Wpis z mikrobloga

#plk #koszykowka

W środy jak zwykle późno:

Anwil - Sporting - 73-85 w 4. kolejce FIBA Europe Cup. Tak jak w całym sezonie, dwie twarze Anwilu - fatalna do 28 minuty, kiedy było już 46-69, a Sportingowi brakowało zaledwie punktu do odrobienia straty z pierwszego meczu w Lizbonie i kolejne minuty, kiedy Anwil rzucił się do odrabiania strat i w kilka minut zrobił run 14-1. Różnica ok. 10 punktów (no chyba 7 minimalnie) była jednak maksem na jaki udało się zbliżyć. Generalnie Anwil większość meczu grał apatycznie, a gra tak kiedy nie wpadają trójki. A trójki nie wpadały, bo Sporting mocno utrudniał grę, odrobili lekcje z Lizbony, większość meczu spowalniali grę stosując częste rotacje w składzie i pressing 2 zawodnikami na całym parkiecie. Wynik rozczarowujący, tabela tym bardziej - ale o tym niżej.

W statystykach:
Anwil: nowy w szeregach Anwilu Lee Moore był najlepszy na boisku (to źle świadczy o tym meczu) - 18pkt., 6zb., 4as., Luke Petrasek trzyma poziom (16pkt.), Josh Bostic niby dołożył 14pkt., 5zb., 4as., ale po przesunięciu na pozycję 3 wcale nie odzyskał skuteczności. Strasznie pudłował dziś Michał Nowakowski (1/10 z gry, 0/5 za 2), a cały Anwil miał tylko 8/35 zza łuku
Sporting: gracze ex-PLK we wiodących rolach: DJ Fenner 23pkt, 9/11 z gry (5/7 za 3), 10zb., 5as., 2 bloki - kapitalny mecz, Ivica Radić (on nawet ex-Anwil) 8pkt., ale były to ważne punkty, kiedy budowali ponad 20 punktów przewagi. Oprócz tego szybciutki Marcus LoVett miał 19pkt., 6as i 4 trójki, a wszędobylski Travante Williams 11pkt., 6zb., mimo problemów z faulami.

Absurdalnym sukcesem Anwilu w tym meczu jest to że obronili 24 punkty zaliczki z Lizbony. W razie tych samych bilansów ze Sportingiem, wyżej będzie Anwil. Tabela na teraz: Finowie 4-0 (po dzisiejszym ciężkim zwycięstwie na Węgrzech), Anwil i Sporting po 2-2, Węgrzy z Kormend 0-4. Anwil żeby na pewno awansować, musi wygrać dwa pozostałe mecze. Jedno zwycięstwo jest konieczne, ale może nie starczyć. Oba pozostałe mecze Anwilu będą wyjazdowymi, a Sporting zagra z tymi samymi rywalami u siebie no i trzeba wygrać co najmniej tyle samo co oni. Następny mecz Anwilu, który wyjaśni w tej grupie bardzo wiele - za 3 tygodnie, w Finlandii.