Wpis z mikrobloga

Mrówki są fascynujące, a często tak niewiele o nich wiemy. Weźmy np. to, że:
- mrówcza królowa żyje dłużej od mrówek z innych "kast" w mrowisku;
- w Brazylii żyją mrówki, których użądlenie zadaje ból, jak po postrzeleniu pocisku;
- mrówki "hodują" mszyce, ale jedzą je tylko w ostateczności,
- sen robotnicy trwa około minuty.

Dylemat, który chciałem podjąć, to czy Waszym zdaniem kategoryzowanie zwierząt na pożyteczne i szkodniki jest słuszny? Niejaki Marcin Dorociński (aktor, całkiem niezły, może ktoś widział, może ktoś zna) w jednym z podcastów wspomniał, że ludzkość ma przesadną tendencję do tego, by uznawać że zwierzęta muszą nam koniecznie służyć, a nie mogą ot tak po prostu sobie żyć.

Link do filmu przybliżającego mikroświat mrówek tutaj

#owady #zwierzaczki #natura #gruparatowaniapoziomu #natura #las #youtube #mrowki
adametto - Mrówki są fascynujące, a często tak niewiele o nich wiemy. Weźmy np. to, ż...
  • 5
  • Odpowiedz
kategoryzowanie zwierząt na pożyteczne i szkodniki jest słuszny


@adametto: Ot, taka quasi-religijna perspektywa. Dopisywanie do bardzo "zimnej" rzeczywistości jednej z odmian teleologicznego antropocentryzmu - w tym wypadku naiwnej wizji magicznego ładu, którym natura miałaby się cechować. Na domiar złego, ten ład jest bardzo ładnie zakręcony wkoło perspektywy człowieka-korony stworzenia, który ma używać reszty świata ożywionego podług swoich potrzeb.

W wymiarze praktycznym to już bezpośrednio podział na "przyległy naszych potrzeb", albo przeciwnie
  • Odpowiedz
@IamHater: Odnoszę wrażenie, że przedstawiłeś pewną perspektywę, ale nie potrafię wyczuć Twojego stosunku do niej. Czy w związku z tym czujesz bardziej niesmak z takiego stanu rzeczy czy raczej już się zdołałeś pogodzić się ze sprawą i podchodzisz już do tego obrazu na chłodno?

A odnośnie do mrówek grzybiarek i mrówek w ogóle, to wątków względem nich jest tak wiele, że mógłbym co tydzień nagrywać odcinek o innym zagadnieniu, jak choćby
  • Odpowiedz
ale nie potrafię wyczuć Twojego stosunku do niej


@adametto: bo pewnie nie mam jednego stanowiska, tzn. termin i zjawisko za nim stojące są zbyt obszerne. Zarówno podzielam sentyment do "naturalnego" stanu rzeczy, jak i chciałbym żeby ludzkość ograniczyła swój dewastujący wpływ ze względów racjonalnych. Chodzi zarówno o odpowiedzialność za cierpienie, jak i o powody, ujmijmy to, egoistyczne - w końcu trząsąc środowiskiem sramy do własnego łóżka.

Z drugiej po prostu nie
  • Odpowiedz