Wpis z mikrobloga

SPOILERY, więc traktować jako zachętę do wymiany wrażeń z osobami, które również ukończyły grę.

Obecność w ramach Gamepassa oraz zbliżająca się kontynuacja sprawiły, że w końcu zainteresowałem się grą A Plague Tale: Innocence, którą w poprzedniej generacji jakoś totalnie olałem, bo zawsze były większe i głośniejsze tytuły do ogrania.
Na gorąco po ukończeniu jej mogę śmiało rzec, iż gierka ogólnie bardzo fajna i godna polecenia. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że taka trochę perełka, która przeszła bez większego echa. Momentami idzie wręcz zapomnieć, że gramy w produkcję, która jest w zasadzie indykiem. Dostajemy tu bowiem części składowe, których jakość wykonania nie ustępuje jakoś wybitnie wysokobudżetowym produkcjom: wyśmienity setting oraz świat przedstawiony, ciekawie napisane postacie i sprawnie przedstawione relacje między nimi, angażującą fabułę i niezwykle klimatyczną muzykę. W tak piękne szaty przyodziany jest – niestety – dość minimalistyczny, niezbyt przemyślany gameplay, kładący się cieniem na całkoształcie gry.
- Przez większość czasu twórcy prowadzą nas za rączkę, nie dając praktycznie żadnej dowolności, a gra jawnie zakłada jeden sposób rozwiązania problemu, co trochę kłóci się z ideą skradanki. Wykorzystanie większości mechanik ma raczej zastosowanie tylko na czas samouczka.
- Gdy mamy już pełne koło umiejętności to okazuje się, iż gra niezbyt radzi sobie z kombinowaniem różnych umiejętnościami w ramach jednej planszy z wrogami.
- Sterowanie szczurami wpierw wydaje się czymś mega kozackim, ale już przy pierwszej okazji użycia ich na bardziej otwartym terenie wychodzi na jaw, że zasady ich wykorzystywania są niezbyt czytelne. Np. po co przy tym Amicia za każdym razem wstaje, wystawiając się na widok wrogów? I kto wymyślił tak zrypany system celowania falą szczurów we wroga? Raz jakieś gryzonie można gdzieś wysłać a raz nie można. Czasem wlezą w jasny obszar bez problemu a czasem nie. Kiedy już mniej więcej załapiemy, jak można to w miarę sensownie wykorzystywać, gra się kończy.
- Sekcje skradankowe ogólnie są takie sobie,a przecież to przede wszystkim gra typu stealth. Latasz z tym całym wesołym przedszkolem u boku, bo przecież momentami masz ze sobą aż 4 osoby, czasem strażnicy kompletnie Cię ignorują, a czasem widzą tam, gdzie nie powinni. Raz zdradzi Cię gówniak wystający zza winkla a raz nie.
Broni oraz umiejętności do wykorzystania w walce jest sporo, ale okazji do pobawienia się tym wszystkim - jak na lekarstwo.
- Finalny boss jest mega efektowny, ale walka z nim jest niesamowicie frustrująca, począwszy od sekcji z nasyłaniem tornada naszych szczurów na jego aż po sam koniec, i koszmarnie nieczytelna. Powtarzałem ją wiele razy. W dodatku można tu zapędzić się w kozi róg i zostać przygwożdżonym przez szczury Vitalisa już bez możliwości ucieczki.

Suma summarum, jest to przyjemna, skupiona raczej na fabule niż gameplayu gierka. Warto poświęcić jej te 2-3 wieczory, bo na tyle wystarcza.
Polecam i liczę, że kontynuacja będzie posiadała bardziej dopracowany gameplay, czego oczekuję również od Hellblade 2, a przecież obie produkcje trafią do nas w ramach Gamepassa.
#xbox #gry #gamepass #xboxone #xboxseriesx
Pobierz kaczek93 - SPOILERY, więc traktować jako zachętę do wymiany wrażeń z osobami, które r...
źródło: comment_1655839410Vpwh3XiYTiDfq7KRBFqcLM.jpg
  • 2