Wpis z mikrobloga

przyjemność jest efektem ubocznym prokreacji,


@moll: niestety nie (homo sapiens w jaskimi czy jako inny pełzak w doopie miał dzieci, tylko chciał zaruchać, ten któremu się najbardziej chciało ruchać ten przekazał najwięcej genów, i tak tworzą się i wzmacniają cechy gatunkowe)

Dzieci w ten czy inny sposób trzeba
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: i właśnie dlatego prokreacji była potrzebna przyjemność, a nie w drugą stronę, bo przyjemność ma w dupie prokreację, co sam pokazujesz.

Gdyby nie było trzeba urodzić, to dzietność byłaby na poziomie zero, a my bylibyśmy nieśmiertelni. Gatunek homo sapiens by trwał

Ja cały czas wskazuję Ci co jest problemem, a Ty negujesz naturę i popędy na rzecz kultury i hedonizmu
  • Odpowiedz
@moll: hedonizm był zawsze i, to kultura go poskramia (czasem uczciwie a czasem nieuczciwie dla zysku (np religie świata, które promują różne formy "skromnego życia" (i oczywiście oddawanie owoców pracy kapłanom))

człowiek jakby nie był hedonistą to by nie polepszał swojego bytu, siedziałby dalej na kamieniu i orał pole patykiem. Ale człowiek chciał mieć ciepło i chciał mniej pracować.

i właśnie dlatego prokreacji była potrzebna przyjemność, a nie w drugą
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: tylko zwróć uwagę że kaganiec w postaci obyczajowości oraz religii właśnie puszcza - społeczeństwa się laicyzują, a wsparciem dla braku konsekwencji z przyjemności jest łatwy i stosunkowo tani dostęp do antykoncepcji.

Z powodu przyjemności, ale przyjemność ma w czymś swoją genezę. Ona nie wzięła się z powietrza, tylko z potrzeby zachęcenia naszego gatunku do rozmnażania.
  • Odpowiedz
Ona nie wzięła się z powietrza, tylko z potrzeby zachęcenia naszego gatunku do rozmnażania.


@moll: ale co to zmienia? Dyskusja jajko czy kura. Ważne jest że ludzie kierują się w życiu przyjemnością
(co nie znaczy, że nie potrafią widzieć jej w szerokim kontekście: np uczenie się jest nieprzyjemne, ale zarabianie 15k jest, wiec człowiek potrafi przełozyć tą daleką dużą przyjemnośc nad ta teraźniejszą nieprzyjemność. Tylko że dalej celem jest przyjemność.)

Można tak patrzeć na dzieci (że niby posiadanie dorosłych dzieci na starość to jest ta odroczona przyjemność), ale DALEJ posiadanie tych małych dzieci to jest nieprzyjemność (tak tak, wiem, poza
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: uśmiechu bombelka tylko Ty się czepiasz z jakiegoś powodu xD

wychowanie dziecka mogłoby być większą przyjemnością, gdyby kultura i cywilizacja nie zrobiła z tego momentami orki. Tak jak ze wszystkim (z etatową pracą włącznie) są w tym górki i dołki, zależy jaki egzemplarz Ci się trafi, ale jednoznaczne stwierdzanie, że jest to tylko nieprzyjemność (poza mitycznym sławetnym uśmiechem, co jest żenujące), to też spore zakłamanie w drugą stronę.

Zobacz,
  • Odpowiedz
uśmiechu bombelka tylko Ty się czepiasz z jakiegoś powodu xD


@moll: używam tego jako symbolu (oczywiście wiem, że rodzice kochają to dziecko i to jest dla nich przyjemność czuć to uczucie, ale jak to dziecko nie istnieje to go nie kochasz, wiec decyzja jest oparta o fakty)

wychowanie dziecka mogłoby być większą przyjemnością, gdyby kultura i cywilizacja nie zrobiła z tego momentami orki.

a co ma kultura do tego że
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: słaby to symbol. Co najwyżej szydera i pogarda, boś debil, że tyle się orobisz, padasz na ryj, a jeden grymas ma Ci to wszystko wynagradzać.

Każde dziecko i noc w noc do ukończenia 3 r.ż.? Co do płaczu - jak zwracasz uwagę na potrzeby swojego dziecka i się z nim komunikujesz to nie wyje non stop, to kolejne przejaskrawienie. Wbrew pozorom dziecko to nie czarna skrzynka z zapalnikiem płaczowo-ryczącym,
  • Odpowiedz
@moll:

Każde dziecko i noc w noc do ukończenia 3 r.ż.?

to nie wyje non stop


zaobacz jakich 'trików' retorycnych używasz. Chcesz minimalizować te nieprzyjemności (zwracasz uwagę że to przeciez nie całe życie i nie zawsze). No ok, ale mi ten choćby jeden miesiąc
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: bo te rzeczy nieprzyjemne to nie jest const! Równie dobrze możesz w ten sposób mówić o pracy z klientem, wizytach u nielubianej teściowej, czy leczeniu kanałowym zęba.

