Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak dziadek opowiadał o swojej zabawie z dzieciństwa: dziesiątka dzieciaków stawała w szeregu i chwytała się za ręce. Pierwszy brał drut i wsadzał go do kontaktu. Podobno wszyscy "czuli prąd" ale tylko ostatni, najdalej od kontaktu zostawał "odrzucony" przez porażenie. Na jakiej zasadzie to mogło działać? Wydaje mi się że robilii ze swoich ciał kilka połączonych kaskadowo dzielników napięcia, tylko czy wtedy to nie ten pierwszy powinien oberwać największym prądem? #prad #elektryka #elektrotechnika #elektronika
  • 7
@kaspil podkolorowane z tym odrzuceniem.

Zupełnie inaczej się odczuwa przepływ prądu kiedy idzie on całą dłonią a inaczej kiedy poleci po palcu który został dobrze uziemiony.

Owszem byli szeregiem oporników, na każdym odkładał się nieco inny spadek napięcia ale przez wszystkich płynął ten sam prąd.
Jeśli dany prąd płynie przez palca albo 5 palców to inaczej go poczujemy bo się inaczej rozkłada po tkankach.

Ten ostatni ziomeczek był pewnie głównym ogranicznikiem dla
@kaspil: My w liceum na fizyce mieliśmy taką "maszynę elektrostatyczną". Kręciło się korbą i pomiędzy dwoma wystającymi drutami skakała taka dosyć konkretna iskra. Robiło się tak, że jeden kręcił korbą, drugi trzymał jedną ręką za druta, a drugą ręką kolejną osobę i tak przez kilka osób. Ostatnia osoba z tych trzymających się za ręce zbliżała palec do kogoś stojącego nie daleko i ta wspomniana iskra skakała między palcem, a tą osobą