Wpis z mikrobloga

Zbrodniarz wojenny Murz (Морозов, Андрей Сергеевич) świeży tekst pod tytułem "W oczekiwaniu na nadchodzące Verdun"

Kim jest Murz


Podczas gdy byłem poza zasięgiem przez kilka godzin, miałem okazję udokumentować kilka ilustracji na temat celowego lub niezamierzonego sabotażu w rosyjskim wysiłku wojskowym w tej chwili.

Ostatnio pewien człowiek przesłał mi telegraficznie zdjęcie plakatu wzywającego do członkostwa w jakimś "ochotniczym batalionie czołgów" tworzonym w Rosji. Wysłałem mu sms-a "Mam nadzieję, że nie ma frajerów. Przed publicznymi procesami organizatorów tego, co działo się w lutym i marcu trzeba być rzadkim frajerem lub masochistą, aby dobrowolnie wstąpić zarówno do piechoty, jak i czołgowy "BARS".

BARS jest to http://bars2021.tilda.ws/

Muszę przyznać... "NIEZAPOMNIANE WRAŻENIA" REKLAMA NIE OKŁAMYWAŁA LUDZI.

Ponieważ zjawisko "batalionów ochotniczych" nabiera rozpędu w regionach Rosji chcę skomentować ich los przed ich głupią rzezią na "mięso" w nadchodzącym "Verdun XXI wieku" do którego wszystko nieubłaganie się sprowadza.

Zacznę trochę z daleka.

Jest taka kultowa gra komputerowa, która w nieskomplikowanym systemie marszowym odtwarza najważniejsze bitwy II wojny światowej — Panzer General, którego reedycja pod nową marką Panzer corps zrodziła niemal doskonały "time-eating hex". Głównym dziwactwem nazwy gry było to, że próba zakupu przez gracza kolejnych czołgów dość szybko kończyła się porażką. I to nie z powodu jakiejś wielkiej sztucznej inteligencji w grze. A choćby dlatego, że głównymi celami kolejnych ofensywnych potworów stalowych, były miasta, w których znajdowały się garnizony piechoty. Przeciwko którym "gołe" czołgi się nie liczą.

Po wybiciu czołgów "na głowę" i "dookoła" dobrze ufortyfikowanych pozycji każdy niezbyt doświadczony w sprawach wojskowych prędzej czy później zdawał sobie sprawę, że zakup samych panzerów to w najlepszym wypadku połowa sukcesu. Kasza z tego topora dobrze się parzy tylko wtedy, gdy doda się odpowiednie proporcje artylerii zmotoryzowanej, piechoty zmotoryzowanej, w tym ciężkiej szturmowej, flot pontonowych, ppanc., lotnictwa. Wyznaję, że chronicznie ignorowałem strzelców przeciwlotniczych przez wszystkie 25 lat gry, z wyjątkiem "aht-ahts" i ich radzieckich odpowiedników, kochałem sprytnych spadochroniarzy we właściwym miejscu i czasie, a zacząłem kupować bombowce dopiero wtedy, gdy czułem, że mam wystarczająco dużo myśliwców, aby wybić całe lotnictwo wroga w pierwszych kilku turach.


W ogóle pierwszą lekcją, jaką się wyciągnęło grając w tę wojnę, było to, że interakcja tego wszystkiego dziwacznego uderzenia rządzi. Czołgi pojawiały się tam, gdzie się ich nie spodziewano i miażdżyły w marszu wrogie posiłki, artylerię i tym podobne. Lotnictwo uderzeniowe zaczyna roić się nad płonącymi szczątkami zmiażdżonych czołgów, a za czołgami rozlokowuje się artyleria zmotoryzowana, torując drogę równie zmotoryzowanej piechocie.

Kluczowym parametrem systemu gry był parametr Inicjatywy dla każdej jednostki, który określał jej zdolność do zaangażowania podobnej jednostki wroga "na swoich warunkach", że tak powiem. Pojęcie to było szczególnie łatwe do wytłumaczenia w lotnictwie — coś jak iloczyn prędkości nad zwrotnością. Nawet bez jakiejś szczególnie monstrualnej wagi drugiej salwy, która decydowała o parametrze Attack, doświadczone myśliwce z wysoką Inicjatywą radośnie i bezkarnie, choć powoli, zdejmowały wrogie samoloty, a komputer nawet nie próbował ataków odwetowych ze względu na oczywisty przyszły "suchy" wynik nie na ich korzyść. Yep, to właśnie tam wspomniałem o słowie "doświadczenie".

