W latach 2000 była taka moda w muzyce popularnej, żeby ją mocno kompresować / spłaszczać (jak ktoś się lepiej zna to może rozwinąć temat i użyć fachowego słownictwa). Podobno tak skompresowane kawałki lepiej brzmiały w radiu i były odczuwalne jako głośniejsze. Najbardziej znanym przykładem takiego zabiegu jest chyba płyta Californication Red Hot Chilli Peppers. Jak pamiętam z różnego rodzaju forów płyta była niesłuchalna dla bardziej wrażliwych muzycznie odbiorców.
Ale nie tylko wydawcy RHChP stosowali takie zabiegi, podobno to było na tyle popularne, że niektórych albumów dało się na poważnie słuchać jedynie na winylach, które właśnie pod tłoczenie były masterowane inaczej. Ja tam tego nie czułem wtedy bo leciałem na mp3 pewnie ze 128kbps max ( ͡°͜ʖ͡°) ale niejednokrotnie spotkałem się z empetrójkami "vinyl rip" i zachodziłem w głowę komu i po co chciało się zgrywać analogowego winyla do mp3.
Ciekawostką jest to, że już w drugiej połowie lat 2000 ktoś odkrył, że pozbawione tej przedziwnej spłaszczającej brzmienie kompresji są utwory zamieszczone w popularnej grze Guitar Hero - no ale to może być urban legend, nie chciało mi się sprawdzać czy tak rzeczywiście jest.
A tak na serio to widziałem ostatnio zupełnym przypadkiem American Pie - film mojej młodości i wczoraj sobie odpaliłem parę kawałków Blink-182 no i ze smutkiem stwierdziłem, że coś jest nie tak i nie da się tego słuchać (przynajmniej głośno). Trochę pogooglałem i dowiedziałem się, że są ludzie, którzy na nowo "masterują zmasterowane" albumy i wypuszczają je do internetu jako Dynamic Edit.
To tyle ode mnie. Może ktoś mądrzejszy rozwinie temat. Ja po prostu chciałem się pochwalić, że mam drogie słuchawki i mnie wkurzają te tanie streamingi ( ͡°͜ʖ͡°)
tak skompresowane kawałki lepiej brzmiały w radiu i były odczuwalne jako głośniejsze
@nalej_mi_zupy: O ile dobrze kojarzę, to się nazywa "kompresja dynamiki" w sensie jej spłaszczenia - wszystko jest tak samo głośne. Wchodzisz do marketu i mimo ogólego szumu muzykę zawsze słyszysz. Dokładnie to samo dotyczy reklam - albo muza albo zachwalacz n--------a cały czas na maksa. I tu nie chodzi o zwykłe podgłośnienie - po prostu mózg ludzki sobie
@nalej_mi_zupy: ale californication to jedna z najlepszych płyt RHCP i świetnie się jej słuchało w maluchu na kasecie. ;) Z tą technologią to jest o tyle dziwne że w tamtych latach słuchałem sporo muzyki a o całej sprawie dowiaduje się po 20 latach :) Widać miało to żadne znaczenie.
@nalej_mi_zupy: Teraz też jest ciekawie, bo dany album może być inaczej zmasterowany/remasterowany dla różnych serwisów streamingowych i do końca nie wiadomo, jakiej wersji się słucha.
@przekliniak: Coraz ciekawsze te bazy danych. Ja się zatrzymałem na bazie numerów seryjnych płyt winylowych - czym niższy numer tym matryca do tłoczenia mniej zużyta i wyraźniejsze ścieżki :)
@nalej_mi_zupy: a ja się zastanawiam co to za jakaś p------a wersja RobD z matrixa na spotify, bez kitu nie da się tego słuchać, pamiętam jak godzinami wsłuchiwałem się w ten kawałek na początku lat 2000, a teraz to jakieś nieporozumienie, nawet przeszło mi przez myśl że to ze mną coś nie tak, że nie słyszę jakiś dźwięków. Co zrobić żeby znowu to usłyszeć prawidłowo?
@z--x: ściana dźwięku to był zabieg polegający na dublowaniu ścieżek np gitary, żeby spotęgować brzmienie. Nagrywali tak gitary w Black Album Metalliki.
@nalej_mi_zupy: to fenomen zwany "wojną głośności", bo gdzieś ktoś zauważył, że większą uwagę słuchacza przyciąga utwór głośniejszy. Niestety, choć ta moda się w dużej mierze uspokoiła, to zatrzymaliśmy na wciąż głośnych i płaskich nagraniach, gdzie kompresji ulega i mikro i makrodynamika. Ciche intro na akustycznej gitarze jest tak samo głośne jak późniejsze p-----------e trzech gitar, symfonii i chóru. Dlatego można powiedzieć, że dzisiejszej muzyki nie da się słuchać i kiedyś to było - dziś wciąż powstaje świetna muzyka, ale znaleźć coś z produkcją pełną dynamiki to skarb.
Są pewne techniki odzyskiwania utraconej dynamiki, można nieco wydobyć na wierzch perkusję, ale nigdy nie uzyskamy efektu dobrze zrobionego miksu.
