekendy i razem cieszyć się spędzać razem czas. Niestety, z czasem wyszło, że trafiłem na osobę, która mnie od siebie uzależniła i drenowała dla swoich własnych celów. Zero zaangażowania emocjonalnego z drugiej strony. Nie sądziłem, że mi się to może przydarzyć. Dopiero z czasem się ocknąłem, jak namiętność mi wypaczyła zdrowe spojrzenie na świat.

Skąd w ludziach tyle siły destrukcyjnej? Dlaczego jak widzą kogoś wrażliwego to go drenują, obrażają, wchodzą mu na głowę? Im dłużej żyję to coraz więcej rzeczy nie rozumiem, coraz więcej zachowań ludzkich stawia mnie w kompletnej rozsypce. Już po północy. Zaraz muszę iść spać, żeby rano wstać do pracy i nie zawieść ludzi, którzy mi dają pieniądze za wypełnianie swoich obowiązków. Prosiłem HR o przemyślenie propozycji, czy może udałoby się załatwić zakładowego psychologa, który mógłby chociaż coś nakierować, pomóc, ale niestety nic z tych rzeczy.

Niech nadchodzący dzień będzie dla was dniem lepszego jutra. Jeśli macie kogoś kogo kochacie i powiedzcie mu to. Przytulcie go. Dajcie mu do zrozumienia, że nie jest sam. Zróbcie coś dobrego dla siebie i dla bliskich. Może nawet dla obcego. Skomplementuj kogoś jutro w pracy, a być może ten ktoś zapamięta Twój komplement do końca życia. Zrób ten świat lepszym miejscem do życia. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo się potrzebujemy nawzajem. Nawet jeśli się tutaj ciągle kłócimy, sprzeczamy, obrażamy... to do tego też się potrzebujemy. Zróbcie coś miłego, bo potem może być za późno.

Byłem za granicą. Próbował ze mną rozmawiać bezdomny. Ja nie rozumiałem ani słowa. Siedząc sobie tak w ciszy, wypluł z siebie podobną wiązankę, jak ja teraz. Nie znając zupełnie włoskiego zrozumiałem cały jego przekaz: tutta familia morte, solitaro, incidente strada, otto victis, padre, mamma, ragazzi, suicido. Gość wypluł z siebie wszystkie bóle wiedząc, że nie mam pojęcia co mówi, a nie potrafiłem nawet mu powiedzieć, że mu współczuję. Siedzi to we mnie do tej pory.

Nie wiem skąd u mnie taka potrzeba, żeby pisać bezcelowe eseje. Dziękuję, jeśli doczytałeś do tej pory moje wypociny. Muszę odpocząć. Nienawidzę świąt. Nigdy nie lubiłem obchodzić bożego narodzenia. Jestem trochę, jak Kevin sam w domu, który życzył sobie, żeby wszyscy zniknęli, a gdy już kogoś zabrakło t o tęsknię za tym, co już nigdy nie wróci, bo w sumie te wigilie, łamanie opłatkiem i kolędy nie były takie złe. Doceń to, co masz. Wszystkiego dobrego. Trzymaj się.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #639669867a12ddf16483f293
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: Po pierwsze idź do psychiatry. Dostaniesz pewnie leki na depresję (a może na coś innego: chad, nerwica, ...). Psychiatra w porównaniu do psychoterapii prywatnie wychodzi znacznie taniej. A na NFZ jest bardziej dostępny. Bo spotykasz się z nim rzadko. Niestety najczęściej obie formy leczenia trwają lata.

Co do tego, że po wizycie u jak rozumiem psychoterapeuty miałeś myśli samobójcze. W sumie nie jestem zdziwiony. Z tego co widzę, to
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania byku napisz postaram się chociaż mienić punkt Twojego myślenia . Sądzę że tkwisz w błędnym schemacie Myślowym. Za mocno tkwisz i polegasz na ludziach. W takich sytuacjach obierasz swoją drogę, masz czas dla siebie i doskonalenia umiejętności. Pamiętaj. Twoje życie jest jak pociąg. Ludzie wsiadają i wysiadają, a Ty jedziesz dalej. Nasza energia została tu zesłana by doświadczać emocji. To jakich mocy mu nadasz należy do Ciebie. Chcesz pozwolić by
  • Odpowiedz
koniec: NIe jestes sam, ja w pewnym sensie mam podobnie, o zwiazkach nie będę tu rozmawiał, choć miałem jeden tak toksyczny że przy nim dowiedzialem sie przynajmniej jakim potworem moze byc kobieta, nie każda ale zła która potrafi cie zmanipulować, natomiast przygniata mnie powoli ciezar życia, staram się, dobrze pracować, rozwijać jakąs karierę, być dobrym uprzejmym i uczynnym człowiekiem, a tym samym z roku na rok, z miesiaca na miesiac, czuję
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania Tez miałem ten etap depresji, #!$%@? sprawa. Spisałem całe swoje życie analizując gdzie popełniłem błędy, byłem tak zeschzowany że wszyscy znajomi się odwróciłi ode mnie. Do psychiatry poszedłem mówiąc że daje sobie maks tydzień życia. Ale jakoś przetrwałem. Jak chcesz pogadać pisz na priv może będę w stanie pomóc
  • Odpowiedz
Niech nadchodzący dzień będzie dla was dniem lepszego jutra.


