Wpis z mikrobloga

#recenzjezkebabem

Otonari ni Ginga

Autor: Gido Amagakure
Liczba tomów: 5+ (20+ chapterów)

Demografia: Seinen
Gatunek: Komedia, Romans, Slice of Life,

Baka
MAL
AniList

Kuga Ichirou to młody mangaka, który po śmierci rodziców postanawia zaopiekować się dwójką swojego młodszego rodzeństwa. Ogrom obowiązków i odejścia z pracy jego asystentów powodują, że przestaje nadążać z rysowaniem i musi poszukać kogoś do pomocy. Do pracy przy jego mandze zostaje przydzielona Shiori Goshiki - młoda dziewczyna, która sprawia wrażenie jakby do tej pory żyła w innym świecie niż wszyscy. W wyniku przypadku Ichirou i Shiori ... zostają narzeczonymi.

Fabuła: Nie ma. Cała historia skupia się na różnych stereotypowych wątkach związku dziewczyny i chłopaka, którzy jeszcze nigdy nie mieli bliższego kontaktu z płcią przeciwną. Oczywiście wszystko zgodnie z popularnym ostatnio motywem: asertywna dziewczyna wyciąga spierdoksa z jego jaskini. Jako dodatek można potraktować wątek „zabawy w rodzinę”, bo z wychowywaniem dzieci to nie ma zbyt dużo wspólnego.

Checklistę sobie daruję, ale zapewniam, że są tam wszystkie typowe motywy - włącznie z rodzicami, którzy myślą, że ich dorosła córka została zmanipulowana przez mistrza podrywu.

Jedyny trochę odmienny wątek to kolec wystający z d... znaczy się w sumie nie wiadomo skąd, ale Shiori ma takie wystające coś na swojej tylnej części ciała. Po zarwaniu nocki przy rysowaniu główny bohater zauważa, że coś jej wystaje i postanawia za to złapać przez co dźga się w palec. To wydarzenie powoduje, że zawiązany zostaje pakt między nim, a dziewczyną. Ten magiczny kontrakt to ciekawa sprawa, bo jego zadaniem jest ochrona Shiroi przez co gdy Ichirou będzie za daleko od niej albo zepsuje jej humor to ten pakt np. zsyła na niego choroby xD Potem oboje postanawiają pozbyć się łączącego ich kontraktu, co oczywiście jest powodem do małej dramy i chyba nie muszę mówić jak to się skończy.

To co mnie najbardziej irytuje w tego typu seriach to gdy bohaterowie robią krok do przodu w swojej relacji np. pierwsze trzymanie za ręce/pocałunek, a w następnym rozdziale wracają do stanu jakby nic takiego się nie wydarzyło. Dla przykładu: już się całowaliśmy, ale jak następnym razem się zbliżysz to spanikuję. Ta manga ma z tym bardzo duży problem i ciężko się ją czyta, bo za wszelką cenę autor chce utrzymać dwójkę głównych bohaterów jako "niewinnych i czystych". No chyba, że autor ma zanik pamięci krótkotrwałej i po prostu nie pamięta co narysował w ostatnim rozdziale.

Postacie: Shiori to jest Marin Kitagawa tylko w 100% wholesome, bo zupełnie pozbawiona baitów na napalonych weebów. Poza tym chyba jest kosmitką ... W sumie to nie jestem pewien, bo trochę pogubiłem się w tym wątku, ale ogólnie to jest jakimś "gwiezdnym dzieckiem" i księżniczką z pewnej wysypy, która bardziej przypomina sektę niż pozaziemską cywilizację. Charakterystyczne dla niej jest to, że jej zachowanie dzieli się na 2 części: bardzo dobrze rozumie relacje między nią, a Ichirou. Natomiast w prawie każdej innej sytuacji zachowuje się jakby nie miała żadnego kontaktu z cywilizacją, ewentualnie jakby miała IQ na poziomie 70.

Ichirou to natomiast taki typowy piwniczak. Cały czas siedzi w domu, ma pracę, ale niezbyt ogarnia coś poza tym, a i samo rysowanie idzie mu średnio. Raz ja jakiś czas zbiera się w sobie i podejmie jakieś działanie, ale przez resztę czasu zachowuje się jak introwertyk z depresją. Do pewnego momentu brak mu pewności siebie do tego stopnia, że chyba najchętniej oddałby Shiori komuś innemu, bo uważa siebie za bezwartościowego śmiecia, który nie będzie potrafił jej uszczęśliwić. I to mimo deklaracji Shiori, że ona go kocha i jest z nim szczęśliwa.

Najbardziej rozgarnięci bohaterowie w tej mandze to dużo młodsze rodzeństwo głównego bohatera.

Kreska: Postacie poprawne/dobre, ale za to sporo różnych strojów. Tła jeśli już są to w większości przypadków robione na #!$%@?. Czasami wygląda to tak źle, że lepiej jakby ich nie było. Ogólnie słabo i współczuję pracownikom Asahi, którzy będą musieli to zanimować.

Podsumowanie: Nie będę ukrywał, że zabrałem się za ten tytuł z powodu nadchodzącej adaptacji anime i dostałem po łapach za wyjście przed szereg. Otonari ni Ginga to takie Sono Bisque tylko bez fanserwisu i jeszcze nudniejsze. Bez wątpienia duża szansa na zostanie okrzykniętym jako anime sezonu na malu, a jeśli nie to przynajmniej mocny materiał na waifu sezonu. Jak wiadomo marzeniem każdego weeba jest by kiedyś do ich domu wpadła piękna, młoda dziewczyna, która wyciągnie ich ze #!$%@? i na koniec jeszcze im się oświadczy.

Możecie spać spokojnie zapewniam, że do was nikt nie przyjdzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ocena: 3,5/10 Nie czytać, nie oglądać – no chyba, że ktoś lubi ciepłe kluchy, odgrzewane kotlety i romansowe tasiemce na 30 tomów.

P.S. W jednym z rozdziałów była jeszcze szansa na uratowanie tej mangi, ale to była tylko zmyłka od autora - dowód nr 1 i nr 2 ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)

#manga #animedyskusja #otonariniginga
JustKebab - #recenzjezkebabem 

Otonari ni Ginga

Autor: Gido Amagakure
Liczba t...

źródło: comment_1667939635R6z7uf5mVWwd1q4jcwa4y6.jpg

Pobierz
  • 2