Wpis z mikrobloga

Src: Uncanceling Ourselves

Zakładałem, że prowadzący, Stephen Bradford Long, jest przyzwyczajony do kontrowersji. W końcu jest on naczelnym rzecznikiem Świątyni Szatana, która jest w zasadzie tym, co sugeruje jej nazwa: grupą religijną, która czci szatana jako symbol wolnościowego myślenia i sprzeciwu wobec autorytarnego Boga. Ponadto, jest on jawnym gejem. Ma też odporną na cancelling pracę w sklepie spożywczym swojej rodziny. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie byłem pewien czego się spodziewać, poza tym, że będzie on nieustraszony.

Myliłem się.

"Jako twórca treści, żyję w ciągłym strachu", powiedział mi. "Żyję w absolutnym strachu, że za każdym razem, gdy nacisnę przycisk "opublikuj" dla podcastu lub artykułu, to może absolutnie zrujnować moje życie na miesiąc, czy dłużej. Samemu będąc osobą o politycznie progresywnych poglądach, tęskni za dialogami, które wykraczają poza progresywne dogmaty. "Robię ten podcast od pięciu lat", powiedział. "Jestem coraz bardziej zmęczony prowadzeniem w kółko tego samego typu rozmów. Chcę rozmawiać z ludźmi takimi jak Jordan Peterson i Helen Joyce oraz Jesse Singal. Z ludźmi, którzy są autentycznie interesujący i przekonywujący, z którymi mogę mieć jakieś silne spory, bądź nie. Ale żyję w dużym strachu przed innymi osobami LGBT i jest to dość przykre." Dodał: "Są sytuacje, w których po prostu kłamię, bo nie chcę być zraniony. I po prostu tego nienawidzę."


Stephen został padł ofiarą cancel culture; nie w internecie, ale w ramach własnego umysłu. Dla niego i dla nas, istnieje ścieżka ku wolności, a zaczyna się ona od zrozumienia, w jaki sposób cancelling umacnia coś na kształt Stasi wewnątrz naszych czaszek.

Tak, cancelling to coś, co istnieje. Nie, nie jest tym samym co krytykowanie.

W 2020 roku dołączyłem do grupy pisarzy i myślicieli, którzy podpisali publiczny list potępiający "nietolerancję wobec odmiennych poglądów, modę na publiczne zawstydzanie i ostracyzm oraz tendencję do spłycania złożonych kwestii politycznych do poziomu ślepej pewności moralnej". Innymi słowy, cancel culture. List spotkał się z ostrymi reakcjami, skupiającymi się głównie na dwóch istotnych kwestiach. Po pierwsze, tak zwany canceling odnosi się do nielicznych przypadków i jest wyolbrzymiany. Tak naprawdę - to jest drugi argument - jeśli canceling jest czymkolwiek, to jest to slogan wykorzystywany przez elity kulturalne i polityczną prawicę do piętnowania uzasadnionej krytyki ich samych.

Czy cancel culture jest przereklamowany, stanowi kulturowo-wojenny bugaboo? Gdyby tylko tak było... Sondaże pokazują, że dyskurs w Ameryce jest powszechnie ochłodzony. Sondaże na ten temat są liczne, a ich wyniki spójne. W marcu 2022 roku "New York Times" opublikował sondaż, z którego wynika, że większość Amerykanów (55%) trzymała język za zębami przez ostatni rok z obawy przed odwetem lub dotkliwą krytyką. Sondaż przeprowadzony w 2020 roku przez Cato Institute wykazał, że 62 procent twierdzi, iż klimat polityczny uniemożliwia im wyrażanie własnych poglądów, ponieważ inni mogą je uznać za obraźliwe. Większość innych sondaży zgadza się z tym, w tym badania studentów, z których 65 procent powiedziało w sondażu Knight Foundation w 2021 roku, że "klimat w ich szkole lub na ich kampusie uniemożliwia niektórym ludziom mówienie rzeczy, w które wierzą, ponieważ inni mogą uznać je za obraźliwe" - wzrost z 54 procent jeszcze w 2016 roku. Chłodzenie ekspresji nasiliło się wzdłuż całego spektrum ideologicznego. Według sondażu Cato, odsetek Amerykanów, którzy boją się wyrażać swoje opinie, wzrósł o siedem punktów procentowych wśród liberałów, osób o umiarkowanych poglądach i konserwatystów - do większości we wszystkich trzech grupach - w ciągu zaledwie trzech lat (2017-2020).

To, czego wielu ludzi się obawia, to nie bycie skrytykowanym, ale bycie zwolnionym. W badaniu Cato z 2020 roku jedna trzecia Amerykanów - ponownie, w całym spektrum politycznym - powiedziała, że obawia się zaprzepaszczenia szans na karierę lub utraty pracy, jeśli ich poglądy polityczne wyjdą na jaw. Obawy te nie są bezpodstawne; prawie jedna czwarta respondentów popiera zwolnienie menedżera, który prywatnie dotuje Joe Bidena, a prawie jedna trzecia zwolniłaby menedżera, który dotuje Donalda Trumpa. Prawie połowa (44 procent) osób poniżej 30 roku życia zwolniłaby menedżerów, którzy przekazują darowizny na rzecz Trumpa! Szczególnie uderzającym faktem jest to, że odsetek osób, które twierdzą, że nie czują się swobodnie, aby wyrażać swoje zdanie, jest co najmniej trzy razy większy niż w 1954 roku, czyli w szczytowym okresie ery McCarthy'ego. Nic dziwnego, że w 2022 roku 84 procent ankietowanych przez New York Timesa stwierdziło, że jest to "bardzo poważny" (40 procent) lub "nieco poważny" problem, że Amerykanie nie mają swobody wypowiedzi.

