Wpis z mikrobloga

Być jak Luis Figo

Dokładnie 22 lata temu portugalski skrzydłowy został zaprezentowany jako zawodnik Realu Madryt i tym samym uznany za największego zdrajcę w historii futbolu.

1995: Bądź najjaśniejszą gwiazdą złotej generacji portugalskiej piłki i podpisz kontrakty z dwoma włoskimi klubami na raz (Juventus Turyn i AC Parma). Dostań dwuletniego bana na grę w Serie A i ostatecznie idź do Barcelony.

1997: Zostań kapitanem drużyny. Brzmi dumnie.

1998: Po zdobyciu dubletu (mistrzostwo i Puchar Króla) przemaluj włosy na barwy klubowe i podczas fetowania sukcesów inkantuj piosenkę dzieciach płaczących w Madrycie, które muszą pokłonić się mistrzom (Madrid cabron, saluda campeon). Na każdym kroku podkreślaj swoje przywiązanie do klubu i niechęć do jego arcywroga, Realu Madryt.

2000: W klubie zamieszanie: po 22 latach dotychczasowy prezes Josep Lluis Nunez podaje się do dymisji. Ty zarabiasz marne 2,5 mln $ za sezon (ponoć jedna z niższych stawek w klubie), chociaż jesteś jednym z najlepszych skrzydłowych Starego Kontynentu i piłkarskim bogiem dla fanów La Blaugrany, więc chcesz podwyżkę, ale jesteś zbywany przez wszystkich. I wtedy pojawia się on, Florentino Perez, niegdyś madrycki radny i polityk, obecnie magnat branży budowlanej i piłkarski no-name, który chce zostać prezesem Realu Madryt. Nie mniej jesteś po wyczerpującym EURO i nie masz czasu na pierdoły, więc jedziesz na wakacje, a wszystkim ma zająć się twój agent, José Veiga. Akcja nabiera tempa.

1 lipca: Twój agent podpisuje cyrograf. Oto jego warunki:
od ręki dostajesz 400 mln peset (1,6 mln £, 1,7 mln €, 2 mln $),
jeśli Perez zostanie prezesem Realu podpiszesz kontrakt z Madryckim 6-letni klubem i podwyżkę (5-6 mln $ za sezon),
jeśli Perez zostanie prezesem Realu i nie będzie chciał cię na Santiago Bernabeu dostaniesz 25 mln $ odszkodowania,
jeśli Perez zostanie prezesem Realu i nie podpiszesz kontraktu z "Królewskimi" musisz zapłacić karę 5 mld peset (19 mln £, 28 mln $, 30 mln €),

5 lipca: W prasie pojawia się informacja-obietnica wyborcza Floro, że zostaniesz piłkarzem Realu albo Perez zafunduje socios "Królewskich" darmowe karnety następny sezon. Obecnie panujący prezes Realu, Lorenzo Sanz śmieszkuje, że następną obietnicą Floro będzie Klaudia Schiffer. Stało się to czego można było się spodziewać − szambo wybiło − w stolicy Katalonii szok i niedowierzanie.

9 lipca: za pośrednictwem katalońskiego dziennika Sport uspokajasz fanów: Chcę uspokoić kibiców Barcelony, których zawsze darzyłem i będę darzyć wielką sympatią. Chcę zapewnić fanów Barcelony, że Luis Figo, z całą pewnością pojawi się na Camp Nou 24 lipca, aby rozpocząć nowy sezon. Nie podpisałem wstępnej umowy z kandydatem na prezesa Realu Madryt. Nie. Nie jestem aż tak szalony, aby zrobić coś takiego.

16 lipca: Wybory w Madrycie. Wygrywa Florentino Perez i zostaje prezesem Realu Madryt.

23 lipca: Wybory w Barcelonie. Wygrywa Joan Gaspart i zostaje prezesem FC Barcelony.

24 lipca: zostajesz zaprezentowanym jako zawodnik Realu i najdroższy piłkarz w historii (10 mld peset, 38 mln £, 56 mln $, 60 mln €), Po cichu dukasz pod nosem, że cieszysz się z dołączenia do nowego klubu i inne kurtuazyjne farmazony. W stolicy Katalonii szok i niedowierzanie ustępuje miejsca dzikiej wściekłości.

Październik 2000: Wracasz na stare śmieci, by rozegrać ligowe El Clasico. W jednej z katalońskich gazet pojawia się twoja morda na plakacie przedstawiającym banknot o nominale 10 mld peset. Za każdym razem gdy jesteś przy piłce towarzyszą gwizdy, a z trybun lecą puszki po piwie, zapalniczki i inne śmieci, boisz się wykonywać rzuty wolne. "Judasz", "sprzedawczyk", "zdrajca" to najbardziej cywilizowane epitety które usłyszałeś pod swoim adresem. Hałas jak przy starcie Boeinga. Barca wygrywa 2:0, a ty dostajesz żółtą kartkę.

