Wpis z mikrobloga

Niedawno w audiofilskim światku wybuchła nie lada afera: okazało się, że ultra-truecorowe wydawnictwo Mobile Fidelity tłoczy swoje płyty winylowe... z CYFRY!
Poruszenie było niesamowite, wszak audiofil też człowiek i ma prawo wymagać tego, za co płaci. Postanowiłem podsumować aferkę, jako że w naszej rodzimej prasie #audio raczej próżno szukać takich tematów. A szkoda, żeby zginęły :)

Endżoj:
Afera Mobile Fidelity – o co chodzi?
Audiofilska jaskinia kociej rozkoszy dla atencji.
#tonskladowy #audiovoodoo
Roszp - Niedawno w audiofilskim światku wybuchła nie lada afera: okazało się, że ultr...

źródło: comment_1660210332cMIrMocNvz58PgthFT4M3k.jpg

Pobierz
  • 13
  • Odpowiedz
Poruszenie było niesamowite, wszak audiofil też człowiek i ma prawo wymagać tego, za co płaci.


@Roszp:
Niezależnie od tego, jak bardzo kisnę z audiofilstwa, to afera jest IMHO zupełnie słuszna.

Klienci zostali wprowadzeni w błąd.

To, że żaden z nich nie zauważył różnicy (bo ta jest niemierzalna) w końcowym produkcie, nie oznacza, że nie dostali tego, za co zapłacili - bo oni zapłacili także za to, że kupują produkt wykonany w
  • Odpowiedz
via Android
  • 12
@RandomowyMirek masz absolutną rację. Niestety, wiele firm z branży uważa że lekkie niedopowiedzenie lub drobne kłamstwo w przekazie marketingowym jest spoko. No nie jest, zresztą już wielokrotnie organizacje konsumenckie nakładały kary na takie firmy, ale oczywiście nie w Polsce. W Polsce bada się tylko te sprawy, które mogą się zakończyć wielomilionową karą
  • Odpowiedz
wytwórnia poszła na skróty i kupili źródło przez internet zamiast ruszyć fałdy po fizyczne, analogowe taśmy potrzebne do wykonania nowych stempli.

"Michael Jackson - Thriller" - już to widzę jak oryginalna wytwórnia wypożycza oryginalne taśmy "szuszwolom" ryzykując ich zniszczenie lub złe traktowanie. Pewne rzeczy mają już status relikwii i nie kazdemu jest dane dotykać

co do porównania winyl "cyfrowy" i analogowy - nie jestem pewien czy faktycznie jest to niemierzalne, nośnik w
  • Odpowiedz
@Roszp: A tak dla laika: jest jakakolwiek praktyczna różnica? Tzn wspominasz w artykule o "taśmach studyjnych", a z tego wnioskuje, że studia nie nagrywają cyfrowo? A jeśli tak, to oznaczałoby że faktycznie jakaś różnica istnieje...
  • Odpowiedz
@Krever: To jest bardzo złożona kwestia, sam proces powstania nagrania w największym uproszczeniu dzieli się na trzy etapy: nagranie, miks i mastering. Każdy z tych etapów może się odbywać w domenie analogowej i cyfrowej, oczywiście trudno jest np. masterować na taśmie, ale na przykład jak rejestrujesz bębny na taki nośnik to uzyskasz piękną saturację, która wynika z niedoskonałości nośnika i jest bardzo przyjemna.
Kiedy byliśmy na styku domeny cyfrowej i analogowej,
  • Odpowiedz
@Krever: a krótko mówiąc, w pełni analogowy proces *teoretycznie* może osiągnąć bezstratność. Cyfrowy proces za to bezstratny nie będzie NIGDY. Oczywiście, jeżeli muzyka jest nagrana cyfrowo, to przeprowadzanie reszty procesu analogowo nie ma zbytnio sensu.

Obecnie różnica w dźwięku jest znikoma, ale dla niektórych ułamek procenta różnicy jest warty każdych pieniędzy. A to akurat audiovoodoo nie jest, więc takich ludzi rozumiem ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@auCwSlorpoaSh5TGXogPfUDhO8s9EJ99ecW w normalnym procesie nagrywasz najpierw negatyw, potem płytę matkę i dopiero z tego robisz matrycę. Jedna matryca wytrzymuje około 2000 wytłoczeń (ale to info z pamięci) bez utraty jakości. W tym procesie wytwarzasz matryce z taśmy, omijając negatyw itd. Więc przy 40 000 nakładu i 2000 żywotności matrycy, musieliby powtórzyć ten proces 20 razy. Przy tak cennym nośniku to może być bardzo trudne do zrealizowania
  • Odpowiedz