Wpis z mikrobloga

Jak stare baby walczą z inflacją. Wczoraj wchodzę do biedronki a przede mną stoi baba i zrywa sobie bazylię w doniczce i zadowolona jakby nigdy nic pakuje sobie sporą łodyżkę ze świeżymi listkami do foliowego woreczka i kurczowo trzyma pakunek w dłoni. Jako, że czasem lubię poobserwować specyficznych ludzi to udałem się za nią popatrzeć jak kontynuuje swoje zakupy. Pani baba przeszła na pieczywo gdzie wzięła sobie 3 orkiszowe bułeczki z ziarnami i 3 kajzerki, wszystkie bułki włożyła w jeden papierowy worek, a całość włożyła do kolejnego worka, tak żeby nie było widać przez przezroczystą jego część, jakie pieczywo znajduje się w środku. Ale czuje, że to nie koniec, więc podążam za nią, przeszła przez dział chemii, coś tam pooglądała nic nie zabierając ze sobą, wróciła na nabiał zabierając jeden serek wiejski i w drodze do kasy zahaczyła o słodycze gdzie poczęstowała się dwoma cukierkami na wagę, by dalej przejść na orzechy i wziąć sobie sporą garść migdałów, które również, jak bazylię, zapakowała do foliowego woreczka i schowała do swojej zielonej siatki na zakupy. Oczywiście stara baba nie korzysta z wózka sklepowego, tylko wszystkie zakupy pcha do swojej torby. Przychodzi czas zakupów i stara baba wypakowuje wyłącznie produkty za które zamierza zapłacić. Serek wiejski, jakiś kosmetyk, bułki itp. W połowie pełną torbę zakupową odłożyła przy nieczynnej kasie obok. Przychodzi jej czas do obsłużenia, i stara baba rozpoczyna klasyczną taktykę odwrócenia uwagi, rozpoczynając small talk z ekspedientką na temat jej pociągania nosem: "Leczy ten katar jakoś?" - zapytała niby z zainteresowaniem. Ekspedientka oznajmia że nie leczy, pyta ile bułek, te szczelnie zawinięte w pakunku nie dają znać po sobie, ile ich jest. Stara baba odpowiada że 6 kajzerek. Nie miałem ochoty robić gównoburzy, nie znam sytuacji starej baby, jednak nie wyglądała na osobę potrzebującą, żeby #!$%@?ć taki cyrk, więc jakoś nie chciałem zostawić tego bez słowa. Rzuciłem tylko, przy okazji gdy stara baba zaczęła się chwalić jaki dobry lek na katar ostatnio sobie kupiła: "Ja słyszałem, że na katar najlepsza jest świeżo zerwana bazylia". Stara baba dostała porażenia mózgowego, jej twarz zmieniła się na fioletową, szybko zapłaciła za swoje zakupy i oddaliła się z miejsca tego precederu. Ekspedientka zaciekawiona moją poradą zapytała "A to jak tą bazylię na katar stosować?" na co tylko odpowiedziałem "Wcierać proszę Pani, wcierać".

#gownowpis
  • 14
  • Odpowiedz
@fazonun: wychodzą z założenia że nikt nie zbiednieje jak sobie coś tam czasami #!$%@?. Jak pracowałem kiedyś na targowisku przy sprzedaży warzyw i owoców to jeszcze większe się cyrki działy, więc mój radar na stare baby jest mocno wyczulony. Raz miałem taką w sezonie letnim, która codziennie przychodziła kosztować śliweczkę jedną, albo dwie. Ja nigdy nie miałem z tym problemu, wychodziłem z założenia, że to forma promocji mojego straganu. Ale stara
  • Odpowiedz
zahaczyła o słodycze gdzie poczęstowała się dwoma cukierkami na wagę


@Wojciech_Skupien: Nienawidzę tego.
I tego że ludzie w sklepach uwielbiają dyszeć mi na kark w kolejce. Czy oni nie wiedzą co to jest przestrzeń osobista albo że warto zostawić z pół metra przestrzeni jakby ktoś przechodził przez zakolejkowaną alejkę?
W sumie dużo w sklepach nienawidzę.
  • Odpowiedz
@Wojciech_Skupien: Kto sprzedawał na targowisku to się z cyrku nie śmieje. Jak sprzedawałem jabłka to przyszła stara babka i z każdej odmiany wzięła gryza xD Jak jej zwróciłem uwagę, że za te ugryzione jabłka też ma zapłacić to wielce oburzona była xD Stare baby #!$%@?ć prądem!
  • Odpowiedz
I tego że ludzie w sklepach uwielbiają dyszeć mi na kark w kolejce. Czy oni nie wiedzą co to jest przestrzeń osobista


@TomaszA2: oni chcą cię delikatnie pocałować w szyję, aby dać znać, że nie stanowią zagrożenia.
  • Odpowiedz