Wpis z mikrobloga

Dobre już było. Chyba tylko jakaś apokalipsa, która nas cofnie w rozwoju materialnym, zdoła ułożyć stosunki społeczne tak, żeby każdy poza największymi dziwakami dostał swoją wierną mirabelkę – znowu uderzyła mnie ta prawda, tym razem po obejrzeniu starego filmu kostiumowego „Estera i król” (1960) w reż. Raoula Walsha, chociaż, słowo honoru, wcale nie zamierzałem go przepuszczać przez blackpillową soczewkę, chciałem tylko nacieszyć oczy zdjęciami Mario Bavy (a jest czym, dowody w komentarzach). No ale co zrobić, jak sami narzucają się z interpretacją? Ten film to dość typowe peplum, kino miecza i sandałów, w tym wypadku bazujące na biblijnej historii. Król perski Aswerus wraca z wojennej wyprawy w Egipcie na swój dwór, a jego najbardziej oddany żołnierz – Żyd Szymon, do wioski, gdzie czeka na niego wierna i kochająca Estera. Aswerus nie ma tak fajnie z królową, jak Szymon z Esterą, bo królowa daje komu popadnie, m.in. Hamanowi, najwyższemu urzędnikowi w państwie, który jest bardzo cięty na Żydów. Król dowiaduje się, że królowa źle się prowadzi, i ją wygania, a Haman w międzyczasie zleca jej zabicie. No a potem zgodnie z tradycją król ma dostać nową królową – czystą i niewinną. Biedny Szymon może tylko patrzeć, jak mu zabierają Esterę, która wraz z innymi porwanymi kobietami ma przejść casting, w ramach którego Aswerus wybierze swoją mirabelkę. Podstępny Haman w ich gronie podstawia swoją kochanicę Zeresh, która ma zdobyć serce króla, aby potem go omotać, a Mordechaj, wpływowy żydowski urzędnik na dworze, mówi Esterce tak: Esterka, tu nie można się narowić, to niedobra jest, ty zapomnij o Szymon, to trep zwykły, to ciebie król ma wybrać, żeby Haman naszym głów z karków nie pozdejmował. No i co? Wydawałoby się, trudna sprawa. Bo z jednej strony miłość życia, czyli Szymon, no jak go tu zostawić, a z drugiej – wujek Mordechaj prosi, żeby ulżyć cierpieniom Żydów, a Żydówka jako królowa na pewno by pomogła. Figa z makiem. Nie ma żadnego konfliktu, bo Esterce na dzień dobry miękną nogi na widok potężnego Aswerusa. Mało tego, padają sakramentalne słowa: bo widzisz, potężny Aswerusie, ja wcześniej nie miałam porównania z innymi mężczyznami, no i ten Szymonek tak mi w głowie zakręcił, no a teraz, jak już cię zobaczyłam, to co innego. Kurtyna.

Tak naprawdę to nie kurtyna, to dopiero 1/3 filmu, ale clou już jest. No nie da się mocniej, po prostu się nie da. Materiał porównawczy. Dopóki świat był w miarę statyczny, niewyemancypowany i przede wszystkim przez brak cywilizacyjnego zaawansowania zredukowany widzialnie i doświadczalnie do najbliższej okolicy, dopóty materiał porównawczy był niewielki. Kobiety nie miały z kim porównywać. Porównywały jedynie w obrębie wioski czy okolicy, ale to nie mogło stworzyć większego napięcia społecznego. Dodajmy jeszcze, że kultura monogamiczna, którą przyniosło chrześcijaństwo, tę statyczność scementowała. Psuć się zaczęło wraz z wynalezieniem druku, tego szatańskiego wynalazku. Zaraz (no prawie zaraz) zaczęły powstawać romanse w ilościach hurtowych, które namieszały kobietom w głowie, podając im więcej materiału porównawczego. O tym są przecież i „Emma Bovary”, i „Anna Karenina”, powieści o dwóch znudzonych żonach, które naczytały się romansów. No a XX i XXI w. to już, proszę państwa, kaplica. Finito. Świat się skurczył i wszystko wydaje się na wyciągnięcie ręki, a przynajmniej tworzy taką iluzję, różowym oczywiście również. Wszędzie widać piękniejszych i z bardziej kwadratowymi szczękami, i wyższych, z gęstymi włosami. Materiału porównawczego aż do szaleństwa. Nie da się nie zauważyć, nawet można się oszukiwać, że się nie widzi, ale się widzi, kątem oka. Niestety, jak jesteś synem grabarza albo parobkiem z czworaków, nie dostaniesz już swojej mirabelki, a pięć wieków temu jeszcze może by się udało. Proste. A nawet jak dostaniesz, to i tak będzie myśleć o tych chadach z Instagrama czy skądś tam.

Dlatego apokalipsa. Upadek cywilizacji. Ruina. Koniec elektryczności. Nowe średniowiecze. Życzmy sobie tego wszyscy, życzmy sobie Hobbitonu, życzmy sobie śmierci maszyn i pojazdów, śmierci świata, jaki znamy. Niech zgasną światła miast.

Zdjęcie powiązane.

#apokalipsa #przegryw #film #ogladajzwykopem #niepopularnaopinia #blackpill #kino #filmoweimpresje #przemyslenia
podsloncemszatana - Dobre już było. Chyba tylko jakaś apokalipsa, która nas cofnie w ...

źródło: comment_1663701231hFitDPKSaEvATsEk0q25Jg.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
@pod_sloncem_szatana: Swięte słowa.

Sam mając 23 lata miałem dziewczynę o niebywałej urodzie. Dużo ładniejsza jako kobieta niż ja jako facet. Bez 2 zdań. Była ze mną, bo nie znała tindera, nie miała instagrama. Niestety potem poznała, zobaczyła materiał porównawczy, zostawiła mnie, a teraz jest modelką, finalistką miss województwa i zwiedza świat razem ze swoim bogatym, przystojnym partnerem

Szkoda strzepic ryja
  • Odpowiedz