Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 8
Pułkownik Krzysztof Gaj - czyli czy w Polsce można pracować dla związanego z Kremlem think-tanku, mówić Kremlem, nienawidzić Ukrainy i przez lata dostawać od Partii decyzyjne stanowiska z wglądem w tajemnice wojskowe i dlaczego tak.

Zacznijmy od końca. Otóż na Poufnej Rozmowie opublikowano niedawno maile Dworczyka, w których to mailach do Dworczyka pisze niejaki pułkownik Krzysztof Gaj. Maile są z maja 2020 roku, gdy Gaj był społecznym asystentem Dworczyka i doradcą KPRM do spraw zbrojnych. W tychże mailach, Gaj informuje Dworczyka o polskich stanach magazynowych pocisków do czołgów, a konkretnie, że “nie dysponujemy nawet zapasami taktycznymi”. Te maile ujawniono pod koniec sierpnia.

Teraz z kolei opublikowano ciąg dalszy korespondencji (bo wyobraźcie sobie, że dymisja Dworczyka nie powstrzymała publikacji, wiem, szok), w której Gaj chwali się Dworczykowi, skąd w ogóle ma te liczby. Otóż okazuje się, że pułkownik Gaj przepisał je z zastrzeżonego dokumentu “NATO capability targets 2017 Poland”. Dokumentu zastrzeżonego. Zacytujmy Gaja, który wyjaśnia Dworczykowi skąd go zatem ma: “dokument miał przy sobie płk. Laskowski (z DSiPO) i przybył on wtedy do nas na Klonową 6 z prof. Królikowskim. Poprosiłem wówczas o jakieś ksero, a on mi odmówił bo niejawne. Ja przy kolejnej wizycie w MON poprosiłem o udostępnienie do mojego niejawnego notatnika i to i owo wynotowałem. Dokument ma klauzulę NATO zastrzeżone.”

Do tego momentu mamy do czynienia z “normalną” niekompetencją. Ot, jeden pułkownik przyniósł do MON-u zastrzeżony NATO-owski dokument, drugi pułkownik go chciał skserować, ale nie mógł bo tajne, więc sobie później przyszedł i spisał, na co widocznie dostał w MON zgodę, a to co spisał wysłał z niestrzeżonej skrzynki do szefa kancelarii premiera, również na niestrzeżoną skrzynkę. Ot, Polska AD 2015+, ktoś powie. Otóż nie. A raczej: nie tylko. Bo to wierzchołek góry lodowej.

Podstawą jest Robert Szustkowski. Przypomnę: miliarder z majątkiem pochodzącym nie wiadomo skąd. Pod koniec lat 80. tajemniczo obdarowany przywilejem jeżdżenia do zachodnich krajów przez Wojskową Służbę Wewnętrzną, która w tamtych czasach de facto podlegała GRU. Szustkowki, szary biedak z podwarszawskiego Piaseczna, na kilka lat znika, by wrócić jako majętny człowiek z prywatnym samolotem i dziwnymi znajomymi, których jego późniejsza wspólniczka Ewa Domżała identyfikuje jednoznacznie jako ludzi mafii sołncewskiej - największej rosyjskiej grupy przestępczej, ściśle współpracującej z rosyjskimi służbami. A także, co bardzo ważne, dwóch typowych rosyjskich oligarchów z pierwszej ligii: Lwa Kwietnoja i Andrieja Skocza. W 1994 roku, młody Szustkowski, lat 29, zostaje… dyrektorem polskiej filii MontażSpecBanku. Banku, którego moskiewską centralą wprost zarządzają ludzie z GRU, Sołncewa, a nawet jeden były radziecki premier. Bank upada dwa lata później, zresztą w klasycznie rosyjskich okolicznościach, a Szustkowski wchodzi jako inwestor do firmy Utrata. I już tam zostaje. A Utrata zmienia się w Grupę Radius.

Przez kolejne 20 lat, Grupa Radius, formalnie zajmująca się deweloperką, wyda na świat kilkadziesiąt firm, firemek, fundacji i słupów, w których w kółko będą się przewijali ci sami ludzie, w tym cała rodzina Szustkowskiego. Przez cały ten czas Szustkowski utrzymywał bliskie kontakty z Kwietnojem i Skoczem, z czego zresztą nie robił wielkiej tajemnicy. Wielu ludzi Radiusa, w tym nawet szwagier Szustkowskiego, wprost pracowało dla Kwietnoja i Skocza. Aha: mówiłem już, że Kwietnoj i Skocz to byli oficerowie służb? Chyba mówiłem.