Drugą lekcją, jaką otrzymał gracz, było to, że prawdziwą istotą rozgrywki "było zachowanie i zwiększenie doświadczenia bojowego przy jednoczesnym zminimalizowaniu strat doświadczonych oddziałów". Najdroższym działaniem, wymagającym najwięcej "prestiżu" - punktów gry zdobywanych za udane akcje — było uzupełnianie strat w doświadczonych jednostkach z zachowanym poziomem doświadczenia. Po zdobyciu Polski, Norwegii, Francji, Anglii i rozpoczęciu Barbarossy, ale po tym, jak raz, dwa lub trzy razy nie udało się szybko zdobyć Moskwy, gracz, jeśli nie porzucił gry i nie obniżył poziomu trudności, zaczynał rozumieć, że utrzymanie wymaganego przez grę tempa operacji jest możliwe tylko przy maksymalnie zgodnym działaniu minimalizującym straty. Zazwyczaj w tym czasie bilans czołgów, piechoty i artylerii u gracza armii był już gdzieś w okolicach 1:1:1 i był on już w stanie ominąć manewry czołgowe. Pozostawało więc tylko dopracować "łącza" taktyczne.

I stopniowo doświadczone oddziały, ponoszące minimalne straty i stale przerzucane na coraz bardziej zaawansowany sprzęt, stawały się zupełnie niezłomnym "combo". Swoją drogą w ostatnich bitwach wzrost siły ognia i opancerzenia tych samych "Panzerów" wszedł w konflikt z wymogami szybkości, więc najbardziej doświadczeni czołgiści pozostali na "Panterach", ale ich mniej napompowani koledzy zasiedli na powolnych "Tygrysach Królewskich", których gruby pancerz i piekielny pocisk rekompensowały brak doświadczenia. "Kote" oskrzydlił ich w centrum, "Pantery" oskrzydliły i poraniły tyły, ciągnąc za sobą "do ostatniego morza" swoją piechotę zmotoryzowaną i artylerię zmotoryzowaną.

Dlaczego to wszystko opowiadam? Szczegółowe opisanie niektórych gier komputerowych w sytuacji, gdy w grę wchodzi prawdziwa wojna. A dlatego, że gry, przynajmniej te stosunkowo mądre, mają za zadanie odtworzyć w uproszczonej formie pewne bardzo realne wzorce symulowanych złożonych procesów.

W rzeczywistości Niemcy byli zgubieni tym, że idąc na wojnę z Rosją, ponieśli krytyczne straty w doświadczonym personelu, którego nie można było uzupełnić na poprzednim poziomie umiejętności i w odpowiednich ilościach. Pantery weszły do armii w momencie, gdy większość użytkowników (w tym ci na poziomie bojowym i wyżej) nie mogło wykorzystać w pełni potencjału tej maszyny. I właśnie w imię tej jakościowej wyższości powstała Pantera przy odpowiednim piekielnym cięciu produkcji Pz-IV. Mimo masy ze wszech miar nieprzyjemnych incydentów pobicia czołgistów Armii Czerwonej i aliantów ta łyżka była przeważnie za późno na obiad.

Powrót z gry do rzeczywistości.

Dlaczego utworzono BARS pod dowództwem Specjalnej Wojennej Operacji (SWO)? Ta "lekka piechota" miała "stać na punktach kontrolnych dróg" i pełnić inne funkcje pomocnicze na bliskich tyłach zwycięsko nacierających rosyjskich sił zbrojnych, uzupełniając "Rosgwardię". Najczęściej byli to mężczyźni po czterdziestce, którym oferowano pieniądze za "stanie w punktach kontrolnych", były to atrakcyjne jak na ich wiek i status społeczny możliwości zarobku. Wielu może być w stanie opowiedzieć, jak bardzo sprawy nie poszły zgodnie z planem. Jeśli chcą. Krótko mówiąc, Rosgwardia jest teraz przy blokadach dróg, tak jak powinna być. I oczywiście wszyscy już zapomnieli, kto co komu obiecał.

Ogólna sytuacja kadrowa na dzień dzisiejszy:

Milicja Ludowa republik, "personel kontraktowy" LNR i DNR NM, z dowódcami średniego i wyższego szczebla, którzy ciągną wojnę od 2014 roku, obsadzona w lutym przez zmobilizowany personel, poniosła ciężkie straty, częściowo uzupełnione rezerwistami.