Listopad 2002: Kolejne El Clasico na Camp Nou. Tym razem zbierasz sie na odwagę i podchodzisz do rożnych, ale atmosfera jest taka sama jak poprzednio. W pewnym momencie sędzia musi przerwać spotkanie, a w narożniku boiska pojawia się świński łeb.

*

Przejście Figo z Barcy do Realu było czymś niewyobrażalnym. To jakby prezes partii rządzącej zmienił płeć i poślubił swojego kota. Prasa komentując jego transfer wskazywał, że Luis Figo reprezentował resztki niewinności i romantyzmu, który pozostał w piłce i padł ostatnią ofiarą piłkarskiej zachłanności lub musiał się nauczyć od innych zawodników i agentów, że świat, w którym żyje pozwala szukać zysków, gardząc wartościami i moralnością.

*

Barca źle zainwestowała uzyskane pieniądze. Zawodnicy sprowadzeni na miejsce portugalskiego skrzydłowego, delikatnie mówiąc, zawiedli i klub zaliczył kilka bolesnych wpadek. Ostatecznie Gaspart w 2003 roku podał się do dymisji do dopiero Joan Laporta (nowy prezes), Frank Rijkaard (nowy trener) i Rolandinho (nowa gwiazda).

*

Nienawiść do Figo wśród kibiców Barcy jest żywa do dziś. W 2015 roku Portugalczyk miał zagrać w meczu legend Barcelony i Juventusu zaplanowanym przed finałem Ligi Mistrzów, jednak ostatecznie wobec sprzeciwu katalońskiego klubu anulowano jego zaproszenie. Natomiast podczas ubiegłorocznego El Clascio weteranów Realu i Barcy, który został zorganizowany w Izraelu nadal było słychać gwizdy fanów La Blaugrany gdy był przy piłce.

*

Ponoć Figo rozpaczliwie chciał pozostać w stolicy Katalonii i wręcz błagał nowego sternika La Blaugrany o pomoc. Jednak nowo wybrany prezes Barcy za nic w świecie nie zamierzał wykładać na to klubowych pieniędzy. Plan był taki, żeby sprawę umowy wstępnej skierować do sądu, bo miała być ona obarczona nieskutecznością (taka umowa warunkowa miała być nielegalna), ale koszty sprawy i ewentualnego odszkodowania dla Pereza (które pewnie byłoby znacznie niższe niż wynikałoby to z umowy) Portugalczyk miał pokryć z własnej kieszeni. Z kolei sam zawodnik po latach stanowczo zaprzeczył, że coś takiego miało miejsce, a decyzję o przeprowadzce do Madrytu podjął samodzielnie i było ona motywowana poczuciem niedoceniania przez działaczy Barcelony ($$$). Ponadto podkreślał, że nie podpisywał żadnej umowy wstępnej z Perezem i jak już to było porozumienie pomiędzy jego agentem (działającym bez jego pisemnej zgody) i Floro. W każdym razie nie żałował tego ruchu, chociaż zupełnie zmienił jego dotychczasowe życie.

*

Szanse na wygranie wyborów przez Florentino Pereza wydawały się znikome. Jego rywal, Lorenzo Sanz, który został sternikiem w 1995 roku klubu, zbudował zespół, który po 32 latach (1966-1998) w końcu zdołał sięgnąć po Puchar Europy (wygrać Ligę Mistrzów) i powtórzyć ten sukces dwa lata później. Zresztą do wyborów nie musiało wcale dojść latem 2000 roku, ponieważ jego mandat był ważny do października 2001 roku. Ale widocznie Sanz chciał wykorzystać triumf w Lidze Mistrzów do łatwego przedłużenia swojego panowania i możliwości celebrowania setnych urodzin klubu w roli prezesa. A wyszło mu jak pewnej partii przedterminowe wybory parlamentarne w 2007 roku.

*

Florentino Perez mimo tego, że miał niewiele czasu na prowadzenie kampanii (decyzja o przyspieszonych wyborach zapadła tuż po wygranym finale LM, pod koniec maja), ale rozegrał ją po mistrzowsku − celnie punktował takie kwestie jak nieudolność zarządu i rosnące zadłużenie klubu, wykorzystał też zamieszanie w stolicy Katalonii i niezadowolenie Figo z warunków kontraktu, a także marzenia kibiców chcących za jednym zamachem pozyskać gwiazdę i upokorzyć odwiecznego rywala. Poza tym Lorenzo Sanz był zbyt pewny siebie i nie docenił jego możliwości.

