Wpis z mikrobloga

Ale się wczoraj #!$%@?łem... Stwierdziłem, że idę zrobić trening, bo sadło urosło i trzeba zrzucić. Myślę sobie mam plan. Spytacie jaki? Sprytny ku*wa! Otóż nie tym razem... Z żoną postanowiliśmy, że robimy budżet i spisujemy wydatki. W celu znalezienia oszczędności szukamy promocji i różnych kuponów. Mamy punkt w promieniu, którego znajdują się w odległości kilku set metrów 3 markety typu Lidl, biedra i Kaufland, żeby niepotrzebnie nie marnować paliwa na jazdy. Znaleźliśmy promkę na proszki do prania (do kolorów i do białych), a że z poprzedniego dnia miałem kupon na -15 zł, który kończył się dziś to stwierdziłem, że jadąc na siłownie skocze do biedry, która jest mniej więcej 50m dalej. Plan miałem taki, że wyjeżdżam z domu 20.50, 7 min na dojazd, maks 10 min na zakupy i na siłce bym był około 21.10. Półtorej godziny treningu i 30 min na posiedzenie na saunie z olejkiem eukaliptusowym i mycie, więc idealnie wyrobił bym się do 23 akurat jak zamykają klub.

No i wyszedłem o 20.50. Po 5 minutach dojechałem na miejsce. Wchodzę do środka i kieruje się w stronę chemii, kręcę się szukam i nie widzę. W końcu znalazłem ostatni karton (myślałem, że do białych), ale uszkodzony ( ͡° ʖ̯ ͡°) więc go olałem. Chodzę dalej szukam czegoś sensownego i nic nie widzę, nagle stwierdziłem, że wezmę większe opakowanie kolorowego za 50 zł, które wychodzi taniej w przeliczeniu na kg i to uszkodzone do białego. To naderwane chciałem sprawdzić, więc wziąłem oba i poszedłem na warzywa w celu zweryfikowania na wadze czy w opakowaniu jest pożądana ilość proszku, po drodze biorąc jajka, żeby dobić do 100 zł (-15 zł naliczało się od 100zł).

Wszystko cacy, więc poszedłem do kasy. Do tego czasu minęło jakieś 15-20 min. Oczywiście nie może być zbyt pięknie i nie ma kasy czynnej tylko samoobsługa ( ͠° °). Grzecznie poprosiłem Panią czy otworzy kasę i już się nawet parę osób za mną ustawiło. Czekając zauważyłem, że mam 2 proszki do kolorów (°° , więc szybko wycofałem się z kolejki, myśląc że pobiegnę wymienić jeden proszek na biały i zaraz wrócę. Otóż spędziłem chyba kolejne 20 min na bieganiu po sklepie szukając białego proszku, przeciskając się przez klasyczny syf w tym sklepie. Wszędzie #!$%@? palety, poblokowane nimi alejki, produkty porozrzucane w jakichś losowych miejscach. Jednym słowem masakra. Ja już #!$%@? bo czasu tyle mi spitoliło, że nie wiem czy się wyrobię i kombinuje co zrobić.

Okazało się, że w całym sklepie proszki różnych firm były porozstawiane w około 6 różnych miejscach, na dodatek nie było ani jednego proszku do białego. Palety z tym samym proszkiem były ustawione na przeciwległych końcach regałów, wprowadziły mnie w błąd, gdzie przyjąłem, że z jednej strony jest do kolorów a z drugiej do białych, ale tak jak pisałem wcześniej wszędzie był tylko do kolorów ( ͡° ʖ̯ ͡°). #!$%@? na szybko zgarnąłem papier toaletowy i dodatkowe opakowania jajek i pokierowałem się w stronę kas, gdzie zostawiłem jajka i proszek. Okazało się, że nie ma tam tych produktów, które wcześniej wziąłem. Syfu i #!$%@? na sklepie nie potrafią ogarnąć, a te rzeczy dość szybko udało im się sprzątnąć -.-. No nic... #!$%@? już totalnie raz dwa zgarnąłem wszystko co potrzebowałem i wyłożyłem produkty na taśmę. Pani w miarę szybko otworzyła kasę i mnie skasowała, po czym okazało się, że kupon nie wszedł xD bo jest na kartę moja biedronka mojej żony o czym nie wiedziałem. Wchodzi akcja cofanie paragonu, ponowne skanowanie produktów i ładowanie na drugą kartę. Tak oto po 50 min wojaży udało mi wyjść o 21.45, dając mi 45 min na trening i 30 na saunę (która była już wyłączona ( ͡° ʖ̯ ͡°)) i mycie.

Jeb*ć biedre
#zalesie #biedronka
  • 1