Wpis z mikrobloga

Mówiąc o wojnie, często posługujemy się terminami cywilny i militarny, zapominając o tym, że jest jeszcze jedna kategoria ludzi biorących udział w wojnie. Niestety kategoria często pomijana mimo pełnienia kluczowej roli: osoby decyzyjne i cała tzw. wierchuszka. Do tej grupy zaliczają się politycy, propagandyści i ideolodzy, którzy wyznaczają kurs dla państwa totalitarnego. Cywile są oczywistymi ofiarami wojny. Żołnierzami nikt się nie przejmuje, bo są to jedynie narzędzia. Śmierć żołnierza traktowana jest jako coś normalnego, właściwego. Trzeba jednak na każdym kroku przypominać, że nie są oni na szczycie drabiny odpowiedzialności za zbrodnię wywołania wojny. Są mniej więcej w jej środku. To politycy wszczynają wojny. To propagadnyści przekonują społeczeństwa o słusznośći prowadzonych działań. To w końcu ideolodzy nadają kurs, który kieruje cały kraj na wojenne tory. Nie ma propagandy, bez ideologicznych podwalin, na któych oprzeć się mogą telewizyjne głowy i politycy, ogłaszający rozpoczęcie tej czy innej operacji. A tym właśnie była rodzina Duginów. Nie tylko ojciec, bo córka również brała udział w budowie ideologicznej otoczki, stanowiącej uzasadnienie dla wywołania tej wojny. To jej "reportaże", komentarze w telewizji, czy od choćby zwykłe wpisy społecznościowe, były jednym z filarów, na któym oparto później całą machinę. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że zdjęcie putina z całym jego otoczeniem, byłoby lepsze niż wzajemne oranie się artylerii i czołgów i żołnierzy, nie wspominając o ofiarach cywilnych, których liczba powoli staje się już tylko smutną statystyką. Słowa ideologów rosyjskiego raszyzmu, mają na swym koncie więcej ofiar, niż najbardziej skuteczny snajper czy artylerzysta.
#ukraina #rosja