Wpis z mikrobloga

Zauważyłem dzisiaj dość ciekawą rzecz. Po zajęciach stałem z grupą zanim wszyscy się rozeszli. Rozmowy toczyły się w najlepsze a ja stałem jak kołek i robiłem za tło, bo oczywiście nie wiem jak mam się odezwać. Kiedy wszyscy się rozeszli i zostałem sam i inna osoba z którą wcześniej zazwyczaj mówiliśmy sobie "cześć", stałem się oskarkiem dynamiczniakiem i nie miałem żadnego problemu z nawiązaniem kontaktu. Ktoś was też tak ma? Z czego to może wynikać? Dość skutecznie to wpływa na obniżenie samooceny.
#depresja
  • 3
@as_cc: łatwiej znaleźć temat. Czasami w grupie zaczyna się rozmowa w której po prostu nie masz nic do powiedzenia. No i jak kolega wyżej mówi, często w grupie zaczyna się przywoływanie jakichś wydarzeń w których nie brałeś udziału. No i ostatnie, to mniejsza presja - łatwiej jest odczytać jedną osobę, niż calą grupę
@as_cc: wiele osób tak ma. Tak jak @ktomizajalnazwy już powiedział, jak jest więcej niż 3 osoby to strasznie ciężko jest nawiązać jakąś sensowną rozmowę, bo ludzie się przekrzykują, wchodzą sobie w słowo, szybko skaczą z tematu na temat itd. Wg mnie niechęć do takich grupowych rozmów jest normalna u introwertyków i nie powinieneś się tym martwić, tym bardziej, że jak sam mówisz, jesteś w stanie normalnie gadać z kimś 1 na