Wpis z mikrobloga

Powiedzcie mi, czy to ze mną jest coś nie tak, czy raczej znajomymi?

Kiedy pytam nowopoznanych ludzi, gdzie pracują, to coś tam zawsze podpytam o branżę, o to jak im idzie na rynku, jak to wygląda od środka. Ale praktycznie nigdy nie zdarzyło mi się (albo naprawdę dawno temu) prosić o cokolwiek w związku z tym. Nawet tak nie pomyślałem nigdy.

Tymczasem w gronie znajomków, takim bardziej przypadkowym (np. sąsiedzi) kiedy mówię w jakiej branży pracuję i czym się zajmuje, od razu lecą z automatu pytania:
- o, a nie szukacie handlowca? Jestem świetny i doskonale bym sobie poradził.
- o, a dasz mi jakąś zniżkę? A może od razu dla mojej koleżanki też, bo ona też się zastanawia nad zakupem czegoś tam?
- a, a dasz mi namiar na Waszego dyrektora finansowego? Chętnie mu opowiem o tym, jak fotowoltaika może wpłynąć na oszczędności w Waszej firmie.
- o, a nie szukacie młodych do jakichś praktyk? Nasza córa co prawda jest na 2 roku etnologii, ale na pewno świetnie by sobie poradziła w branży lotów kosmicznych, czy co tam robicie.

Mnie osobiście takie pytania żenują, między innymi dlatego, że pracowałem w wielu firmach i w większości z nich wyglądało to podobnie - że nie ma w zasadzie takich możliwości, żeby ze środkowych szczebli w drabinie ustawiać robotę, rabaty i kalendarze współpracowników pod swoich znajomych. Pachnie mi to więc desperą, bo gdybym powiedział "pracuję w browarze, mam czasami jakieś piwka za frajer, chciałbyś?" to co innego, niż kiedy np. mówiłbym "pracuję na lotnisku" i w zamian byłbym pytany, czy mam jakiś samolot sprzedać po taniości, albo czy dam radę ciotkę Halinę z mężem wysłać za darmo do Kataru na ich rocznicę ślubu.

I jeszcze jak się tym ludziom mówi, że nie, nie mam takich możliwości, to się #!$%@? kłócą - a niemożliwe, że nie masz, a jak to nie masz, przeciez w konkurencyjnej firmie Maniek mówił, że tam się da, a był tylko portierem, niemożliwe że nie masz zniżki pracowniczej, wszyscy na pewno mają, serio nie macie zniżek 90% dla znajomych, no nie chce mi się wierzyć, itd.

Absolutnie szczytowym przykładem tego zjawiska był mój były już znajomy (mąż przyjaciółki mojej żony), który wiecznie pracuje jako handlarz w jakichś dziwnych firmach B2B i zawsze traktuje moje firmy jako kolejnego klienta w CRM. Ten typ miał tak, że jak poczatkowo autentycznie chodziłem z jego durnymi pytaniami i wszyscy mi mówili "powiedz koledze, żeby #!$%@?ł", to on nie przyjmował tego do wiadomości, tylko żebrał dalej - a to daj mi maila do tego faceta, a daj mi telefon, a gwarantuję Ci, że nie domyśli się, że mam namiar od Ciebie, a weź powiedz, kto w fabryce zajmuje się utrzymaniem ruchu, a kto mediami, a kto ochroną środowiska, a weź się dowiedz, ile płacicie praktykantom, bo bym moją córkę wcisnął, a podejdź do księgowych i zobacz, ile płacicie za prąd w Tauronie, itd. I po tym potrafił zadzwonić do mnie po np. 2-3 tygodniach, że już nie trzeba, bo jakoś zlurkował sobie w necie jakieś nazwisko, ale telefon czy maila albo inne dane to już mu muszę podać, bo jest na ostatniej prostej do umówienia spotkania i nie mogę go zawieść w tym kluczowym momencie :)

Rozmawiałem z żoną i mówiłem, że już na imprezy nie wbijam do tych ludzi, bo czeka mnie wywiad gospodarczy 24h i masa krępujących akcji po imprezie, kiedy typ będzie wydzwaniał i pytał, czy już go chcemy zatrudnić, czy już kupimy od jego firmy fotowoltaikę, czy chcemy przenieść numery komórek do T-Mobile czy czegoś tam, etc. Żona twierdzi, że to normalne, taką gość ma pracę, węszy i szuka, a ja, jako znajomy, powinienem mu pomagać, bo przecież nic mnie to nie kosztuje, tak się robi, wszyscy kombinują, itd. Dla mnie to jakieś takie nietaktowne i nachalne, coś jak wujas na weselu, który ciągle podpytuje siostrzeńca, czy jego dziewczyna ma fajne cycki, ale czy takie sprężyste, czy raczej budyniowe i czy brodawki takie jaśniutkie ma, czy ciemniusieńkie.

Ja jestem nienormalny i niekoleżeński, czy to tych ludzi #!$%@?ło?

#pracbaza #przemyslenia #pytaniedoeksperta
  • 23
@s---k Tak, tyle że wiesz, szczerze się zastanawiam, czy to jest ich #!$%@?, czy mój brak asertywności, brak empatii, itd.? Bo powszechność tego jest totalna.

Robiłem kiedyś zlecenie dla firmy, która robi lakiery do paznokci. Fajnie, ładnie, na koniec po zapłacie wysłali próbki jakichś produktów. Dałem różowej, ona oczywiście pochwaliła się w pracy i w moment się zaczęło - a wyślą Ci jeszcze coś? A możesz poprosić o taki z brokatem w
@s---k Tak mi się wydawało, ale wiesz...to tak nie działa.

