Wpis z mikrobloga

1 #zmijekk

Dzisiaj lecą ode mnie 2 #coolstory, bo się nazbierało, ale w różnych wpisach, bo w jednym byłyby zbyt długie . Ta trochę #tfwnogf i troszkę #tylewygrac druga – IMO najlepsza i najkrótsza dokadzmierzaszswiecie i rozowepaski

Musiałem dostać się do centrum tramwajem, linia 18. Nawet nie sprawdzałem, o której mam, bo jeżdżą tak często, że nawet jak się spóźnię na jeden, to następny będzie za ~10 minut. Tak się właśnie stało, porą jeszcze nie wieczorową, ale już po grudniowym zmierzchu, spacerowałem sobie w kierunku przystanku, gdy zobaczyłem dojeżdżającą do niego 18. Światło czerwone, nie będę przebiegał przez ulicę, a nie spieszy mi się specjalnie. Wtedy minęła mnie, biegnąc, dziewczyna, przeleciała przez ulicę i sru! W stronę tramwaju. Mimo, iż naprawdę kibicowałem jej w głowie, nikt nie przytrzymał jej drzwi i tramwaj odjechał. Gdy doszedłem do przystanku, usiadłem obok niej na ławce. Wyciągnąłem Kindla i zacząłem czytać korzystając ze światła, które dawała reklama za mną. Co chwilę zerkałem na tę niewiastę, która okazała się być nieprzeciętnej urody, nie odbiegającej od top-standardu słowiańskiego.

Ona też coś tam na mnie spoglądała , ale nie nawiązaliśmy rozmowy. Wstała z ławki jak tramwaj był jeszcze daleko i stała przez blisko minutę koło mnie .

Wszedłem za nią i postanowiłem usiąść obok, może jakoś zagadać, przełamać moją stuleję umysłową.

Już się zbierałem w sobie, serio, mirki, nawet powietrza nabrałem i dziób otworzyłem, gdy jej zadzwonił telefon ;/. Z tego co mówiła wywnioskowałem, że rozmawia z mamą i jest studentką, ale na nic mi ta wiedza, bo zbliżał się mój przystanek a ona najwyraźniej nie zamierzała skończyć gadać.

Nagle zaczęła opowiadać o sałatce, którą zrobiła jej współlokatorka, a ja momentalnie rozpoznaję przepis jako ulubioną sałatkę mojej mamy. Nie wiem czemu, strasznie się tym podjarałem, a ona mówi mamie, że mango por, papryka itd., mój przystanek się zbliża, ona wymieniła prawie wszystkie składniki z wyjątkiem jednego, drzwi się otwierają, muszę wysiadać, a ona do telefonu „no i zapomniałam jak się nazywał ten składnik”.

A ja pochyliłem się do jej ucha i szepnąłem, co musiało brzmieć przekomicznie:

„pędy bambusa”.

Dziewczyna zrobiła klasycznego karpia i tylko wysiadając usłyszałem „eee i pędy bambusa mamo. Co? Czekaj, nie wiem co się teraz stało.”

Tl;dr podpowiedziałem obcej dziewczynie rozmawiającej w tramwaju przez telefon nazwę składnika sałatki, o którym zapomniała.
  • 23
  • Odpowiedz