Wpis z mikrobloga

#metal #thrashmetal #sepultura
#cultowe (909/1000)

Sepultura - Inner Self z płyty Beneath the Remains (1989)

Jakoś tak wyszło że najpierw zachwyciłem się Schizophrenią i Arise, a dopiero po jakimś czasie wpadła mi w łapy płyta która była między nimi. Zupełnie wiedziałem czego się spodziewać, więc aż tak ogromniastego wrażenia na mnie nie zrobiła.

Za to plusy były takie że sporo lepiej radziłem sobie już z gitarą, a płyta w sumie była mniej techniczna, a bardziej motoryczna niż te wymienione, więc tłukłem te numery aż w prawej ręce żyły mi na wierzch wyłaziły xD
Pewnie z połowę krążka znałem na pamięć, a przynajmniej ścieżek Cavalery (czyli bez solówek).

PS. zapomniałem odnotować że tag ma 300 obserwujących :) naprawdę nie spodziewałem się 909 dni temu takiego wyniku (ʘʘ)

----------------
#cultowe - tag do śledzenia lub czarnolistowania przez tych którzy followują moją osobę z innych powodów niż muzyka.
Przez tysiąc dni postuję rzeczy których słuchałem przez ostatnie 20 lat (jeden numer dziennie, od 01/01/2020 do 26/09/2022). Szerokopojęty rock, metal, punk i pochodne. Niektóre były hiciorami, innych wolałem sobie nigdy nie przypomnieć. Kolejność wstępnej listy zrandomizowałem i nie jest mi znana. Odkrywam dzień po dniu.
cultofluna - #metal #thrashmetal #sepultura
#cultowe (909/1000)

Sepultura - Inner...
  • 11
Sepa zaczęła się i skończyła na ROOTS


@death070: Sepultury z Maxem były zasadniczo trzy - thrashowa z deathowym sznytem, groove-metalowa (Chaos AD) i znana z Roots. Wszystko co robili robili wyśmienicie. Ktoś kto pisze że Sepultura zaczęła się na Roots, musi mieć uczulenie na inne formy metalu niż to co jest na Roots ¯\_(ツ)_/¯
za to Roots jest tylko jeden


@death070: to prawda, ale we wcześniejszych wcieleniach byli i tak jednymi z najlepszych w swoim gatunku. Dlatego mogę się zgodzić z tezą że Roots to ich najlepsza, lub najważniejsza płyta, ale nie że na niej się rozpoczęli :) Skończyli, owszem.
@cult_of_luna: Powinienem tu napisać, jako stary metaluch, że Sepa się skończyła przed Chaos A.D. Ale byłaby to nieprawda. Łykam wszystko do Against łącznie. Reszty nie będę opluwał, bo po prostu potem jakoś straciłem zainteresowanie formacją. Może kiedyś powrócę.

Do Roots (które bardzo, bardzo lubię) - mam tylko nawet nie zarzut co spostrzeżenie. Pięciu chłopaczków w dresach pojawiło się znikąd (piszę o Korn) i przewartościowało całą grę. Takie tuzy jak Slayer (Diabolus)