Swego czasu do sieci wyciekło kilka płyt przed procesem masteringu (RHCP np.), inne wyciągnięto z gier typu Guitar Hero, gdzie umieszczano tzw. stemsy, czyli oddzielne ścieżki poszczególnych instrumentów (Metallica np.). Artyści czasami sami wydają takie rzeczy, np. do tej pory można chyba znaleźć miksy płyty Dream Theater - Dark Clouds And Silver Linings popełnione przez fanów, a brzmiące sto razy lepiej od czegoś, co wyszło spod rąk
@nalej_mi_zupy: Stosowanie wojny głośności dziś ma nieco mniej sensu, bo serwisy streamingowe używają normalizacji natężenia dźwięku i wszystko jest na zbliżonym poziomie. Znika argument zwrócenia uwagi, ale pozostaje inny. Większość ludzi nie ma już czasu na słuchanie muzyki w domu na dobrych głośnikach - typowy konsument audio idzie dziś przez miasto ze słuchawkami w uszach i nie życzy sobie, by przejeżdżające obok pogotowie zagłuszyło bardziej cichy fragment piosenki. Albo tak
@janekhe: nie zgodzę się. W dobie powszechnej normalizacji utwór wyprodukowany głośno, skompresowany, zabrzmi ciszej od tego bardziej dynamicznego.
Co więcej, osoby nie zwracające uwagi na jakość produkcji nie zauważają różnicy między skompresowanym a dynamicznym utworem - usłyszą to tylko ludzie, którzy mają lepsze ucho (nie mylić z audiofilami, bo ci są porąbani). Wniosek z tego płynie taki, że nadmierna kompresja jest zupełnie dla nikogo, nie ma dla niej grupy odbiorczej,
#powodz #polska #beka #heheszki Wyobrazcie sobie, ze w tym chlewie obsranym gownie. Straz ma jeszcze takie wozy xD. Brakuje jeszcze koni a z tyłu sprzęt strazacki
Ale nie tylko wydawcy RHChP stosowali takie zabiegi, podobno to było na tyle popularne, że niektórych albumów dało się na poważnie słuchać jedynie na winylach, które właśnie pod tłoczenie były masterowane inaczej. Ja tam tego nie czułem wtedy bo leciałem na mp3 pewnie ze 128kbps max ( ͡° ͜ʖ ͡°) ale niejednokrotnie spotkałem się z empetrójkami "vinyl rip" i zachodziłem w głowę komu i po co chciało się zgrywać analogowego winyla do mp3.
Ciekawostką jest to, że już w drugiej połowie lat 2000 ktoś odkrył, że pozbawione tej przedziwnej spłaszczającej brzmienie kompresji są utwory zamieszczone w popularnej grze Guitar Hero - no ale to może być urban legend, nie chciało mi się sprawdzać czy tak rzeczywiście jest.
A tak na serio to widziałem ostatnio zupełnym przypadkiem American Pie - film mojej młodości i wczoraj sobie odpaliłem parę kawałków Blink-182 no i ze smutkiem stwierdziłem, że coś jest nie tak i nie da się tego słuchać (przynajmniej głośno). Trochę pogooglałem i dowiedziałem się, że są ludzie, którzy na nowo "masterują zmasterowane" albumy i wypuszczają je do internetu jako Dynamic Edit.
To tyle ode mnie. Może ktoś mądrzejszy rozwinie temat. Ja po prostu chciałem się pochwalić, że mam drogie słuchawki i mnie wkurzają te tanie streamingi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#muzyka #ciekawostki #audio #sluchawki #audiofile #wykop30plus
https://en.wikipedia.org/wiki/Loudness_war#/media/File:Metallica_My_Apocalypse_waveform.png ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@nalej_mi_zupy: O ile dobrze kojarzę, to się nazywa "kompresja dynamiki" w sensie jej spłaszczenia - wszystko jest tak samo głośne. Wchodzisz do marketu i mimo ogólego szumu muzykę zawsze słyszysz. Dokładnie to samo dotyczy reklam - albo muza albo zachwalacz n--------a cały czas na maksa. I tu nie chodzi o zwykłe podgłośnienie - po prostu mózg ludzki sobie
https://dr.loudness-war.info/
https://www.masteringthemix.com/blogs/learn/76296773-mastering-audio-for-soundcloud-itunes-spotify-and-youtube
https://dr.loudness-war.info/
Są pewne techniki odzyskiwania utraconej dynamiki, można nieco wydobyć na wierzch perkusję, ale nigdy nie uzyskamy efektu dobrze zrobionego miksu.
Swego czasu do sieci wyciekło kilka płyt przed procesem masteringu (RHCP np.), inne wyciągnięto z gier typu Guitar Hero, gdzie umieszczano tzw. stemsy, czyli oddzielne ścieżki poszczególnych instrumentów (Metallica np.). Artyści czasami sami wydają takie rzeczy, np. do tej pory można chyba znaleźć miksy płyty Dream Theater - Dark Clouds And Silver Linings popełnione przez fanów, a brzmiące sto razy lepiej od czegoś, co wyszło spod rąk
Co więcej, osoby nie zwracające uwagi na jakość produkcji nie zauważają różnicy między skompresowanym a dynamicznym utworem - usłyszą to tylko ludzie, którzy mają lepsze ucho (nie mylić z audiofilami, bo ci są porąbani). Wniosek z tego płynie taki, że nadmierna kompresja jest zupełnie dla nikogo, nie ma dla niej grupy odbiorczej,
@soulburner: podswiadomie glosniejsze = lepsze i to nikogo nie omija, wlasnie dlatego w ogole mamy problem wojny glosnosci