Wpis z mikrobloga

  • 128
#ukraina #wojna #rosja
Schwytane mobiki w rękach SZU.

Wspomniany wcześniej Kolega (musimy wymyśleć dla niego ksywkę, bo będzie się teraz czasem pojawiać), opowiedział mi historię, jak pojmać do niewoli dzielnych bojowników z ŁRL/DRL i to bez jednego wystrzału.

Z racji tego, iż działa w zwiadzie wraz z towarzyszem broni podszedł bardzo blisko ruskich pozycji. Zgodnie z wcześniejszymi informacjami wróg miał być oddalony od nich o kilkaset metrów. Jak się niestety okazało, tuż za krzakami z których mieli prowadzić obserwację, znajdował się okop. Po archaicznym i "losowym" umundurowaniu łatwo było rozpoznać separatystów. Na szczęście "żołnierze" w okopach byli bardzo rozproszeni, a w głowach ukraińskiego patrolu pojawił się plan.
Jeden ubezpieczał, a drugi wychylił się z krzaka i zanęca:
- Ppsss! Ej ty! Chodź tu! No chodź, raz raz! (po rosyjsku)

Dzielny wojak z ŁRL/DRL wstał i podszedł do krzaka
A w krzaku zaskoczenie, 2 żołnierzy SZU, na glebę, taśma, trytytki i +1 do kolekcji.

Uważacie, że to było zabawne? Manewr udało się powtórzyć jeszcze 6 razy

Niestety za ósmym razem trzeba było użyć broni.

Ot ciekawostka. ##!$%@?
  • 2
@1950M: przypomniał mi się taki jeden dowcip

Są dwa okopy: niemiecki i polski.
I tak walczą ze sobą, strzelają do siebie, ale jak na razie żadna ze stron nikogo nie trafiła. Aż wreszcie jeden z Polaków powiedział:
- Te, jakie jest najpopularniejsze imię niemieckie?
- Hmmmm... Może Hans?
- O! Dobre! Krzykniemy Hans i może jakiś jeleń się wychyli to go zastrzelimy. No i wołają:
- Hans!
- Ja!? - Szwab