Wpis z mikrobloga

#swiadomysen #swiadomesny #luciddream #oobe

Takie zwierzenie i "true story bro".

Ponad pół roku temu miałem sen, w którym pewne kobieta stojąca w grupce kilku innych, obróciła się do mnie i powiedziała mi, że mam nowotwór. Konkretny. W konkretnym miejscu.

Dokładnie w tym miejscu zdiagnozowano mi wczesny nowotwór złośliwy. Operacja, badania i z powodu bardzo wysokich markerów, termin na oddział onkologiczny.

Bardzo chciałem przed oddziałem onkologicznym mieć LD i spotkać się ze swoim wewnętrznym uzdrowicielem. Stało się to noc przed terminem. Pomyślałem o wewnętrznym uzdrowicielu i zobaczyłem mężczyznę z torbą i papierami. Wiedziałem, że to on. Pytam, więc go, co teraz. On, wzruszył ramionami i odpowiedział, że nic, że jestem czysty.

Nie znałem jeszcze wyników TK. Wiedziałem jedynie, że markery mi spadły prawie do normy, ale ich spadek był bardzo powolny. Poza tym, nie każdy nowotwór daje znać przez te markery.

Na samym oddziale byłem dwa dni i wypuścili mnie bez chemii. Okazało się, że nie mam żadnych przerzutów, a markery, są tylko lekko zawyżone i zachowują się, jak zawyżone sztucznie przez CBD.

No i teraz, pół roku później, nie miałem żadnego snu z ostrzeżeniem. Robiłem badania do TK, więc przy okazji zrobiłem markery. Bardzo wysokie. Dodatkowo, praktycznie markery stoją. Pół roku temu, w 3 dni przed operacją markery mi wzrosły o chyba 6K. Doktor na onkologii mi powiedziała, że markery rosną szybko i pikują, bo szybciej się produkują niż neutralizują.

Nie mam pojęcia, czy mam wznowę nowotworu. Na wyniki TK poczekam jeszcze z miesiąc. W tym tygodniu mam USG. Łykam tabletki przeciwbólowe jak ćpun. Nie mam zwyczaju po nie sięgać, ale bez nich nie zasnę. Dzisiaj, w ogóle był dramat. Przetrzymałem do 16 i czułem się jak bym jednocześnie miał grypę, przedźwigał się, został pobity i zawiany.

Dziś, dla odmiany wziąłem lek na receptę (normalnie taki inny Ketonal, który działa świetnie). Ten na receptę ma to do siebie, że przez kilka pierwszych godzin czuje się dalej ból, ale jest on obojętny. I mnie napierdziela, ale sobie siedzę, a i też przespałem się mimo czucia bólu.

Nie schizuję się. Jestem spokojny. Staram się praktykować OOBE i LD. Z LD jest ciężko, bo sen mam bardzo nieregularny i nierzadko epizody spania dość krótkie. Do tego, ze zmęczenia słabo kontaktuję, wieszam się, gubię. Przejście kilometra to dla mnie wyprawa na piechtę do Częstochowy.

Postawiłem sobie cel, żeby w LD spotkać się znowu z wewnętrznym uzdrowicielem. Może z LD wyjść też z ciała. A może nawet, tak jak czytałem, poprosić sen, aby wypełnił mnie uzdrawiającym światłem. Plan jest taki, że temat będę ogarniał już w LD.

Z ciała poprzez relaksację wyjść nie mogę. Ze zmęczenia, ciało zasypia nie równomiernie i mam niekontrolowane napięcia mięśni, które są testem, czy ciało śpi. Krótko - kopię nogami.

Zaraz zabieram się za pisanie o snach. Będę pisać scenariusze, że coś mi się śni i uświadamiam sobie, że śnię, po typowych, powtarzających się w moich snach elementach.

Na koniec, powiem Wam, że to cudowne uczucie, kiedy painkiller wchodzi. Błogość. Spokój. Normalność.
  • 7
@psiversum: Może uzdrowienie to nie jest ale Sugier (ten stary a nie ten co krzyczy że jest św Piotrem) kiedyś pisał o tym jak dzięki OBE / LD udało mu się rzucić palenie, na stronie też coś pisał o leczeniu swojej matki.