Bo z reguły obsiadają mnie te pijawy i ludzie, z którymi moja różowa chce mieć dobre stosunki. Czasem to te same osoby, a czasami jest akcja typu przyjaciółka żony i jej namolny stary. I wiesz, pada pytanioprosba, czy się coś da, czy mógłbym, itd. Nie odpowiem w takim układzie "nie, mam to w dupie", bo nie chce żeby moja różowa miała przypał.
@s---k Tylko że to jest niegrzeczne. Bo załóżmy, że pracujesz w knajpie i ktoś Cię prosi: zapytaj szefa, czy nie chce fajnego systemu rezerwacji, zajebistych mebli, sprzętu do bubble tea, wyciskarki do soku, etc. Odmowa by spowodowała jakiś dziwny shitstorm, że odmawiasz takiej pierdoły, co z Ciebie za kumpel, itd.

Idealnie by było odczepić wagon później, na zasadzie-zapytałem/przekazałem, nic z tego nie będzie, ew. ten ktoś będzie się kontaktował. Ale ci ludzie
Najlepiej udawać, że nic nie możesz, jesteś biedny trybik, który nic nie znaczy, komórka w excelu a hr zna cię tylko z numeru identyfikacyjnego


@taktoto: Właśnie tak, mówisz, że to zupełnie inny dział, zupełnie inni ludzie, nikogo tam nie znasz, a tak w ogóle to zajmuje się tym centrala w Teksasie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Odsyłaj do oficjalnych form kontaktu, oficjalnych stron, Ty nic nie wiesz. Niektórzy
@Gorejacy_krzak_agrestu: Skąd Ty takich ludzi znajdujesz xDD Koniecznie więcej asertywności, zwykłe "na stronie firmy masz numer - dzwoń i pytaj". Najgorzej jak taki się na Ciebie powoła, że mu coś obiecałeś, ale pewnie osoba odbierająca te telefony codziennie to słyszy.
@s---k: Ja to wiem, no ale nie wyobrażam sobie w praktyce. Bo to trochę tak, jakbym zapytał kogoś: jak ma na imie Twój szef? A on powiedział: nie wiem, nie kojarzę gościa, poszukaj na LinkedIn. Jasne, mogę ściemniać, że przełożony czy jakiś inny manager wysokiego szczebla jest Samoańczykiem, pracującym z biura na pierścieniach Saturna i nie mam do niego namiarów, ale kłamać że nie znam nikogo w firmie, w której pracuję
@TotalDisaster: Niby tak, ale jak postawić granicę, kiedy (teoretycznie) pada pytanie, na które muszę znać odpowiedź, a jej nieudzielenie byłoby nieuprzejme? Albo ok, mówię, że nie wiem, a ktoś pyta, czy mógłbym się dowiedzieć - no, co wtedy, mam powiedzieć, że jest tyle roboty, że przez najbliższe 6 lat nie będę miał czasu, żeby kogoś w firmie zapytać?

I tak, jeśli chodzi o moje sprawy i moich kumpli (których jakoś wybrałem
@not_me: Ja nie znajduję, to są najczęściej toksycy będący partnerami/mężami znajomych mojej żony. Siedzisz u kogoś na grillu, baby sobie o czymś tam gadają, a mnie dopadają ci mężowie i sąsiedzi i od razu się zaczyna młócka, takie niby przypadkowe pytanie, gdzie pracujesz, jakiś small-talk typu "znam tą branżę, jest taka firma X, przejeżdżałem kiedyś koło ich biura", a później switch i od razu - może rabacik, może praca dla mnie,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Gorejacy_krzak_agrestu: No cóż, możesz albo gasić z miejsca np "wiem że żadnych wakatów nie mamy, wręcz przeciwnie mogą być zwolnienia" albo mówić że spytasz a potem nie pytając mówić im że odmówili. Tylko przy obu trzeba być trochę nieuczciwym i umieć zmyślać tak by było wiarygodne ale jak najmniej danych, np "Miałem spytać ale szef ciągle w rozjazdach i delegacjach, a nie chce załatwiać takich spraw przez maila".
Ewentualnie możesz się
@TotalDisaster: Próbowałem tej metody na początku. Działa w 30% przypadków. Reszta chamstwa albo zaczyna drążyć i tak jakby pasywanie oskarżać o kłamstwo ("niemożliwe, że nie ma u Was rabatów! Wszędzie są! Halinka, przynieś ten dres, co go Stasiek kupił za 20 złotych w Polsporcie!"), innym się włącza tryb nogi w drzwiach ("to daj mi maila do niego, sam do niego napiszę"/"a to tylko on jest od tego? A na stronie widziałem,
@TotalDisaster: Znowu wracamy do kontekstu towarzyskiego. Jakby to był jakiś mój np. kolega z byłej roboty, to w moment bym gościa odbił - stary, #!$%@?, nie będę nic załatwiał. Ale że to się dzieje na jakichś imprezach i to są mężowie jakichś Grażynek, z którymi różowa ma blat, to nie bardzo mogę prowokować jakieś dymy. Z tego też powodu staram się zawsze nie mieć czasu na te proszone obiadki, grille i
@s---k Ja doceniam chęć pomocy, tylko tak jak pisałem, ze względu na relacje różowej z różnymi ludźmi, nie mogę sobie pozwolić na komfort totalnego skracania tych ludzi na zasadzie: nikogo nie znam, nic nie wiem, nikogo o nic nie zapytam. Wykop często daje dość radykalne porady ( ͡º ͜ʖ͡º)

W międzyczasie wymyśliłem że mogę mówić, że mamy w firmie specjalną politykę, która zabrania nam pośredniczenia w takim