Wpis z mikrobloga

Wchodzisz w nowe, dorosłe życie. Wyjeżdżasz ze swojej małej mieściny na stałe, po tym jak pobierałeś nauki by zdobyć w przyszłości zawód i mieć lepiej płatną pracę, niż w lokalnej fabryce okien. Mijają pierwsze lata w wielkim mieście, pierwsze znajomości, rodzice zdążyli zmienić Twój pokój w wystawę trofeów wędkarskich ojca.
Jesteś zadowolonym pracownikiem korporacji mającym swoje upragnione 4500 do ręki. Jest dobrze, kawa smakuje, rodzice przestali pomagać. Jadąc do biura tramwajem spoglądasz na szczęśliwe rodziny w oknach mieszkań, które bawią się z dziećmi na tapczanie - łezka kręci się w oku, wiesz, że chcesz mieć tak samo. Badasz temat u rodziców - bingo, sprzedali 1/6 udziału działki po babce i są w stanie przekazać swojej latorośli 30 tysięcy PLN na wejście w życie z przytupem. Otwierasz przy porannej kawie gazetę na dziale nieruchomości, myślisz, że zaszalejesz, w końcu zarabiasz jak statystyczni krajanie (a wszyscy mówią, że realnie i tak pewnie mniej niż ty). Przed oczami robi się ciemno, kwoty są kilkunastokrotnie większe niż twoja mała fortuna, która stopniała w zderzeniu z rynkiem do poziomu komicznego. Nie rzucisz jednak marzeń, tyle razy zaczepiali cię na ulicy ludzie oferujący pożyczki. Czas chwycić byka za rogi i przekonać się co mogą zaoferować.
W umówionej bramie kamienicy spotykasz się z dwoma osobami, które chcą pomóc ci spełnić marzenia.
- Ile?
- No teraz płacę 2000 PLN za najem i nie chcę tego przekraczać.
- Dobra typie, robimy tak. Dajesz nam to 30 tysięcy, z tej kwoty pobieramy 10 tysięcy opłaty manipulacyjnej jakbyś zrezygnował. Dostaniesz 300 tysięcy na 300 rat po 1800 PLN. Tysiąc na spłatę, a 800 za fatygę, ustanawiasz nas w księdze wieczystej i pamiętaj, jak się spóźnisz to sami przyjdziemy po tę kasę.
- Czyli do spłaty 540 tysięcy tak?
- Tak i to jest ostatnie słowo.
- No dobra.
- I pamiętaj sobie, to jest ulica, to może wzrosnąć, a jak interesy będą dobrze szły to może szef pozwoli i zrobimy ci mniejszą ratę.
- Jestem dorosły, rozumiem.
Załatwiasz formalności, myślami wybierasz dywany, mija rok. Płacisz zawsze na czas, panowie są zadowoleni, ty zdążyłeś już pochwalić się każdemu w rodzinie, że poszedłeś na swoje. Nagle jednak zaczepia cię ktoś w bramie.
- Co jest?
- Gówno jest! Zmiana zasad, ulica teraz pożycza sobie na więcej, to i Ty płacisz więcej.
- Ale ja pożyczałem rok temu!
- Mam to w piź*ie kiedy pożyczałeś. Od nowego miesiąca płacisz 2100 PLN, zrozumiano?
- Mhm.
Myślisz sobie, że 300 PLN nie będzie tak źle. Dostałeś przecież 450zł podwyżki po roku, niech się pocałują gdzieś, dasz radę. Po trzech miesiącach sytuacja się ponawia.
- Hej mordo jest sprawa do ciebie.
- Jaka niby sprawa, przecież płacę.
- Taka sprawa, że od teraz płacisz 2350 PLN.
Lepiej z nimi nie zadzierać i płacić. Mija tym razem 6 miesięcy, myślałeś, że już po wszystkim.
- Nie uciekaj koleżko, chodź tutaj do nas, bo mamy do pogadania.
- Przepraszam, spieszę się, a już płaciłem w tym miesiącu.
- Nie wkur
aj mnie, tylko chodź tu.
- Co się stało.
- To się stało, że będziesz płacił 3000 PLN.
- Ale panowie to jest ponad tysiąc złotych więcej niż jak brałem. Jak ja to będę płacił?
- Bo się zaraz popłaczę. Jesteś dużym chłopcem, mówiliśmy, że może być drożej, zgodziłeś się. Wiesz jak jest typie, wszystko drożeje to i kredyty z ulicy drożeją. Spie*aj do roboty i pamiętaj o kasie na następny raz.
Powoli zaczynasz żałować decyzji, powroty do własnego mieszkania nie cieszą już jak kiedyś, bo wiesz, że trzeba dzwonić do rodziców o pomoc.
- Halo mama?
- Co tam synciu?
- Bla, bla, bla, a teraz chcą ode mnie 3000 PLN chlip, chlip.
- Ledwo z domu wyjechał i już problemy. My z ojcem jakoś się z takimi ludźmi nie zadawaliśmy i miałeś gdzie mieszkać. Jak ty chcesz o rodzinie myśleć?! Może synek spróbuj sprzedać to mieszkanie i wróć na trochę, albo będziesz wynajmować.
- Mama, ale wynajem już 2500 PLN.
- To zapytaj ile masz do oddania, już musiałeś trochę spłacić skoro płacisz im po 3000 PLN.
Postanawiasz zrobić coś z tym ciężarem, może wielkie miasto to nie życie dla ciebie. Przy najbliższej okazji zapytasz chłopaków.
- O widzisz, jak chcesz to możesz. Trzy tysiączki, dziękuje i widzimy się za miesiąc.
- Ale ja mam pytanie jeszcze.
- A o co ty chcesz pytać? Płacisz, masz gdzie mieszkać i tyle.
- Ale mi się chyba nie podoba to miasto, może jednak bym się przeprowadził. To bym spłacił do końca te 300 tysięcy.
- No nie ma sprawy. 285 tysięcy PLN i jesteśmy kwita.
- Co? Dwa lata oddałem tylko 15 tysięcy przy ratach po dwa-dwa i pół tysiąca?
- A co ty sobie k
*a myślisz? Że to organizacja charytatywna? Najpierw oddajesz nam dolę, potem spłacasz swoje. Teraz z tych trzech tysięcy raty 600 spłacisz długu i 2400 dla nas. Spłacisz nas, to zaczniesz spłacać dług. Widziałeś go jaki mądry się znalazł?
- Ale to jest lichwa! Tak nie można!
- Nie no, teraz to mnie wku***eś!
No i wracasz z dwoma zębami do zrobienia do domu, który zaczynasz nienawidzić i chcesz sprzedać, by przeczytać na wykopie, że trzeba było patrzeć co się podpisuje i że takie jest prawo ulicy, a do ciebie i tak się wszyscy dokładają.
Dobrze, że u nas tak nie bierze kredytów w bankach ( ͡° ͜ʖ ͡°) #nieruchomosci
#kredythipoteczny
  • 3
  • Odpowiedz
@kalinakawinska: Czy Ty właśnie przyznałeś, że kredyciarze to nieogarnięte nosacze, które podpisują bez czytania co im podstawisz pod długopis, a potem pani redaktur oszukali? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz