Aktywne Wpisy

Ataxia +621

hasek34 +8
#slub #wesele #logikarozowychpaskow #zwiazki
siemanko, jak namówić różową na pieczonego świniaka na weselu ? Jako, że znam osobę która robi takie rzeczy miałbym to w dobrych pieniądzach i zrobiony na wypasie.
już próbowałem z bażantem i indykiem ale też nie chce (╯°□°)╯︵ ┻━┻
siemanko, jak namówić różową na pieczonego świniaka na weselu ? Jako, że znam osobę która robi takie rzeczy miałbym to w dobrych pieniądzach i zrobiony na wypasie.
już próbowałem z bażantem i indykiem ale też nie chce (╯°□°)╯︵ ┻━┻





To chyba Josh Strife Hayse powiedział kiedyś, że twórcy gier na starcie muszą wytłumaczyć nam nie tylko jak kontrolować postać czy używać gameplay’owych mechanik, ale też w jaki sposób czerpać z rozgrywki najwięcej przyjemności. Na przykład: zignorowanie questów w Wiedźminie 3 i zajęcie się czyszczeniem mapy z pytajników szybko robi się przeraźliwie nudne; do tego stopnia, że błądzący w ten sposób gracz może rzucić wszystko w cholerę i zastanawiać się, co też luldzie w ogóle widzą w tym crapie. W przypadku Morrowinda lekcją na właśnie ten temat jest upadek Tarhiela.
Przy okazji spotkania z nim dowiadujemy się trzech ważnych rzeczy. Po pierwsze - Tarhiela znajdujemy niedaleko startowej lokacji, ale żeby do niego się dostać, musimy pójść w stronę przeciwną do tej, którą prowadzi nas główny wątek. Taki stąd morał, że naszym celem powinna być przede wszystkim eksploracja świata, a nie wypełnianie jakiegoś podejrzanego proroctwa.
Po drugie - Tarhiel ma przy sobie zwoje o tak odjechanym działaniu, że od razu rozumiemy, jak głębokim, złożonym i ciekawym systemem jest tu magia. A kiedy na scenie pojawi się zaklinanie i alchemia: że Morrowind to plac zabaw dla osób szukających sposobów na twórcze popsucie gry.
Po trzecie - w chwilę później, rozbiwszy się na zboczu Czerwonej Góry, dowiadujemy się, że dobrze jest save’ować często i w różnych plikach, a już szczególnie, kiedy chcemy sobie poeksperymentować.
Tarhiel i jego historia mogłyby przecież być dobrze ukryte, żeby nagrodzić graczy za dociekliwość, wytrwałość czy umiejętności. Stało się jednak na odwrót i to dlatego, że ta śmierć miała nas czegoś nauczyć. Tym czymś było: jak przestać się bać i pokochać Morrowinda.