Wpis z mikrobloga

Zazdroszczę ludziom.

Prowadzę przyzwoite, standardowe życie. Mam pracę, ktorą uwielbiam, żonę, z którą kłócę się trochę za często i córkę, która - na swój wiek - rozwinięta jest aż nadto. Zdrowie dopisuje.

Mieszkanie w kredycie, ostatnio po remoncie kuchni i przedpokoju. Własny gabinet z toną książek, kolekcja płyt muzycznych, gier planszowych, trochę instrumentów. Piszę, żeby odrobinę zobrazować stan materialny. Teoretycznie - nie mam już wielkich potrzeb. Gdyby ktoś mnie zapytał "czego realnie potrzebuję", to odpowiedź brzmi "lornetki", którą i tak ma mi przynieść Mikołaj. Myślę, że wiecie o co chodzi - trzydziestolatek coś sobie w życiu już kupił i dużo więcej mu do szczęścia nie potrzeba.

A jednak.

Mam wrażenie, że także pod wpływem tych wszystkich wpisów w socialmediach, coś mi się przestawiło w głowie. Skręca mnie z zazdrości, gdy widzę, że ktoś żyje fajniej, ciekawiej i trochę wystawniej ode mnie. Bynajmniej nie jest to jednak "januszowa" zazdrość w stylu: a niech go #!$%@? strzeli, skoro ma tak dużo. Nic z tych rzeczy. Często bardziej zazdroszczę ludziom życiowej zaradności, odwagi i przedsiębiorczości, która ich zaprowadziła w to miejsce. Jestem dość łebskim gościem i zastanawiam się, gdzie popełnilem błędy, że jednak na wakacje to ja muszę odkładać z rocznym wyprzedzeniem, a na remont dobrze jest pożyczyć trochę kasy z funduszu firmowego. ;)

Kiedy się tak nas tymi sukcesami innych jednak zastanawiam, to zawsze coś szepcze mi z ramienia do ucha (cholera wie, czy to diabełek, czy jednak aniołek), że często za tym cudzym "sukcesem" stoją inni. Majętni rodzice (i świetnie, sam bym pomógł swojej córce!), inni krewni lub partnerzy i historie ich rodzin.

Także gdy słyszę o kolejnej randce lub wyjeździe znajomych, to wiem, że z ich dziećmi znów zostali ich rodzice lub teściowie. Ja od jednych mieszkam 200, a od drugich 300 kilometrów. Tak, wiem, to była moja decyzja. Generalnie nie uważam jej za złą, jednak czasami zastanawiam się, czy nie jestem aby frajerem. Podrzuciłbym młodą na wieczór do dziadków, a sam poszedł z żoną na kolację. Mam jednak taki styl, że staram się nie bardzo naprzykrzać sobą innym. Inni zaś po prostu żyją intensywniej.

Sam nie wiem, po co te wynurzenia. Może po prostu tego potrzebowałem, bo coś mi leży na serduchu lub bani? Może ktoś z Was Mirabelki i Mirki zechce się do tego odnieść i z czymś mnie skonfrontować? Czemu nie.

Żeby tylko wszystko było jasne - we mnie naprawdę nie ma żółci. To po prostu zwykle przemyślenia.

#zalesie #rodzina #zwiazki #dzieci #przemyslenia #kiciochpyta
  • 11
Mam jednak taki styl, że staram się nie bardzo naprzykrzać sobą innym.


@Visius: Zyj i daj zyc innym. Szanuje.

Znam sytuacje ze dzieciak jest podrzucany do dziadkow a rodzice leca se do egiptu :D. Zreszta praktycznie nie ma weekendu gdzie nie zostawiaja dzieciaka. Siorka ma wyrzuty jak ma psa zostawic a co dopiero dzieciaka :D
No ale kazdy zyje inaczej.

Masz wszystko, ustawiles sie to korzystaj. Nie ma co myslec. Zyj
@Visius przestałem czytać po wzmiance o socjalmedia i innych ludziach. Weź może detoks sobie zrób i tyle. Wyjeb to z telefonu wszystko, pokazuj konta, #!$%@?ć to. Zajmij się rodzina i swoim życiem a nie rozkminianiem kto ma lepiej i czemu ja tak nie mam
via Android
  • 0
@Qbiik Przecież napisałem "także". Trochę na zasadzie, że faktycznie diagnozuję swój problem również tam, ale zapewne nie tylko tam.
@Visius: Mordo to co innego wg mnie. Nie socjalmedia czy coś. Po prostu własne przemyślenia jak wygląd świat i gdzie co i jak. Wydaje mi się, że problem leży w jakimś swoim jestestwie. Opowiedz jakie hobby masz? Co robisz w wolnym czasie? A masz kumpli lub przyjaciół z którymi spotykasz się dosyć często? Tak wiesz, dla samego siebie. Bez żony i córki. To jest mega potrzebne wg mnie. Chcesz to dawaj
@Visius no a ja przestałem czytać xD jak tak to ok. Luzik. Ale naprawdę wszystkie te rolki, relacje, zdjęcia ludzi żyjących w innej rzeczywistości (znaczy się z pieniędzmi) mogą siąść na banie i jest to pewnego rodzaju rak naszych czasów bo siada ludziom na banie. Jeśli jest to tylko zazdrość to jeszcze pół biedy, ale równie dobrze może to powodować poczucie niższości, niska samoocene potem inne smutki, żale i depresje.
via Android
  • 1
@yo_eighth Chyba mnie rozgryzłeś, Mireczku. Prawdą jest, że moim hobby jest moja praca, przez co wpędziłem się w jakieś stadium pracoholizmu. Nie na takim poziomie, że nie wychodzę z firmy przed 20:00, ale, że - w czasie wolnym - nic nie sprawia mi tak dużej satysfakcji i radości, jak praca. Niby czytam książki, niby maluję jakieś figurki od czasu do czasu, niby trochę muzycznie się rozwijam, ale to wciąż nie ten "bakcyl".
@Visius: Choć ja prowadzę bardziej beztroskie życie to jednak się wypowiem. Wpadłeś w rutynę i potrzebujesz jakichś nowych bodźców. Ogarnijcie od czasu do czasu z różowa jakąś opiekunkę czy jakiś wyjazd dla dziecka - zależy od wieku i korzystajcie z nowych doznań. Wy, albo Ty sam.

Pamiętaj, że te wszystkie relacje na insta czy innych podobnych to maleńki skrawek z życia tych ludzi (czasem ten najszczęśliwszy ;)) musisz podchodzić do tego
@gorzki99: Dokładnie, tak jest. Siostra mojej żony, co dwa miesiące ma foty z Bali, Indonezji, Malezji czy jakiejś innej "ezji". Jeśli gdzieś nie jedzie to jest na wystawie, imprezie, w jakimś muzeum itp. ale dzieciaka co chwilę podrzuca albo dziadkom albo zostawia go u byłego męża a teraz jak podrósł, to siedzi sam w domu.
Problem jest taki, że jej 15-letni syn traktuje ją jak koleżankę a nie rodzica. No ale