Możemy zatem swobodnie mówić, że Grupa Radius, to konglomerat spółek silnie powiązanych z rosyjskim wywiadem i oligarchią. Zostawiając na boku fakt, że to właśnie Grupa Radius założyła restaurację Sowa i Przyjaciele, dziś popatrzymy na jej inną odnogę. Czyli na NCSS.

NCSS, czyli Narodowe Centrum Studiów Strategicznych - think tank, zajmujący się bezpieczeństwem. Wbrew mylącej nazwie, jest to podmiot całkowicie prywatny. Jednym z założycieli NCSS i jego wieloletnim prezesem jest Jacek Kotas, słynny “rosyjski łącznik Macierewicza”. Nazwany tak, bo prezesowanie Centrum łączył z zasiadaniem w radach i zarządach całej palety… radiusowych spółek. Tych od Szustkowskiego. Co więcej: przez długi czas NCSS w ogóle mieściło się w radiusowym budynku. Czyli facet pracujący w firmie baaaardzo powiązanej z ruskimi służbami i oligarchami, prezesuje sobie fundacji, która tworzy analizy strategiczne dla Polski. Brzmi jak ktoś, kim powinny się interesować służby, prawda?

Tymczasem za pierwszych rządów Partii, Jacek Kotas odnalazł się… w MON. Oczywiście wciągnął go tam Macierewicz, ten patriota. Kotas najpierw został szefem Wojskowej Agencji Mieszkaniowej (wyobraźcie sobie do czego miał dostęp), a potem po prostu wiceministrem* obrony narodowej. Na koniec zaś, kierowana przez Macierewicza Służba Kontrwywiadu Wojskowego (prawda, że idealny człowiek do tej pracy?), dała Kotasowi dostęp do tajemnic państwowych, mimo, iż nie miała do tego prawa.

Ale to są dawne czasy. Przeskoczmy zatem 8 lat rządów PO i popatrzmy gdzie odnaleźli się ludzie NCSS po Rewolucji 2015 Roku. Na przykład Tomasz Szatkowski, drugi po Kotasie współzałożyciel NCSS, a także jego wieloletni prezes, został w 2015 roku, zgadliście, wiceministrem obrony narodowej. I to wiceministrem ds. Strategicznego Przeglądu Obronnego. To akurat można zrozumieć, w końcu Szatkowski już w 2006 roku z nadania Lecha Kaczyńskiego trafił do Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI. Wiecie, tej gdzie miał dostęp do wrażliwych danych kontrwywiadowczych. Zresztą Szatkowski na swojego doradcę wziął sobie profesora Huberta Królikowskiego - eksperta NCSS. Sam Macierewicz wziął na stanowisko pełnomocnika ds. utworzenia Obrony Terytorialnej niejakiego Grzegorza Kwaśniaka - eksperta NCSS. Innym doradcą Macierewicza został Bolesław Piasecki - ekspert NCSS. Członkiem rady nadzorczej kupionej przez macierewiczowy MON firmy EXATEL SA został Tomasz Snażyk, członek rady fundacji NCSS.

##!$%@? #polityka #afera #polska #rosja #pis #wojsko
PMV_Norway - Pułkownik Krzysztof Gaj - czyli czy w Polsce można pracować dla związane...

źródło: comment_1666288134aSaqpSLoj96lDkudvn51ui.jpg

Pobierz
  • 2
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
No i nasz główny bohater: pułkownik Krzysztof Gaj, którego Macierewicz wyciągnął z rezerwy, by powierzyć mu tworzenie wojsk OT. Ach, byłbym zapomniał: bo sama koncepcja wojsk OT, była współtworzona, zgadliście w NCSS. Bo Gaj jest również, wygraliście taczkę gruzu, ekspertem NCSS.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że gdy Macierewicz brał Gaja do MON-u, ten miał już na koncie wiele prokremlowskich i ukrainożerczych wypowiedzi. W komentarzu znajdziecie linki, ale tu zacytujmy tylko: “nie