Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja

One Pound Gospel (1988) to godzinny drobiazg, adaptacja sportówki (!) od p. Rumiko, a konkretnie - zabawny obrazek żarłocznego boksera, który za nic w świecie nie potrafi trzymać michy. Ba, w ostatnim pojedynku zbłaźnił się do tego stopnia, że nażarł się przed walką i porzygał w jej trakcie, przez co już nikt nie ma ochoty z nim stawać w szranki, i nawet własny trener spisał go już na straty.

Zapewne zostałby nasz Kosaku (p. Toru Furuya!) wuefistą, co to dzieciakom sprzedaje kit o zmarnowanej karierze sportowej, gdyby nie atencja otrzymana od młodej zakonnicy, Angeli (p. Hiromi Tsuru), która modlitwą i groźbą dołącza do klubu bokserskiego w staraniach o zagłodzenie Kosaku na śmierć, żeby tylko zmieścił się w wadze na z nieba mu spadłą walkę przeciw czempionowi Amakusie (p. Shiozawa, znienawidzony w Hiatari Ryoukou), któremu niechcący sprzedał fangę w nos w ciemnym zaułku, a który nie daruje mu zniewagi.

To bardzo, bardzo ładna produkcja - nie ma mowy o żadnej niezborności i taniosze, OVA jest śliczna od początku do końca. Muzyką raczej oczarować nie da rady, ale japoński city pop to dla starego dziada gratka za każdym razem. Nie ma nic a nic zbędnych kilogramów w postaci wątków pozaczynanych i poprowadzonych w las, która to przypadłość jest w starożytności raczej regułą, zgrabnie kończy się potrafiącym się podobać pojedynkiem. Rażąca wielu weaboo nadmiera rumikowość tu nie występuje.

Mimo to, mało kto One Pound Gospel oglądał. Jak najbardziej polecam to zmienić. Pełna bajka poniżej.
tobaccotobacco - #anime #animedyskusja

One Pound Gospel (1988) to godzinny drobiaz...
  • 2
  • Odpowiedz