Pułki i bataliony zmobilizowanych rezerwistów, obsadzone przez dowódców rezerw, również poniosły ciężkie straty, a nie ma kto ich zastąpić - wszyscy mężczyźni nadający się do wojny zostali już zaciągnięci w republikach.

Wszelkiego rodzaju nowo zwerbowane PMC, które nie zginęły (a było ich sporo), też są dość zdruzgotane, szukają mężczyzn.

"Wagnerowskie", które miały jeszcze pewien poziom selekcji kadr, też są dość sfatygowane, szukają ludzi.

Siły Zbrojne Rosji... Sporo sprzętu zniszczonego, ciężkie straty w sile roboczej w wielu jednostkach, sporo "pięćsetek" (gruz 200 - martwy, gruz 300 ranny, gruz 500 bodaj odmowa walki lub traumy innego rodzaju, gruz 600 - brak leków przy. @Aryo) nadal zarządzanych przez "grupy bojowe" złożone z około wzmocnionych batalionów z artylerią z brygad lub dywizji.

Czyli po napełnieniu dobrowolnie chętnych do walki Wagnerów i innych PMC, o ile "tamci" nie są rozbrykani, są przynajmniej dwa miejsca, gdzie jest przynajmniej nieco doświadczona kadra dowódcza i gdzie wykorzystanie nowych "rekrutów" bez świeżego doświadczenia bojowego może być przydatne - Rosyjskie Siły Zbrojne i wojska Republik.

Nawet biorąc pod uwagę dwuznaczną reputację Sił Zbrojnych RF od końca lutego, gdybym miał możliwość wyboru między "BARS" a Siłami Zbrojnymi RF, to wstąpiłbym do Sił Zbrojnych RF, bo są one co najmniej bardzo gównianym, ale przynajmniej jakimś mechanizmem wojskowym z ciężkim sprzętem i artylerią, w który ja, jako piechur, zostałbym raczej systematycznie wkomponowany. Losem "lekkiej piechoty", która nie ma ciężkiej artylerii "na podorędziu", jest nie tylko cierpieć, ale cierpieć radośnie i jednostronnie. A ilość cierpień zależy całkowicie od tego, czy dowódcy wszystkich szczebli mają świeże doświadczenie bojowe z tej wojny. Losem "ochotniczego" batalionu BARS, pospiesznie sformowanego bez kręgosłupa doświadczonych dowódców i sierżantów, w warunkach tej wojny jest całkowite spalenie się w pierwszych bitwach. Brak doświadczenia i zrozumienia przez czołgistów realiów obecnej wojny, brak ich piechoty i artylerii stale współpracującej z tobą - to śmierć jeszcze szybsza niż piechoty bez czołgów, UAV i artylerii.

Odpowiednio, prawdziwym wypełnieniem wszystkich nowych "BARSÓW" są ci, którzy nie pójdą do wykonawców lub do Sił Zbrojnych RF. Mówiąc dokładniej, nie będą "przepuszczać" na podstawie niektórych parametrów. Którymi najczęściej będą wiek/zdrowie, karalność i brak służby wojskowej.

I tak ci ludzie, zamiast otworzyć dla nich możliwość służby w siłach zbrojnych republik, gdzie zostaliby włączeni do już mniej lub bardziej doświadczonych jednostek do poziomu brygady, które, znowu, posiadają artylerię i ciężką broń, zostaną zebrani w "bataliony ochotnicze" z niedoświadczonymi dowódcami, gdzie nic z tego nie ma, i zostaną "doczepieni" do kogoś.

Mamy strasznie obdarte oddziały o kilku różnych formatach obsady, które dobrze byłoby uzupełnić. W tych oddziałach cholernie brakuje specjalistów (w tym przede wszystkim normalnych łączników i bezzałogowców), potwornie brakuje nowoczesnego sprzętu łącznikowego, optyki bojowej i elektroniki. Co robimy? Dokładnie! Zamiast inteligentnie je uzupełniać, podnosząc w ten sposób gwałtownie ich efektywność bojową i wydajność wykorzystania zasobów siły roboczej, tworzymy nowe paczki dokładnie takich samych gorszych żołnierzy. Niektórzy bez doświadczenia, niektórzy bez łączności, UAV i optyki, niektórzy bez jednego i drugiego...

Co stoi na przeszkodzie, by zrobić to inteligentnie?