Najlepszym sposobem myślenia o cancellingu nie jest traktowanie go jako części dyskursu publicznego. Pomyśl o tym raczej jako o wojnie kognitywnej.

Na zarzut, że to ostudzenie jest nieuzasadnioną reakcją na wyimaginowane zagrożenie, odpowiedź jest taka, że fakty się nie zgadzają. Począwszy od zwolnień Justine Sacco w 2013 r. i Brandona Eicha, CEO Mozilli, w 2014 r.


(za to że prywatnie wsparł sprzeciw wobec małżeństw jednopłciowych kwotą kilku tysięcy USD)

po tym jak oboje stali się celami internetowego motłochu, przypadków było mnóstwo. Nie ma kompleksowych baz danych (ani nie byłoby łatwo je stworzyć, biorąc pod uwagę trudności definicyjne), ale przykłady odwołanych prelegentów, występów i miejsc pracy obfitują. Jeden z internetowych zestawicieli, Philip K. Fry, wymienia setki przypadków, od drobnych (specjalista od aparatów słuchowych, który został zwolniony po skrytykowaniu ruchu Black Lives Matter) do potężnych (odwołane koncerty komika Dave'a Chapelle'a). Są wśród nich osoby, o których prawdopodobnie słyszeliście, jak James Damore, słynny zwolniony przez Google, ale też wielu innych, o których prawdopodobnie nie słyszeliście, jak Emmanuel Cafferty, który został zwolniony, gdy tłum na Twitterze oskarżył go (fałszywie) o wykonanie gestu białego suprematysty (OK sign). W Portland, w stanie Oregon, firma zajmująca się prażeniem kawy zamknęła działalność po tym, jak żona właściciela wyraziła sprzeciw wobec ekscesów #metoo; sieć szkół jogi w Denver, która zamknęła działalność po tym, jak oskarżono ją o "tokenizm" w jej materiałach promocyjnych; restauracja i firma cateringowa należąca do Palestyńczyków w Minneapolis, która została zaatakowana za rasistowskie tweety, które córka właściciela opublikowała osiem lat wcześniej jako 14-latka z problemami (aby ratować firmę, ojciec ją zwolnił). Kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w San Francisco stracił pracę po tym, jak kampania petycyjna online potępiła użycie przez niego terminu "odwrotna dyskryminacja" (co jest rzekomo "językiem przemocy"); kompozytor chóru został porzucony przez swojego wydawcę za potępienie przypadków podpaleń podczas protestów George'a Floyda; analityk polityczny został zwolniony po rzetelnym streszczeniu badań (przeprowadzonych przez afro-amerykańskiego naukowca), z których wynikało, że agresywne protesty mogą być politycznie kontrproduktywne. To nie są wymyślone rzeczy.

Czy zatem cancel culture to tylko i wyłącznie krytyka, której elity i prawicowcy woleliby nie słyszeć? W istocie, czy zarzut cancelowania sam w sobie jest formą cancelowania? Czy jest to próba nałożenia kagańca na "zmarginalizowanych ludzi, którzy po raz pierwszy mają nieskrępowany dostęp do mówienia o instytucjach, które zbyt długo były stróżami definiującymi dopuszczalny dyskurs", jak napisała Erin B. Logan w Los Angeles Times? Ponownie, nie. Anulowanie jest przeciwieństwem krytyki. Krytyka ma na celu odrzucenie idei, unikając ataków ad hominem; anulowanie ma na celu eliminację jednostek, starając się zniszczyć reputację i źródła utrzymania tych, których atakuje. Krytyka dąży do określenia ram i podważenia idei w sposób uczciwy i w odpowiednim kontekście; kampanie cancellujące wyolbrzymiają, źle charakteryzują, dekontekstualizują i jawnie kłamią na temat twierdzeń i charakteru swoich celów. (W rzeczywistości, często zdarza się, że osoby cancellujące chwalą się, że nawet nie przeczytały tego, co chcą stłumić). Celem krytyki jest umożliwienie nauki poprzez rozszerzenie terytorium spornych idei; celem cancellingu jest narzucenie konformizmu poprzez skurczenie sfery spornej. Krytyka dąży do zidentyfikowania i poprawienia błędów; cancelling ma na celu ukaranie i zniszczenie osoby "błądzącej".

Przede wszystkim krytyka wykorzystuje racjonalne dociekania, aby uwolnić umysł od jego ograniczeń poznawczych; cancelling wykorzystuje słabości poznawcze, aby wymusić ortodoksję.


#polityka #neuropa #4konserwy
  • Odpowiedz