Ja nie neguję istnienia rzeczy nieprzyjemnych, ale jednocześnie widzę, że one nie stanowią większości poświęcanego czasu, nie są nawet sporą częścią tego czasu. I bardziej nieprzyjemne od tego, że dziecko zapłacze jest to, jak społeczeństwo podchodzi do płaczącego dziecka, to jest o wiele bardziej obciążające:
- uspokój/ogarnij bachora
- co za niewychowany dzieciak
- nie radzisz sobie z
  • Odpowiedz
@moll: dalej, nawet mając magiczne dziecko które nie płacze, to ono dalej sra pod siebie przez 2 lata i rozwala ci genitalia i pogarsza twój wyglad i wiele innych.

Ty mówisz: "nie jest as tak źle"
Ja mówię: "ok, ale dalej łatwiej bez"

Póki będzie 'łatwiej bez' to ludzie będą (czasem) wybierać 'bez' (całkiem lub w części).
Popyt i podaż. Nic bardziej logicznego.
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: jeśli będziesz podchodzić do dziecka, patrząc tylko przez pryzmat czubka własnego nosa to tak, zawsze będzie Ci wystarczająco źle. Ale równie źle jest w kontaktach z innymi ludźmi, może nie wszyscy wyją i robią pod siebie, ale też dają w kość. Bez tych wszystkich wokół też byłoby łatwiej, nie sądzisz?

Tyle tylko, że łatwiej jest demonizować posiadanie dzieci, bo tutaj tak ładnie i jaskrawo to widać, prawda?

I to
  • Odpowiedz
że brak tego rodzicielstwa pociąga o wiele głębiej i dalej idące konsekwencja dla całego społeczeństwa, a nie tylko poszczególnych jednostek.


@moll: Dla jednostek to też dramat i to taki który można zobaczyć tylko z perspektywy czasu.
  • Odpowiedz
Ale równie źle jest w kontaktach z innymi ludźmi, może nie wszyscy wyją i robią pod siebie, ale też dają w kość. Bez tych wszystkich wokół też byłoby łatwiej, nie sądzisz?


@moll: moi znajomi czy inni bliscy z którymi spędzam czas NIE sprawiają mi żadnej trudności (ludzie w pracy owszem, ale za to mam pieniądze).

Tyle tylko, że łatwiej jest demonizować posiadanie dzieci, bo tutaj tak ładnie i jaskrawo to widać,
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: jedno dziecko częściej jest decyzja ekonomiczną niż "empiryczną" i to też dowód z moich rozmów ze znajomymi z jednym dzieckiem. Druga grupa to ludzie, którzy na pierwsze dziecko zdecydowali się późno i nie chcą ryzykować zdrowiem kobiety w kolejnej ciąży - czyli znowu uwarunkowania kulturowe, by rodzicielstwo odwlec w czasie.

I nie opisujesz suchych faktów tylko nastawione pejoratywnie podejście do rodzicielstwa. Poczytaj swoje wpisy, a potem wróć
  • Odpowiedz
@moll: a moi znajomi (wyższa klasa średnia) też mają po 1 choć ich stać, ale jedno ich dojechało

Przeczytaj swoje, masz podejście "no trzeba zacisnąć zęby". A ja ci tłumaczę że "to se ne wrati".

Jak ludziom się nie chciało zbierać już ziemniaków ręcznie to wymyślono kombajn. Procesy trzeba
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: a jak chcesz żeby Ci się wróciło? na co przeliczasz dziecko?

Nie do końca, że trzeba zacisnąć zęby, bo to by oznaczało, że jest tak źle, że te zęby muszą być zaciśnięte. Ja po prostu mam świadomość tego, że pewne rzeczy pociągają za sobą określone konsekwencje. To jakbyś stwierdził, że po co kupować auto, bo żeby bujać się z dbaniem o eksploatację i naprawami też trzeba zaciskać zęby.

I
  • Odpowiedz
a jak chcesz żeby Ci się wróciło?


@moll: 'to se ne wrati' w sensie ludzie już nie wrócą z własnej woli do gorszych czasów/warunków. Nie jesteśmy już społeczeństwem które będzie coś robiło bo 'wódz' każe czy jakaś inna forma przymusu społecznego.

I w kwestii wychowania dzieci też masz sporo ułatwień technologicznych - jest MM, są pieluchy jednorazowe, elektroniczne
j.....e - > a jak chcesz żeby Ci się wróciło?

@moll: 'to se ne wrati' w sensie lud...

źródło: comment_1656524469RLb9brDz8ZCYb7J6Ko8T2c.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@jatutaktylkonachwile: raczej teraz wracamy do korzeni sprzed rewolucji agrarnej...

Nową modą w ogóle jest zamykanie się wszystkich samemu w domach, nie tylko matek z dziećmi. Zobacz, że wychodzenie z dziećmi wiąże się z pewnymi formami ostracyzmu i dezaprobaty społecznej. Tylko że na to jako ludzkość nie jesteśmy gotowi mentalnie, stąd min. nasilenie się chorób i problemów psychicznych. Samotność można nazwać jedną z chorób cywilizacyjnych.
Wcześniej z dziećmi spędzali czas wszyscy - od staruszków, przez starsze dzieci po dorosłych w wieku produkcyjnym. Więc też tak nie do końca.

Te ułatwienia nie są złudne, gdyby były, to jedna osoba nie byłaby w stanie podołać, a jednak
  • Odpowiedz
także współodczuwanie i uczucia, a tego maszyna nie zapewni


@moll: a dziecko to ma magiczne moce telepatyczne?

uczucia to hormony, substancja we krwi. To się da pompować do
  • Odpowiedz