Wpis z mikrobloga

@o-o_i: ten z klipu - w Monachium. U nas dla cebularzy wystarczy g---o-nutka z radia i pseudodj, w końcu i tak najważniejsze to się pokazać:)Taka smutna prawda...
  • Odpowiedz
@HrabiaZet: Niekoniecznie, wśród moich znajomych nie ma nikogo, kto klubowałby dla lansu. Na taki Audioriver (wiem, to jest festiwal odbywający się raz w roku) też raczej przyjeżdżają pasjonaci. Moje zdanie jest takie, że gdyby taki klub o jakim mówisz był naprawdę u nas potrzebny, to już dawno zostałby otwarty.

  • Odpowiedz
@o-o_i: Mówię o swoich obserwacjach w moim mieście (Lublin), w porównaniu do innych europejskich klubów w wielu krajach... A takie kluby u nas nie powstają z jednego względu - u nas ludzie którzy mają na to kasę to zazwyczaj pierdziele, którzy tego nie doceniają.... tu potrzeba pasji.Kto wie , kiedyś może z kredytem coś pomyślę...
  • Odpowiedz
@HrabiaZet: Nie wiem jaki musiałbyś wziąć kredyt, żeby otworzyć coś tak wielkiego. W każdym razie jak już otworzysz i zaprosisz Kalkbrennera, to masz jak w banku co najmniej jednego gościa.
  • Odpowiedz
@o-o_i: Musiałbym jeszcze przez pare lat poodkładać, sprzedać kilka mieszkań i wziąć ze 2mln kredytu...szansa jest.:) I mam nadzieję, że Kalkbrenner (jeden albo drugi) nie będzie jeszcze emerytem,,,
  • Odpowiedz
@HrabiaZet: Siemka. Też jestem z Lublina i wiem o czym mowisz, wszedzie banany i łupanka. Ostatnio w klubie Klub Kultury mozna bylo troszke lepszych dzwiekow łyknąc. Jezeli chodzi o utwór z linku- Paul Kalkbrenner rządzi. Berlin Calling oczywiscie oglądales? Pozdrawiam
  • Odpowiedz
@HrabiaZet: w Krakowie jest Prozak. Co chwilę, praktycznie co tydzień, świetne nazwiska. Tylko podczas jesieni był Matador, Dominik Eulberg, Stephan Bodzin, Extrawelt, Michael Mayer, teraz w piątek jest Guy J. Da sie? Da się:)

O Audioriver już nie wspominam, jeżdżę tam od 4 lat i jeszcze się nie zawiodlam.
  • Odpowiedz