Wpis z mikrobloga

MIRKI CO TO SIĘ STAŁO TO NIE UWIERZY NIKT!

jestem wypokowym nołnejmem, ale pracuję w monopolowym 24h i czasem zdarzy mi się coś śmiesznego na sklepie i w jego obrębie - ale to co dziś to bania mała.

Ostatnia nocna zmiana w tym tygodniu (18-6), sobota więc roboty co nie miara, ale pogoda w #gdansk nie dopisała i koniec końców miałem ruch falowy (pół godziny luzu, pół godziny natarcia hordy + studniówka w okolicznym hotelu).

Godzina 5:30, jestem zwarty i gotowy do wyjścia, piwsko w lodówkach ładnie ustawione, papieroski dołożone, woda do mopa nalana - czekam na zmiennika.

5:45 telefon.

Słuchaj Mirek, spóźnię się kwadrans bo kolejka zamuliła w sopocie, spoko?

Spoko, czymś się zajmę.

Godzina 6:01, pod sklep zajeżdża taksówka z której widzę najpierw wychodzące białe adidaski

OHO NIEDOPITKI!

Do sklepu wchodzi człowieczek mojej postury czyli patyk o muskulaturze ratlerka, ubrany jak dwudziestoletni imprezowicz, jednak z ryjem jak emeryt. Hmm.

Podbija do lady i mieszanką polskiego, angielskiego i francuskiego prosi o lm'y czerwone, ciach! Na ladzie kładzie kartę i pyta czy przy okazji mogę mu wypłacić trzy stówki dla taksówkarza. TEORETYCZNIE MOGĘ, ale szefowi to nie w smak więc tłumacze że chętnie bym pomógł ale szef złamas nie lubi, ALE ALE, po drugiej stronie ulicy jest bankomat.

- OK MAN!

Wraca, płaci i zostawia resztę w formie napiwku. Pyta mnie czy palę trawę.

No właśnie, zaczyna się robić ciekawie.

Z kieszeni wyciąga zawiniątko i pokazuje mi na dłoni ~ grama zielonej mielonki (kompletny proszek który inaczej jak w aluminium nie wejdzie), pytając czy nie chcę się tym zaopiekować. W głowie od razu zapala mi się czerwona cebula ostrzegawcza, że pewnie chce ode mnie polską walutę, ale nie. Ponoć taksówka wiezie go od dwóch godzin do hotelu, z którego potem na lotnisko i do domu w Norwegii, marihunanen mu niepotrzebne, a że ja wyglądam na spoko typka chętnie mi odda.

Nie powiem, wahałem się bo nie raz, nie dwa do sklepu trafiały jakieś prochy które potem okazywały się samosieją marnej jakości albo zwykłym przekrętem. A dawaj!

Zaczynamy gadać o paleniu w Norwegii, na co on po kilku zdaniach sięga do kieszeni i wyciąga grudkę sami wiecie czego, mówiąc że o ile trawa jest polska, o tyle hasz przyjechał z nim z Norwegii. WAT?!

Odkruszył mi kamyk wielkości połowy filtra od papierosa. Pożyczyliśmy sobie najlepszego w nowym roku i umówiliśmy na palenie w Norwegii (xD).

Wróciłem na chatę, zjadłem sałatkę fit z kurczakiem którą kupiłem po drodze (niedziela - oprócz żabki wszystko zamknięte), i teraz klepię wam tą historię nie wiedząc właściwie co się stało i co zrobić z prezentami od norwega ( ͡° ͜ʖ ͡°)

chyba wygrałem mocno.

#narkotykizawszespoko #wygrywczyprzegryw #infozmonopolowego #coolstory #truestory

no i wołam @leonella , niech żałuje że jej w pracy nie było
  • 41