Wpis z mikrobloga

Ostatnio zauważalnie zmieniła się moja paleta emocji, pojawiło się we mnie dużo gniewu i złości. To prawda, nie potrafiłem sprostać jej oczekiwaniom w trakcie trwania związku. W końcu z jakiegoś powodu nie pykło. Ale to nie znaczy, że nie chciałem. Po prostu nie byłem gotowy. Robiłem co mogłem i tak jak umiałem. Kochałem. Widzę to i rozumiem, że nie mogłem zrobić nic więcej. Nie będę się za to obwiniać. Lekcja odrobiona. Mój gadzi mózg nie reagował właściwie na sytuacje i nie potrafiłem tego pojąć. Wybaczam sobie.
Wkurza mnie ile wysiłku poszło w piach. Wkurzają mnie koszty emocjonalne i finansowe tego wszystkiego. Ponad wszystko wkurza mnie jej odejście. Nikt nie zasługuje na takie potraktowanie. To poniżające, egoistyczne i raniące zachowanie. Popełniłem błędy i w przyszłości ich nie powtórzę. Ale nie z kimś kto odszedł pomimo mojego zaangażowania, poświęceń i zaufania.
Przestałem się już bać. Wszystkie dobre chwile, uczucia i emocje, które wspominam są takie, bo byłem ich częścią. To moja miłość i sposób widzenia czyniły ją kimś wyjątkowym. W końcu połowę tego związku stanowiłem ja. To coś czego nie tracę.
Tracę z kolei możliwość bycia z nią, wspierania jej, walki o nią, kibicowania jej w rozwoju, opiekowania się nią, przełamywania dla niej własnych barier i stawiania świata na głowie.
Ale w gruncie rzeczy.. już mi na tym nie zależy.
Nadal tylko męczą mnie koszmary, w których przeżywam wszystko na nowo i budzę się roztrzęsiony i rozbity. #rozstanie #zwiazki