Rosyjskie regiony objęły "patronatem" poszczególne rejony Donbasu z myślą o ich odbudowie. Dobra! Zregionalizować w ten sam sposób wysyłanie ochotników do wzmocnienia LNR i DNR, wysyłanie sprzętu wojskowego do tych jednostek. Czy oblasti N chce mieć własny batalion czołgów? Dobrze. Niech przyjmie patronat korpusu 1 lub 2 AC, niech wydział korpusu przypisze swojemu wydzielonemu batalionowi czołgów honorową nazwę "Nskij". Niech baza Sił Zbrojnych Rosji w N-regionie przygotuje ochotników i wyśle ich do uzupełnienia tego właśnie OTB wraz z wyposażeniem, wraz z przeterminowanym sprzętem i innym zaopatrzeniem wojskowym sfinansowanym ze sprzedaży przez regionalnych baronów ich małych letnich pałacyków. Będzie większa skuteczność i mniej zabitych nowicjuszy.

Bo żadne, nawet najcięższe szkolenie, nie zastąpi prawdziwego doświadczenia bojowego. ZWŁASZCZA W PRZYPADKU KADRY DOWÓDCZEJ!!! I nie chodzi o to, że ten, który sra pod prawdziwym ostrzałem ma bardziej aktywną masę mięśniową, od razu rzuca palenie i może biegać i skakać w zbroi i z amunicją jak ten Hong Gil-dong. Nie. "Jeden człowiek zabity, dwóch ludzi zabitych" to bardzo stara mądrość, teraz kurs jest radykalnie inny.

Gdy brygady i pułki LNR i DNR zostaną tak uzupełnione, możliwe stanie się normalne rotowanie ludzi, dawanie im odpoczynku, szkolenie w odpowiednich rzeczach oraz pełne przygotowanie kompanii i batalionów do działań szturmowych. Bo działania szturmowe piechoty nie polegają na pędzeniu do przodu ogniem karabinu maszynowego z biodra. Chodzi o podążanie za nasypem i wywoływanie ognia na odradzające się punkty ostrzału wroga, gaszenie ich i wykańczanie ogłuszonych bliskimi wybuchami karabinów maszynowych i strzelców AGS. A romantyzm walki wręcz z ostrzami saperskimi i szpilkami wiesz gdzie wbić. Szturm polega na przekazaniu kontroli nad siłą ognia od starszego dowódcy do niższych rangą. Kto nie wytrenuje tego do odpowiedniego poziomu, ten po prostu zginie bezużytecznie w bitwach najbliższej przyszłości.

Brygad i pułków będzie wystarczająco dużo, aby rozdzielić je do wszystkich regionów Federacji Rosyjskiej chcących wysłać ludzi na wojnę, bez pytania. Wystarczy przekształcić bataliony rezerwistów, które już są na wojnie, w osobne pułki i brygady, dać im artylerię, wyszkolić do niej ludzi i sponsorować ich poprzez przydzielenie do rosyjskich regionów w celu uzupełnienia, wyszkolenia, ubrania i wyposażenia, jeśli rosyjskiego Ministerstwa Obrony na to nie stać.

Czy chcesz płacić wolontariuszom z Rosji do LNR więcej niż lokalnym ochotnikom? No to nazwijcie to "dodatkiem patronackim" i wysyłajcie na ich karty oprócz żołdu, który otrzymają na rękę tutaj.

Po co przy i tak monstrualnym deficycie wszystkiego w już istniejących oddziałach mnożyć nowe jednostki z tymi samymi problemami, które niweczą efekt ogólnego wzrostu liczebności? Tym bardziej nie ma sensu tworzyć niezliczonych batalionów "lekkiej piechoty", niedoświadczonej i oderwanej od współdziałania z artylerią, której koszt "lekkiej piechoty" w nadchodzącej walce będzie bliski zeru. Głupio zabity dla mięsa.

Patrzysz na to wszystko i myślisz "Ale proces historyczny ma gdzieś to, co tu mamy. Świadomy sabotaż czy nieświadomy. Zdrada czy skłonność do cięcia budżetów. Szpiedzy czy oszuści. Dla procesu historycznego liczy się wynik, a ten będzie katastrofalny.


==============================
Zbiórka na karetkę dla szpitala
Zrzuta na polskie drony dla Ukrainy
#rosja #wojna #ukraina #aryoconcent #donbaswar #onucowewpisy
Aryo - Zbrodniarz wojenny Murz (Морозов, Андрей Сергеевич) świeży tekst pod tytułem "...

źródło: comment_1658173772fdkS8LkRtMQ2wUbulZaUKL.jpg

Pobierz
  • 5