*

Jak na ironię losu pomogło mu to, że nie był powiązany z futbolowym światkiem, co pozwoliło mu na negocjowanie bez żadnych konsekwencji z otoczeniem Figo, jego agentem Jose Veigą i dobrym znajomym Paulo Futre. W standardowej sytuacji klub żeby ściągnąć piłkarza musi dogadać się z jego pracodawcą i agentem. W niektórych ligach w kontraktach zawodników umieszcza się tzw. klauzulę odstępnego, tj. kwotę, którą należy zapłacić za kartę zawodniczą bez prowadzenia jakichkolwiek rozmów z jego klubem (z tego co kojarzę w Hiszpanii jest to obligatoryjne). Natomiast prowadzenie negocjacji z innym klubem podczas obowiązywania kontraktu nie jest dozwolone (wyjątkiem są zawodnicy, którzy mają na to zgodę od swojego klubu lub ich umowa niebawem wygaśnie).

*

Parę dni po zaprezentowaniu Figo Perez pozbył się ulubieńca kibiców Fernando Redondo, który popierał Sanza (co ciekawe w klubie ostał się Michel Salgado, który dopiero co ożenił się z córką poprzedniego prezesa) zaczął budować galaktyczną drużynę ściągając kolejne gwiazdy: Zinedine Zidane'a (2001), Ronaldo Nazario (2002), Davida Beckhama (2003), Michaela Owena (2004), Robinho (2005). Niemniej mimo ogromnego sukcesu finansowego i marketingowego, nie poszły za tym oczekiwane sukcesy sportowe. Z każdym rokiem gwiazdy stawały się coraz bardziej rozkapryszone, co przekładało się coraz słabsze wyniki. Ostatecznie w lutym 2006 r. Florentino Perez podał się do dymisji. Ale wyciągnął właściwe wnioski i wrócił na Santiago Bernabeu trzy lata później, by przywrócić blask klubowi.

***

Figo nie wypełnił swojego kontraktu z Realem do końca − klub w 2005 roku rozwiązał z nim umowę i Portugalczyk odszedł za darmo do Interu Mediolan, z którym udało się mu wywalczyć sporo trofeów. Niemniej gdyby poczekał jeszcze sezon z zakończeniem kariery, wówczas mógłby dopisać do swej kolekcji kolejny Puchar Europy (w sezonie 2009/10 Nerazurri sięgnęli po potrójną koronę).

#pilkanozna #realmadryt #fcbarcelona #barcelona #nostalgia #laliga
Aerthevizzt - Być jak Luis Figo

Dokładnie 22 lata temu portugalski skrzydłowy zost...

źródło: comment_1658648022uwNaQw4WkfA5OHDzTx8HA0.jpg

Pobierz
  • 51
@thestructor: podwyżka była mniej więcej dwukrotna, chyba, że miał w kontrakcie dodatkowe premie za osiągnięcia. Ciężko wyczuć czy na ile to prawda, że klub miał na niego wywalone, a na ile postanowił wykorzystać zamieszanie w Barcy i Realu jako kartę przetargową w negocjacjach i dodatkowo zgarnąć kasę od (jak się wydawało na ten moment) frajera, który aspirował do stołka prezesa RM. Biorąc pod uwagę swój status na Camp Nou wiedział, że
@thestructor: W jakimś wywiadzie z Figo czytałem, że jego agent miał cynk, że Lazio było gotowe zapłacić jego klauzulę, ale wolał bawić się w gierki z Perezem i wyszło jak wyszło. W pierwszym meczu na Camp Nou czytałem, że w ogóle nie podchodził do kornerów, natomiast dwa lata później nabrał odwagi (Katalończycy twierdzą, że nawet prowokował kibiców) i skończyło się na tym, że podczas jednego z rogów poleciał w jego kierunku
@Aerthevizzt: pamiętam jak miałem jego koszulkę z repry Portugalii z Euro 2000 i po tym właśnie turnieju, będąc jeszcze dzieciakiem, zostałem lekko zwyzywany przez fana Barcy (jakiś gimbus wtedy, ale starszy niż ja). Bałem się, nie wiedziałem do końca czemu się tak odniósł do mojej koszulki, bo nie byłem jeszcze w temacie. No ale po latach mu się nie dziwię ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Aerthevizzt: ja pamiętam jak w czasie MŚ 2006 chciałem zamówić na bazarku koszulkę Italii Zambrotty, ale facet powiedział, że to może potrwać, bo to nie było dość popularne nazwisko na te targowe koszulki, w efekcie czego wziąłem Toniego z dziewiątką, bo w tamtym czasie akurat Fiorentina mi się wydawała dość neutralna. Jak bardzo się cieszyłem kiedy ten zdrajca Zambro odszedł, że akurat nie wziąłem tej jego koszulki :D