@AnonimoweMirkoWyznania: i dla Ciebie Miras.

Skąd w ludziach tyle siły destrukcyjnej? Dlaczego jak widzą kogoś wrażliwego to go drenują, obrażają, wchodzą mu na głowę? Im dłużej żyję to coraz więcej rzeczy nie rozumiem, coraz więcej zachowań ludzkich stawia mnie w kompletnej rozsypce.


Ludzie żyją w starchu, boją się okazywać prawdziwe emocje i być zawsze szczerym, tak jak Tu pisząc z anonimowych.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@AnonimoweMirkoWyznania: a czy kochasz siebie wystarczająco? Tak bardzo chcesz by ktoś Ciebie kochał, noże dla tego że sam siebie nie kochasz ? Zwyczajnie się pytam. Ja siebie nie kochałem i robilem jak Ty, innymi ludźmi chciałem wypełnić ten brak miłości do siebie. A ludzie jak to ludzie.. musisz nauczyć się żyć że sobą dl siebie. Więcej szacunku do samego siebie i ufaj swojemu instynktowi bardziej. Jak łaska pokazuje jakieś małe
  • Odpowiedz
@oink_oink: W jaki sposób można kochać siebie i swoje życie w takiej sytuacji? Pytam poważnie, chcę wiedzieć jak można postawić siebie na nogi stojąc po szyję w poczuciu beznadziei.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@mirkogreg: kochać siebie to nie znaczy to samo raczej co kochanie życia w całej rozciągłości. Jeśli kochasz siebie to nie #!$%@? np burgerow co nocy i masz 199kg nadwagi żeby tymbardziej siebie nie kochać. Jeśli kochasz siebie to nie pijesz dzień w dzień żeby zapiąć smutki tylko robisz wszystko inne żeby zycie było lepsze, starasz sobie pomóc, słuchasz siebie, jesteś ze sobą szczery, nie okłamujesz się, pomagasz sobie, leczysz się
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@mirkogreg: i jeszcze Ci napisze że po 19 roku życia, jak wyprowadziłem się z domu, moi rodzicie wizeli rozwód, całe życie uciekałem przed problemami. Od 4 lat przestałem uciekać os problemów, po prostu się #!$%@? z nimi. Czasami przegrywam,.ale ok, zawsze walczę do końca, staram się, i nic sobie nie mam do zarzucenia, mogę sobie spojrzeć w lustro i powiedizec że chociaż spróbowałem coś z tym czy innym zrobić. Kiedyś
  • Odpowiedz
@oink_oink: Wedle tych kryteriów faktycznie kocham siebie (siłka, dieta, leczenie), może czasami się okłamuję... W każdym razie mam poczucie, że stoję w miejscu, nigdy nie czuję się zadowolony z siebie. Kiedyś zostałem podsumowany w taki sposób, że "normalnie człowiek odczuwa w życiu zarówno radość jak i smutek, a Ty Mirkogreg odczuwasz tylko smutek, lub (w najlepszym wypadku) jego brak". I najgorsze jest to, że ja mam poczucie, że działam i
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@mirkogreg: jeśli np chorowalbys na depresję to z tym nie ma żartów, wtedy jesteś chory i trzeba to leczyć. Ja np kiedyś oglądałem różne komedie i nigdy się nie śmiałem
A do 19 roku życia śmiałem się na każdym kroku
I powiem Ci ze od paru lat znowu umiem.sie śmiać. Wiesz temat skompliowany. Jakbyś chciał kiedyś pogadać przez tel czy coś to daj znać z chęcią Cie wywlucham czy tam
  • Odpowiedz